Harry
Czy można być większym idiotą?
Wątpię. Bo jeśli świat widział większego kretyna ode mnie, to samodzielnie
złożę mu gratulację i kupię mercedesa. Wychodząc z kawiarni byłem na siebie tak
zły, że nawet Taylor zapiszczała, gdy przez przypadek zbyt mocno chwyciłem ją
za nadgarstek przy wyjściu z pomieszczenia. A najlepsze jest to, że przez cały
ten czas pokazywania jakim jestem dupkiem i gnojkiem, nie byłem zły na tych, na
których się ‘pokazowo’ złoszczę, lecz tylko i wyłącznie na siebie. Nie mam
pojęcia co się ze mną stało od jakiegoś czasu. Nie jestem tym samym Harry’m.
Śmieszy mnie, że w jakimś stopniu potrafię sobie zdać z tego sprawę, ale i tak
robię na przekór. Nie chcę dopuszczać do siebie przyjaciół, miłości. A
przepraszam, w sumie inni mogą pomyśleć, że wokół mnie jest tyle miłości, że
mogę nią obdarzyć cały kontynent. Szkoda tylko, że jest na odwrót. Chłopaki z
zespołu są przeciwko mojemu związkowi ze Swift. W prawdziwe powiedziawszy, ja jakoś
bardzo nie narzekam. Wiadomo, że nie jest to miłość, przynajmniej z mojej
strony. Traktuję dziewczynę raczej przedmiotowo, a ona widocznie tego nie
widzi, skoro jej to nie przeszkadza. W prawdziwe jest mi potrzebna tylko do
jednego. A jeśli jesteśmy przy tym temacie, to krótko po naszej znajomości
staliśmy się nie tylko parą na pokaz, ale taką prawdziwą. Wynikło to z tego, że
po może trzech spotkaniach poszliśmy całą ekipą na imprezie, gdzie i ja i
Taylor naprawdę ostro się spiliśmy, a na koniec wylądowaliśmy razem w łóżku.
Oboje stwierdziliśmy, że chyba nie najgorszą opcją będzie spróbować, więc tak
też zrobiliśmy. Nasi menadżerowie, gdy tylko się o tym dowiedzieli, przyrzekam,
że byli gotowi zrobić dla nas wszystko. Ta wiadomość była niczym wisienka na
torcie. Z jednej strony cieszyłem się, bo nie musiałem okłamywać znajomych czy
rodzinę, że jestem w związku, a tak naprawdę był to tylko pic na wodę. Teraz
naprawdę miałem prawdziwą dziewczynę i jakoś dawałem radę. Jedynie Louis
domyślał się, że coś nie gra i tak naprawdę mam wyrąbane na całe to
przedstawienie. Nie popierał mnie w tym wszystkim. Wołał, żebym okłamywał
wszystkich dookoła, ale pozostał sobą. Niestety tak się nie stało. Sam nie
wiem, w którym momencie zawiniłem i przestałem być tym chłopakiem, który zawsze
troszczył się o najbliższych, cieszył się z życia i robił wszystko, żeby
zadowolić nie tylko siebie, ale i innych ludzi. Ten człowiek zniknął i czasami
miałem wątpliwości, czy jeszcze kiedyś się pojawi.
Zmierzałem do Balans Cafe wraz z Taylor i
Louis’em. Zdziwiłem się, że wybrał się z naszą dwójką, bowiem on wyjątkowo nie
znosił spędzać czasu z blondynką. Każdy z chłopaków jej w prawdzie nie lubił,
ale on naprawdę nie potrafił jej znieść. Czasami się nie dziwiłem, bo była
naprawdę nie do wytrzymania. Często udawała głupią, choć tak naprawdę cały czas
miała łeb na karku i była naprawdę inteligentna. Bo przecież, żeby na swoim
koncie mieć taką fortunę, nie można być głupim prawda? Trzeba do tego jakoś
dojść. Tak mi się przynajmniej wydaję.
Po
wejściu do kawiarni skierowaliśmy się do lady, gdzie zamówienie przyjęła od nas
sympatycznie wyglądająca mulatka o średnim wzroście i długich, czarnych
włosach. Tuż obok niej stała odwrócona, szczupła szatynka, której włosy
pozostawały spięte w niedbałego koka. Dziewczyna od tyłu wyglądała naprawdę
apetycznie, ale gdy blondynka stojąca tuż obok mnie zauważyła jak pożeram
wzrokiem tajemniczą dziewczynę, tyrpnęła mnie lekko, na co popatrzyłem na nią z
pod byka. Smutne jest to, że gdy myślała, że z nią jestem to nie obchodzą mnie
inne kobiety. Wręcz przeciwnie. Lgnąłem do nich jak wygłodniałe lwiątko, ale
cóż poradzić. Wbrew wszystkim moich zmianom, pozostaje wciąż facetem.
Mulatka
podała zamówione espresso mojemu przyjacielowi i dziewczynie, a ja wciąż
czekałem na swoją kolej i gdy tylko zobaczyłem odwracającą się w naszą stronę
szatynkę, wstrzymałem na moment oddech i gdy w końcu miałem przyjemność ujrzeć
jej niebanalną twarz, oniemiałem. Była to ta sama piękność, którą zobaczyłem dwa
razy jakiś czas temu. Choć widziałem ją z daleka i tak spostrzegłem w niej ósmy
cud świata, a gdy ujrzałem ją z bliska, jeszcze bardziej mnie intrygowała. Jej
twarz była naprawdę niewiarygodnie śliczna i proporcjonalna jak i przyciągająca
wzrok. Jej oczy. Miała tak piękne niebieskie oczy i choć nie pałam sympatią do
jasnej barwy tęczówek, bo sam miałem zielone i nudziło mnie patrzenie na oczy w
tym kolorze, to ona miała je naprawdę niesamowite. Nie miała na sobie dużo
makijażu, jedynie lekki podkład i tusz podkreślający te dwa cuda. Naprawdę mi
się podobała. Przełknąłem ślinę i minął dosłownie moment kiedy spostrzegłem
zaskoczony wzrok dziewczyny spowodowany moją osobą oraz nieznośne ciepło od
wrzącej kawy spływającej po mojej białej koszulce. Doznałem szoku i gdybym był
sobą, zapewne na widok jej bezbronnej twarzy powiedziałbym, że nic się nie
stało, a przy okazji zapytał o numer, lecz w tym momencie, władał mną jakiś
cholerny diabeł, co spowodowało wielki bulwers i zirytowanie. Sam byłem zdziwiony niezliczoną ilością
brzydkich epitetów wylatujących z moich ust pod adresem niebieskookiej. Taylor
była widocznie bardzo zadowolona moją reakcją, bo dostrzegła, że nie zwracam
jednak uwagi na ładny wygląd, ale twardo stąpam po ziemi i walczę o swoje. Tylko
cholera, w tym przypadku wcale nie było o co walczyć! Był to po prostu lekki
wypadek. W końcu każdemu się zdarza. Ale nie! Perfekcyjny w każdym calu Harry
Styles musi pokazać na co go stać i że wcale nie jest słodkim chłopczykiem,
który sobie na wszystko pozwala, lecz niewyobrażalnym tyranem, który nie da
spokoju dopóki nieosiąganie swojego celu. Obserwując szatynkę, zauważyłem w jej
oczach niekontrolowane zdziwienie, z jednej strony szok i osłupienie. Zapewne
nie spodziewała się, że moja reakcja będzie taka, a nie inna. Podejrzewałem
również, że dziewczyna także mnie rozpoznała. Podobała mi się ta chwilowa
zadziorność w jej głosie i chęć walki, gdy zaczęła się ze mną kłócić przy swoim
szefie. Z całych sił chciała udowodnić, że to ona ma rację. I rzeczywiście ją
miała. Dowiadując się, że mój przyjaciel zna dziewczynę, byłem lekko
zaskoczony, a nawet trochę zazdrosny, lecz jak zwykle nie dałem po sobie poznać
żadnych z tych cech. Powinienem zostać aktorem. Zapewne byłbym jeszcze lepszy
niż w śpiewaniu.
Po
całej zaistniałem sytuacji postanowiłem dać spokój i wraz z blondynką wyszedłem
z kawiarni, zostawiając Lou wraz z dziewczynami. Przed budynkiem stała masa
paparazzi, która oddałaby naprawdę wiele za zdjęcie moje z Taylor. Mogę być
pewien, że jutro wszystkie brukowce będą trąbiły o zaistniałem parę chwil temu
sytuacji, ale taka jest właśnie cena sławy. Wraz z niebieskooką, udawaliśmy śmiesznie
zadowolonych i szczęśliwych, chociaż tak naprawdę nie wiem czy to nie tylko ja
udawałem, a Taylor po prostu taka była, ale to już inna historia. Skierowaliśmy
się w stronę mojego czerwonego Jaguara i z blondynką u boku, odjechałem z
piskiem opon.
*
Siedząc w salonie i grając w fifę
wraz z Malikiem, znienacka ujrzałem Lou, który przechadzał się po
pomieszczeniu, o ile się nie mylę, w celu znalezienia jakiegoś przedmiotu.
-
Szukasz czegoś? – zapytałem nie odrywając wzroku od ekranu telewizora
-
Zgubiłem gdzieś portfel – oznajmił podnosząc duże poduszki z fotela i schylając
się pod kanapę na której zajmowałem miejsce
-
Widziałem go ostatni raz w szafce ze słodyczami! – usłyszeliśmy krzyk Niall’a,
który dobiegał z kuchni
- No
tak! Położyłem go tam wczoraj i zapomniałem wziąć ze sobą. Dziękuje Ci mój
słodki! – oznajmij szatyn kierując się do swojego celu
- A
wychodzisz gdzieś? – zapytałem ponownie przyjaciela, który szedł tym razem ze
swoją zdobyczą. Poza tym, kto wkłada portfel do szafki ze słodyczami?
-
Wychodzę – zakomunikował krótko lekko się uśmiechając
-
Może więcej szczegółów? – zapytał Liam dołączając do nas i siadając w między
czasie przy stole wraz ze swoim laptopem.
- Nie
znacie jej. Nazywa się Sofia. - spojrzałem na chłopaka zaskoczony, po chwili odwróciłem zdezorientowany wzrok - A właśnie Harry, pewnie ją kojarzysz. Rano
wyzywałeś ją od idiotek i pokrak – na jego twarzy widniał cwany uśmieszek i
burzliwy wzrok, który przeszywał mnie od środka. Uwaga ta trochę mnie
zdenerwowała, ale bardziej zwróciłem uwagę na to, że idzie z tą dziewczyną na
spotkanie. Czyżby stali się tak sobie bliscy? Poza tym jestem zły, że z nim
idzie. Niby dlaczego z nim? Boże, Harol! Ogarnij swoją cholerną zazdrość i
chcicę.
- O
co tu chodzi? –zapytał zdezorientowany Malik włączając kolejną partyjkę gry.
-
Długa historia, może nasz przyjaciel – gbur, później wam o tym opowie –
odpowiedział Tomlinson patrząc po kolei na chłopaków, a na koniec znów na mnie.
Dlaczego ten jego wzrok tak często mnie irytował, ale i pobudzał wyrzuty
sumienia?
- No
proszę jacy przyjaciele. Nie zakochaj się czasem – odburknąłem z chytrym
uśmieszkiem, który znienacka pojawił się na moich ustach
- Nie
martw się to tylko towarzyskie spotkanie. Może tego nie znasz, ale mieć
przyjaciółkę tylko i wyłącznie do pogadania i spędzenia miłego czasu jest
jednak możliwe. I nie zapominaj, że to Eleanor jest kobietą mojego życia, tak
więc zbastuj z łaski swojej i nie bądź zazdrosny– powiedział opuszczając nasz
pokój. Jego słowa mnie cholernie zaskoczyły. Czy naprawdę możliwe było, że znał
mnie aż tak dobrze. STOP! Wcale nie byłem zazdrosny! Przecież do cholery nie
można być zazdrosny o jakąś przypadkową dziewczynę, której się nie zna. Co
prawda, naprawdę piękną dziewczynę. Ale już koniec.
- Nie
jestem zazdrosny! – podbiegłem do chłopaka zatrzymując go w przedpokoju. Brunet spojrzał na mnie w dziwny sposób i schylił się, by założyć swoje białe conversy.
-
Tylko winny się tłumaczy – skitował mnie po chwili
-
Proszę Cię Louis. Jak sam powiedziałeś, ty masz Eleanor, ja mam Taylor. Niby o
co miałbym być zazdrosny, skoro moja dziewczyna daję mi wszystko czego tylko
chcę? – zapytałem z kpiną. Nie wiem w ogóle po co dalej ciągnęłam tą
konwersację. Chciałem cos udowodnić? Tylko teraz pytanie czy sobie, czy może
Lou, który znał mnie chyba lepiej niż ja sam.
-
Popatrz na siebie Harry. Co się z tobą stało? Co jak co, ale mnie nigdy nie
oszukasz. Oboje wiemy, że nie ma czegoś takiego jak związek twój i Taylor. Ale
jeśli dalej chcesz się oszukiwać to proszę bardzo. Ja się odsuwam. Miłego
wieczoru, bo mój na pewno taki będzie, bo istnieją jeszcze ludzie, którzy
niekoniecznie są sprzeczni sami ze sobą i potrafią szczerze porozmawiać. –
powiedział cichym głosem, by reszta nie mogła dosłyszeć co ma mi do powiedzenia
– Na razie chłopaki! – krzyknął głośno odwracając się do mnie po raz ostatni.
Stojąc osłupiały słyszałem jedynie trzaśnięcie drzwi frontowych, które zamknęły
się po zniknięciu sylwetki chłopaka. Czy rzeczywiście ma rację? Czy oszukuję
sam siebie?
Sofia
Nie
mogłam uwierzyć, że parę chwil temu spotkało mnie coś takiego, lecz spotkanie
tego całego Harry’ego, z jednej strony było czymś naprawdę niewiarygodnym.
Zmierzyłam się twarzą w twarz z chłopakiem, w którym byłam niegdyś zauroczona.
No dobrze, było to jakieś dwa lata temu, ale jednak. Dziwiło mnie to, że był
całkiem innym człowiekiem niż w brukowcach. Był oschły, zły, zupełnie nie cieszący
się życiem. Ja rozumiem, że sława może wykończyć, a oni są pod ogromną presją i
ciągłą obserwacją, ale dlaczego na przykład Louis jest całkowicie inny? Jest
jego zupełnym przeciwieństwem. Naprawdę cieszę się, że ktoś taki jak Tomlinson
również pojawił się w moim życiu, bo wiem, że może wyjść z tego naprawdę fajna
znajomość, lecz dopóki nie pojawi się na naszej drodze Styles. Wtedy może być
nieciekawie. Potrafię wyczuwać zachowanie ludzi i wiem kiedy tylko grają. I
taki właśnie wydaję się lokowaty szatyn. W jego oczach widziałam z jednej
strony złość, która nie do końca była chyba prawdziwa, a z drugiej strony
nieznaną ulgę, zrozumienie, a nawet radość, lecz nie mam pojęcia czym była ona
spowodowana. Kiedy patrzyłam w jego perfekcyjne rysy twarzy widziałam osobę naprawdę
piękną. Tak. Harry Styles był naprawdę niesamowity. Widok jego sylwetki,
słodkich loków i uśmiechu (którego nie miałam okazji jeszcze dostrzec na żywo) naprawdę
zapierał dech w piersiach. Nie żebym była zauroczona, czy coś z tych rzeczy, bo
jak dla mnie, po całej tej sytuacji, chłopak pozostaje jedynie wielkim chamem,
który martwi się jedynie o siebie i po trupach musi dojść do swojego celu,
raniąc przy tym niewinnych ludzi. Wiem, że nie chciałabym takiej osoby w moim
życiu.
Dochodziła godzina siedemnasta.
Siedziałam wraz z Amandą przy ladzie, sącząc przy tym czekoladowe lattea, nie
robiąc praktycznie nic poza tym, bowiem ilość ludzi, która przebywała w
kawiarni dało się policzyć na palcach u jednej ręki. Przez cały czas
rozmyślałam nad poranną sytuacją. Widziałam po Amy, że również nie była zbytnio
zadowolona z tego co się działo. Najbardziej zdenerwowała ją Taylor, mówiąc o
kolorze jej skóry. Wyczuwałam wtedy ogromny rasizm, którego wręcz nienawidzę.
-
Amanda, nie przejmuj się tą głupią szkapą! Tacy ludzie są daremni – zaczęłam, patrząc
w tym momencie na zamyśloną mulatkę
- Daj
spokój, nie ma o czym mówić – odpowiedziała zrezygnowana - Ale przysięgam, że jeśli jeszcze raz ją spotkam,
to porywam jej te wszystkie kudły z pustej głowy. Jak on w ogóle może z nią
być? – zastanawiała się dziewczyna, kierując do mnie owe pytanie
-
Wiesz co, wydaję mi się, że oni są warci siebie. Jedno nie jest lepsze, od
drugiego, więc chyba idealnie do siebie pasują. Ten cały Harry też jest niezłym
kretynem. Jeśli reszta ich zespołu też jest tak wredna i porąbana to ja
dziękuje bardzo i przy okazji współczuje Lou z całego serca – odpowiedziałam zakładając
pojedynczy kosmyk włosów za ucho
- Ja
również. A tak w ogóle masz zamiar do niego zadzwonić? – skierowała kolejne
pytanie
-
Sama nie wiem czy chcę się pakować w jego życie
-
Nawet tak nie mów! Dzwoń do niego w tej chwili! – zarządziła wstając, a ja tylko
podskoczyłam ze zdziwienia. Tak stanowczej Amandy jeszcze nie miałam
przyjemności zobaczyć.
-
Żartujesz? – zapytałam robiąc śmieszną minę – Jesteś stuknięta! – zaśmiałam się
kiedy dostrzegłam postawę zielonookiej
- Nie
marudź, tylko dzwoń – popędziła mnie wręczając mi do ręki telefon
-
Dobrze, dobrze, już do niego piszę. Tylko usiądź – zachichotałam po raz kolejny
biorąc od niej urządzenie
- Ty
pisz, a ja lecę podać klientom rachunek. – odpowiedziała pośpiesznie, a już po
chwili zostałam sama. Napisałam do Louis’a szybką wiadomość z propozycją o
spotkanie i po krótkim czasie dostałam pozytywną odpowiedź i dane o miejscu
spotkania. Odpisałam szybkie potwierdzenie i uśmiechnęłam się sama do siebie. Naprawdę
lubiłam tego chłopaka. W rozmowie z nim dało się odczuć wiele pozytywnych
emocji, a dla mnie jest to ogromnie ważne w konwersacji z nowo poznanymi
ludźmi. Po szybkim powrocie mulatki,
musiałam pokazać jej dowód, iż dzisiejsze spotkanie na pewno się odbędzie.
Mojej koleżance bardzo zależy na tym, abym się odnalazła w nowym mieście i
zawierała dużo nowych znajomości i korzystała ile się tylko da. Za to właśnie
ją uwielbiam.
Pan Stevenson wypuścił nas z pracy
przed osiemnastą, ze względu na dość mały ruch. Pożegnałam się szybko z Amy i
czym prędzej poszłam do domu, w którym mieszkam już od miesiąca i jest mi naprawdę
dobrze. Kathrin jest cudowną osobą. Nigdy nie odwdzięczę się jej za to, że tak bardzo
mi pomogła. Przez ostatni czas stała mi się naprawdę bliska. Wiem, że choć
znamy się krótko, to jesteśmy w stanie sobie pomóc jak mało kto.
W
pośpiechu wzięłam orzeźwiający prysznic, rozpuściłam podkręcone już od
wcześniejszego koczka włosy, by brązowe fale mogły opadać na moje ramiona i
nałożyłam na siebie czarne rurki, perłowo różową zwiewną koszule oraz w tym
samym kolorze vansy. Uwielbiałam te buty, ponieważ były nadzwyczaj wygodne, ale
nie pogardzę również różnego rodzaju szpilkami. Przyjemnością jest dla mnie
strojenie się na imprezy, gdy mogę pokazać to co uważam w sobie za dobre. Do
małej czarnej torebeczki włożyłam jeszcze niezbędne mi rzeczy i zamykając drzwi
frontowe, skierowałam się w stronę dobrze pamiętnego mi miejsca, gdzie po raz
pierwszy spotkałam Louis’a, a przy okazji zaliczyłam niezłą stłuczkę.
Widząc z niedaleka chłopaka
uśmiechnęłam się lekko, a gdy tylko szatyn mnie zauważył szybko odwzajemnił mój
gest. Podeszłam do niego witając się całusem w policzek, a po krótkich
wymianach zdań, skierowaliśmy się oboje w stronę pobliskiego parku, bowiem
stwierdziliśmy, że skoro pogoda nam jak najbardziej sprzyja, a nie jest to
częstotliwość, warto będzie ją wykorzystać na wieczorne pogaduszki.
-
Sofia, wybacz mi jeszcze raz za Harry’ego. Od jakiegoś czasu naprawdę nie jest
sobą – odezwał się przechadzając się ku mojego boku wzdłuż długiej alei, wokół
której było wiele rozkwitłych drzew oraz pięknych kwiatów.
-
Spokojnie Lou, ty nie masz mnie za co przepraszać, ale jeśli reszta Twoich
znajomych jest taka jak Harry, to szczerze Ci współczuje – oznajmiłam uśmiechając
się do chłopaka po raz kolejny.
- Coś
ty. Gdybyś do nas wpadła, poczułabyś się jak w zoo. Ale bardzo przyjemnym zoo
oczywiście. Chłopaki są świetni, polubiliby Cię. – na jego słowa lekko się
zarumieniłam, bowiem miło było z jego strony proponując mi poznanie reszty jego
zespołu. Jak sobie pomyślę, ile dziewczyn na świecie dałoby naprawdę wiele,
żeby być na moim miejscu, to aż mi się robi dziwnie na sumieniu.
- A
jeśli mogę zapytać, to co takiego stało się Harry’emu, że nie jest sobą, jak ty
to mówisz? – zapytałam. Nie żeby jakoś bardzo mnie to interesowało, ale po
prostu jestem ciekawa. Może oceniłam go zbyt pochopnie i naprawdę przeszedł
swoje, dzięki czemu teraz zachowuje się tak, a nie inaczej. Kto wie?
- Nie
mogę za bardzo o tym mówić, ale czuję z Tobą naprawdę przyjacielską więź i ufam
Ci. – odparł siadając ze mną na najbliższej ławce. Powietrze i klimat był tak
wspaniały, że miałam ochotę zostać już tutaj na zawsze. Na znak, że go słucham,
pokiwałam lekko głową, dając mu do zrozumienia, że na pewno może mi zaufać. Bo
przecież nie pójdę do pobliskiego brukowca i nie wypaplam wielkiej tajemnicy z
życia One Direction. A tak przy okazji, pewnie dostałabym za to fortunę, ale
nigdy nie byłam tego typu osobą. Zawsze bardziej myślałam o innych, niż o
sobie, co czasami sprawiało, że byłam poszkodowana, ale to się dla mnie
kompletnie nie liczyło. Po prostu już taka byłam.
-
Harry miał wejść w udawany związek z Taylor, dla zdobycia większej
popularności. Menadżerowie mówili, że nie miało to trwać zbyt długo. Po prostu
chcieli trochę rozgłosu, ale jak na razie chyba nie mają najmniejszego zamiaru
tego kończyć, dlatego też tak się zebrało, że Hazza wraz z tą głupią blondyną
postanowili zbudować prawdziwy związek. Nie wiem w ogóle, jak Styles mógł na
nią spojrzeć. Jest taką idiotką, że czasami nie mam ochoty jej słuchać. On był
kiedyś zupełnie inny. Mówił, że nie liczy się dla niego wygląd, że musi się po
prostu potrafić porozumieć z dziewczyną i że nie chcę jakiś głupich gier. Co
prawda pozwalał sobie na jakieś jednorazowe przygody, ale to było tyle. W
każdym razie nikt z nas mu nie potrafi wpoić do tego pustego, lokowatego łba,
że robi źle i wyjdzie na tym najgorzej, ale to jest jego życie, a ja jako
przyjaciel, starałem się pomóc jak tylko mogłem, ale na nic mi to wyszło więc zbastowałem.
– szczerze powiedziawszy byłam naprawdę w szoku. Nigdy nie przypuszczałam, że
cokolwiek może być z góry narzucane jakiejś gwieździe i są one tak po prostu
bez wyjścia. Smucił mnie ten fakt, bowiem nie wyobrażam sobie sytuacji, gdybym
to ja musiała być na miejscu szatyna. Tyle, że po części, to on sam wybrał
taką, a nie inną drogę. Mógł po prostu udawać przez ten czas i być sobą. Widać
nic nie dzieje się bez przyczyny. – Ty byłabyś dla niego idealna – dokończył chłopak,
a na słowa niebieskookiego jedynie zmarszczyłam czoło, bowiem absolutnie nie
spodziewałam się takie sugestii.
-
Niby dlaczego? – zaśmiałam się nerwowo poprawiając kosmyk włosów
. Ja i Harry Styles. Ten, który zwyzywał
mnie od najgorszych, a zapewne jakby mógł, to jeszcze by mnie najchętniej pobił
o wylanie kawy na jego białą koszulkę, mielibyśmy niby stworzyć parę?
Niedoczekanie.
-
Jesteś piękna, naturalna, znasz swoją wartość, a przede wszystkim … jesteś po
prosty dobrym człowiekiem – odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się lekki
uśmiech. Wpatrywałam się w niego zahipnotyzowana, bowiem jeszcze nikt w życiu
nie powiedział mi tyle wspaniałych słów.
-
Dziękuje Lou, ale… ty mnie nawet nie znasz. Spotykamy się drugi raz. Nie wiesz
jaka jestem. A gdybym okazała się jednak jego najgorszym z możliwych wyborów? –
skierowałam kolejne pytanie czekając na dalsze wyjaśnienia
- Po
prostu to wiem. Znam się na ludziach. – puścił mi oczko, lecz odpowiedzi na
ostatnie pytanie niestety nie miałam okazji usłyszeć, ale nie chciałam być
nachalna, więc nie dopytywałam.
Reszta wieczoru minęła nam naprawdę w
miłej atmosferze. Dowiedziałam się o chłopaku wiele ciekawych rzeczy na temat
jego rodziny, dziewczyny o imieniu Eleanor, którą widać, że naprawdę kocha i
oddałby za nią wszystko, co bezwątpienia wprawiało mnie w stan ogromnej
radości, bowiem cieszyłam się widząc go tak bardzo szczęśliwego. Wiele dałabym
za tak wielką miłość, ale myślę, że dla każdego z nas jest przypisane takie
uczucie. Nie znamy po prostu dnia, ani godziny, co sprawia, że jest to jeszcze
bardziej ekscytujące przeżycie.
-
Dziękuje za wieczór, było naprawdę świetnie – oznajmiłam, gdy staliśmy teraz
pod gankiem mojego domu
- To
ja dziękuje, jesteś wspaniałą dziewczyną. Teraz na pewno nie dam Ci spokoju i
będziemy się widywać zdecydowanie częściej, oczywiście jeśli tylko będziesz
miała na to ochotę – odpowiedział ukazując przy tym rząd białych zębów. Co jak
co, ale był naprawdę przystojny, ale od pierwszej chwili spotkania, nie
myślałam o nim w TAKI sposób. Był jedynie przyjacielem, który okazał się naprawdę
świetnym człowiekiem.
- Z
wielką przyjemnością. Do zobaczenia Lou! – odparłam dokonując tego samego
gestu, który towarzyszył nam przy przywitaniu.
-
Słodkich snów Sofi i pamiętaj! Wiem gdzie mieszkasz! – pokiwał w moją stronę
palcem, na co tylko się zaśmiałam i weszłam do mieszkania, by po paru chwilach
zasiąść w wygodnej kanapie z ciepłą herbatą i wciągnąć się w oglądanie nieznanej
mi do tej pory komedii romantycznej. Z całą pewnością mogę zaliczyć ten dzień
do udanych, lecz naprawdę niespotykanych.
**
Witajcie
moje skarbeczki! Jak się podoba taki przebieg akcji? Jak widzicie na razie nie
zbyt dużo o Harry’m i Sofii, ale to się zmieni od kolejnych rozdziałów.
Obiecuję! Na razie nie mogę wszystkie go przyśpieszać, choć i tak wydaję mi
się, że idzie zbyt szybko sama nie wiem czemu, ale nie ważne. Cieszę się, że
się staracie i dobijacie do tej ilości komentarzy o której mówię. Czyli jednak
wam trochę zależy? Mam nadzieję. Postanowiłam, że nie będę zakładać osobnego ask’a
na opowiadanie. Jeśli chcecie zadawać pytania bohaterom, to robicie to w
komentarzach, a tymczasem zapraszam was po raz kolejny na obejrzenie zwiastunu bloga, oraz mojego prywatnego ask’a byście mieli możliwość zdawania mi nurtujących
was pytań.
Buzibuzi
:*
Po pierwsze, chciałabym powiedzieć, że WRESZCIE SIĘ DOCZEKAŁAM!!!! :D tak, tak... mordka mi się cieszy! ;)
OdpowiedzUsuńPo drugie, Harry, Ty mały brzydalu... rozumiem wszystko, ale nie lubię kiedy mężczyźni traktują kobiety przedmiotowo, jednak... z panną Taylor mi jakoś to zbytnio nie przeszkadza. Nie lubię jej i jest to zdanie nie do podważenia. Więc, to mogę wybaczyć. :D Ale tego, że potraktował Sofię po chamsku, już nie potrafię. A przecież, kurcze, głupkowi się ona po prostu podoba! I mógłby w końcu przestać walczyć ze samym sobą. Zazdrość zazdrością, ale gdzieś są granice. Niech powróci stary Harry! No.
Ale za to Lou, po raz kolejny skradł mi serce. Jest taki pozytywny i jasno stawia sprawę. A do tego jest cholernie miły i szczery wobec Sofii ;)
Chociaż nie potrafię zgodzić się ze zdaniem głównej bohaterki o perfekcyjności Styles’a. Owszem, jest mężczyzną tak cholernie seksownym i posiadającym to „coś”, co sprawia, że jak go widzisz, to myślisz sobie, kurcze, chłopcze kto Cię stworzył?! Ale potem spostrzegasz jego niedoskonałości... kurcze, co ja plotę :D on jest idealny (ach, te dołeczki w policzkach^^). Ukradnę mu kiedyś włosa i go sklonuję. A co mi tam. Też chcę mieć trochę przyjemności w życiu :D
Na miejscu Sofii ukradłabym tego włosa (nawet jeśli nie czuje ona do niego zbytniej sympatii po tej akcji z wyzwaniem jej od idiotek)... OKEJ JUŻ NIC NIE MÓWIĘ :D sama sobie pozaprzeczałam, nawet się trochę pośmiałam ze swojej głupoty – a czemu by nie, niech się Harry uczy ode mnie dystansu do samego siebie ;) i rzuci tą blond jędzę, bo są z nią same kłopoty, kłopoty, kłopoty... :D i mam nadzieję, że więcej się już nie upije i nie pójdzie z nią do łóżka. Bo moja wyobraźnia płata mi figle i widzę, już... Taylor w ciąży i takie tam. Za dużo sobie wyobrażam. Już przestaję, no!!
Czekam, czekam, czekam na kolejny! ;) i chciałabym podkreślić, że czytanie Twojego opowiadania sprawia mi dużo radości, na prawdę! ;)
PS Gif z Harrym, OMG.
Pozdrawiam, całuję w czółko najbardziej utalentowaną osobę pod słońcem! ~maturzystka <3
Czytając Twoje komentarze kochana mam zawsze taki uśmiech na twarzy! <3 Uwielbiam Cię i dziękuje za te wszystkie komplementy :* Też ubóstwiam Harry'ego, a z tym klonem to bardzo dobry pomysł, przecież serio należy nam się coś od życia no przepraszam bardzo!:o dlaczego tylko jakieś londyńskie pipy mają korzystać i widzieć go np codziennie na ulicy? bo nie mówię już o tych jego beznadziejnych dziewczynach, ale szczegół -_-
Usuń+ pewnie nie będę miała okazji, tak więc życze Ci z całego serca powodzenia na pisemnych maturkach! obyśmy dały radę! Ale poprawka - My zawsze damy! Haroldzik będzie dumnu huhu <3
buzi! :*:*
To, powiedz mi moja droga, jak ja muszę Cię uwielbiać, kiedy Ty piszesz TAKIE opowiadania?! ;) i jesteś strasznie miła, lubię Cię, chociaż Cię w sumie nie znam. :D i do tego jesteś śliczną dziewczyną. Widziałam zdjęcia na twitterze! ;)
UsuńRównież życzę połamania długopisów! I oczywiście, że damy radę. Bo kto jak nie my?! <3
Całuję! :*
Cud, miód, malinki! C:
OdpowiedzUsuńHarry żałuję tego co zrobił, dobrze zauważyłam? :)
Nie znoszę Taylor! Jak w życiu normalnym nic do niej nie mam, to tu jest okropna! :c
I dobrze, że jest taki bohater w Twoim opowiadaniu, bo przecież nic nie jest idealne! :)
Kocham czytać wszystko co napiszesz! Używasz takich słów, że czuje się, jak bym tam była.
Mogę wczuć się w całą ta historię :)
Szkoda mi Zosi :c Harry tak na nią naskoczyl, a przecież to był wypadek.
Ale żałuję!
I... Był ZAZDROSNY! Moj Harry był zazdrosny o Zosię!
Mam nadzieję, że Louis nie zerwie dla niej z Eleanor. :o
Wiem, wiem to tylko przyjaźń, ale mam takie dziwne przeczucie, że oni coś że sobą... Ten teges :D
Chociaż była by 'Lofia ( hahah nie wiem jak inaczej zlaczyc ich imiona).
Mimo wszystko wolę Sarry lub Zarry :)
Czekam na kolejne moja ty wspaniała pisarko i mam nadzieję, że nie będę musiała tak długo czekać :**
Przepraszam, że nie pisze tak długich komentarzy, ale jestem z telefonu i nie potrafię :<
Buziaki, Kaja :*
Nie masz mi za źle, że zamiast Sofia pisze Zosia? :)
OdpowiedzUsuńTak mi jest łatwiej :p
Przepraszam za spam.
Kaja :*
A i ta piosenka jest GENIALNA! :)
Usuńnie mam za złe kochana!:* dziękuje za wszystkie opinie!
UsuńHej, hej! :)
OdpowiedzUsuńDzięki za powiadomienie o nowym rozdziale, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam widząc jego długość*.*
Muszę Ci powiedzieć, że z kazdym rozdziałem mnie zaskakkujesz! To co robisz- piszesz, jest wspaniałe. Masz ogromny talent! Wszystko czytałam z ogromnym zaciekawieniem. To jak oddajesz uczucia bohaterów, jak je opisujesz jest wprost więcej niż wspaniałe. Najbardziej chyba spodobała mi się perspektywa Hazzy. Był świadom tego, że robi coś źle krzyczal na siebie w myślach, ale tak naprawdę robił coś innego. To było wspaniałe. Opisy, które robisz powalają na kolana nie jednego pisarza! Krótko mówiąc jak dla mnie CUDO! *.*
Oj Harold...on jest zazdrosny o Sofię w 100%! Przecież to widać! Głupia taylor-,- On też swięty nie jest. Po co się w to wplątał?! Tsa...Dupek. xd
Ale to takie słodkie jak on się złościł i był o nią zazdrosny*.* Chciałabym by zerwał z Swiftówną i był z Sofi^^ Oni są dla siebie idealni- tak jak to uznał Tomlinson. A swoją drogą ten to chyba czyta w myślach Stylesowi O.o
Mam nadzieje, że znajomosć z Sofią nie zaszkodzi jego związkowi, że brukowce nic nie nawymyślają etc! :)
Nie mogę się doczekć NN! :) Sorka za krótki kom, ale przepisuję Historie, bo mnie w sql nie było i juz tym rzygam -,- < histą oczywiście>
Całuski! ;*
P.s U mnie niebawem NN :D
Nadrobiłam wszystkie rozdziały na Twoim blogu i normalnie nie wiem co napisać, by miało to jakikolwiek sens. Nigdy nie byłam dobra w pisaniu komentarzy. No, ale spróbuję.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze szablon jest cudowny uwielbiam Barbarę Palvin, więc masz za nią u mnie wielkiego plusa. Zazdroszczę ci, że umiesz tak świetnie obsługiwać programy do przeróbki grafiki, ja jakoś nigdy nie umiałam stworzyć nic ładnego.
Po drugie, to (pozwolę użyć sobie to wulgarne słowo) zajebiście wykreowałaś bohaterów. Są bardzo realistyczni, nie są cukierkowi i przesłodcy jak to jest w większości opowiadań o tematyce 1D. Twoi są prawdziwi, sytuacje, w których ich spotykamy również. Czytając Twoje opowiadanie czuję się jakbym była świadkiem wszystkich wydarzeń. Po za tym umiesz świetnie opisywać uczucia i przemyślenia bohaterów.
Po trzecie fabuła. Niby dobrze znana,(czytałam kilka blogów o podobnej tematyce), jednak Twój ma w sobie to "coś", że chce się czytać więcej i więcej. Uwielbiam postacie Louisa i Sofi, są sympatyczni i pozytywni. Harry... cham. No, ale co się chłopakowi dziwić skoro przebywa non stop ze swoją "dziewczyną" zołzą. Wredota prędzej czy później każdemu się udziela xD
No posłodziłam ci tym komentarzem, ale prawda jest taka, że nie ma się do czego przyczepić. Nie robisz błędów, konstrukcje zdań są okey, interpunkcja też. Wszystko w jak najlepszym porządku.
Dodaję tego bloga do polecanych no i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Buziaki felicity.
Ps. Nie, że chcę się w tym momencie podlizać czy coś, ale czy Ty swoją przyszłość wiążesz z pisaniem? Czy to tylko taki sposób na nudę? :)
Dziękuje Ci bardzo bardzo! To strasznie miłe :* a co do Twojego pytania to chyba raczej sposób na zabicie nudy, może i chciałabym napisać coś swojego, ale nawet nie wiem jak się do tego zabrać tak porządnie, tak więc na razie tylko moje wymysły przelewam na worda, a później daję do czytania wam moi kochani :*
UsuńNo to zaczynam jeszcze raz, bo usunął mi się cały komentarz -,-
OdpowiedzUsuńNa samiutkim początku. Jest! Wreszcie dodałaś! A jaki dłuugi. Jaram się *__*
Harry nakrzyczę na Ciebie. Jak możesz z nią być!? Rozumiem, że Ci się podoba (ale inaczej na to patrzeć to, z której strony ma coś ładnego, bo nie wiem.), ale ty jej nie kochasz! Zgadzam się z @Maturzystka. Nie można traktować kobiet przedmiotowo, ale coś ze Swift mi to zbytnio nie przeszkadza. Posłuchaj no Styles Tomlinsona to Ci na dobre wyjdzie!
Kto chowa portfel w szafce ze słodyczami? PAN MARCHEWKA <3
Hashahaahhaha. Louis będzie od dziś przepowiadał przyszłość. Nie wiem, czy już to pisałam, ale kocham go w tym opowiadaniu <3 Nie no Tommo wie co dla Sofi i Harrego najlepsze :D Miałam wielkiego banana na twarzy, jak przeczytałam, że powiedział, że ona byłaby dla Hazzy idealna <3
Kochanie, posłuchaj. Nic nie idzie za szybko. jest naprawdę doskonałe tempo rozwoju akcji. Już czekam na więcej tej dwójki <3
A teraz buziaki i już nie mogę doczekać się następnego <3
Cudo!!!!!!!!!Louis swatka ^^nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! *-* Harry musi zerwać z Taylor! ;_; To jest pusta dziewczyna, która go wykorzystuje ! ;-; A Louis jest swietny ;* To będzie przyjaźń na wieki ♡♥♡ Już się nie mogę doczekać, kiedy Sofia pozna resztę zespołu; * Będzie ciekawie, haha ; D
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;*** Wenyyyy ♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Zostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły u mnie w zakładce „Nominacje”
OdpowiedzUsuńhttp://distancewasafriendofmine.blogspot.com/
Łohohooh , BOSKI NIESAMOWITY TEN ROZDZIAŁ : )
OdpowiedzUsuńNo właściwie co ja bym mogła powiedzieć? :> Rozdział wspaniały, zresztą jak zawsze! :D Już nie mogę doczekać się tej akcji z Sofią i Harrym! :O I tylko liczę na to że on i Taylor się rozstaną! Nie lubię jej, zdecydowanie jej nie lubię! -.- Za to Louis kochany! <3 No to czekam na ten rozwój akcji i mam nadzieję, że szybciutko dodasz kolejny! :* Pozdrowionka! :)
OdpowiedzUsuń| http://whodoyouthinkiamonedirectionstory.blogspot.com/ |
Naprawdę bardzo dobrze piszesz, blog jest przecudowny. Sama treść opowiadania jak i jego wygląd! Przecudowny! Czekam na dalszą część! Pozdrawiam i zapraszam do siebie na prolog: bemyinspiraation.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHEJKA ŚWIETNY BLOG!!! UWIELBIAM GO MASZ TALENT!!! MAM NADZIEJĘ, ŻE W NASTĘPNYCH JUŻ HAZZA I SOFIA SIĘ ZAPRZYJAŹNIĄ POTEM ZAKOCHAJĄ I TAK DALEJ... ;) HAZZA TO MÓJ ULUBIONY I NAJUKOCHAŃSZY Z 1D!!!! MAM NADZIEJĘ, ŻE HARRY ZERWIE Z TAYLOR BO NIE LUBIE JEJ W TYM OPOWIADANIU ;) MASZ TALENT I CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ JAK NA SZPILKACH HEH... TAK WIĘC POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY DO NASTĘPNEGO MISIA ;)
OdpowiedzUsuńTo tak po pierwsze blog ma beznadziejny, szablon a opowiadanie jest do bani !! hahaha ŻARTUJE wszystko jest cudowne począwszy od szablonu po twój styl pisania kończąc na fabule cud, miód i orzeszki bardzo mi się podoba. Mam takie pytanko kto zrobił ci zwiastun na bloga i szablon ? www.he-will-just-break-your-heart.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhaha dziękuje :d kamień spadł mi z serca :D szablon i zwiastun robiłam sama :)
UsuńAhh rozumiem myślałam, że u kogoś bo poszukuje kogoś kto robi szablony i zwiastuny ale jak robiłaś sama to trudno :) No chyba, że masz jakiegoś bloga z zamówieniami na takie rzeczy to chętnie poproszę o adres :)
Usuńmasz twittera? :) jeśli tak to napisz: http://twitter.com/paulinxoxoo / coś z tym poradzimy :D
Usuńtak mam już napisałam :)
UsuńAaaaaa. : ) Zajebiste.! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Podoba mi się bieg wydarzeń i wcale nie jest za szybko.! ;D
Zapraszam na nn do siebie:
www.secret-of-true-love.blogspot.com
świetne, po prostu świetne! trochę to jak Harry opowiadał co wydarzyło się z jego punktu widzenia było nudnawe, ale rozkręciło się, gdy okazał nam... zazdrość! xD kurwa mać no, on jest z Taylor? really? o.O nienawidzę tego paringu, nawet w opowiadaniach! Ona ma być z naszą Zosią! :D inaczej go nie widzę! no proszę Lou zaprzyjaźnił się z nią! :D cud, miód, czekolada! :D czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuń- Jerr.
Zapraszam do mnie: http://opowiadanie-jerr-1d.blogspot.com/