Gdy tylko Harry pojawił się w zasięgu
mojego wzroku, humor całkowicie uległ zmianie. Nie byłam wściekła. Raczej
zawiedziona. Zawiedziona, bowiem nie ufał mi na tyle, by powiedzieć o takiej
błahostce. Może z jego strony była to kwestia strachu? Lecz strachu przed czym?
Przecież tylko dlatego, że bierze ze sobą Taylor, nie obwiniałabym go z góry za
wszystko co złe. Rozumiałam tą sytuację i byłam względem niej dość wyrozumiała
jak na mój charakter.
-
Dlaczego mi nie powiedziałeś o ślubie? – zapytałam od razu, gdy przeszliśmy
ukradkiem na bok, z dala od reszty przyjaciół.
-
Chciałem ci powiedzieć – westchnął głęboko, mierzwiąc przy tym swoje przydługie
już włosy.
-
Niby kiedy? Dzień wcześniej, czy może miałeś zamiar napisać mi sms’a, gdy
będziesz już na miejscu?
-
Zobacz na twoją reakcję! Właśnie tego się obawiałem.
-
Że niby reaguje zbyt wybuchowo? – spojrzałam na niego marszcząc brwi – Mam gdzieś,
że idziesz tam z Taylor. To było wiadome od początku, ale wydaję mi się, że
mogłeś mnie chociaż o tym poinformować. No chyba, że jestem dla ciebie osobą,
która kompletnie nie jest warta tej info… - próbowałam skończyć, ale przerwał
mi dotyk jego ust na moich drżących wargach. Zadziwił mnie tym ruchem
całkowicie, zresztą on zawsze mnie zadziwiał i wydawało mi się, że nigdy nie
przestanie tego robić.
-
Nigdy nie mów, że nie jesteś czegoś warta – odezwał się, odrywając od moich
ust. – Dla mnie jesteś bezcenna – mówił dalej, trzymając moją twarz w swoich
dużych dłoniach – Przepraszam.
-
Wiesz, że Niall chcę zabrać mnie ze sobą? – zapytałam podejrzliwie.
-
Tak, wiem. Razem to ustaliliśmy. Wolałem, żebyś dowiedziała się od osoby, która
cię zapraszam, niż od zakochanego szaleńca, który nie może zabrać ze sobą
kobiety, której pragnie, tylko dziewczynę, z którą musi być na pokaz. Uwierz.
To krępujące i żenujące zarazem – powiedział ze wstydem, na co zaśmiałam się
cicho.
-
Uważasz, że to dobry pomysł, abym tam poszła?
-
Czemu nie? Przynajmniej będę miał na ciebie oko. Słyszałem, że mają tam całkiem
sporych rozmiarów toalety – rozmarzył się, patrząc na mnie z błyskiem w oku.
-
Pomarzyć zawsze można Styles – uśmiechnęłam się po raz ostatni i wyminęłam, by
ponownie dostać się do grupy znajomych, którzy o dziwo, byli tak bardzo zajęci
sobą, że nic nie podejrzewali. Lucky me.
*
Sobota minęła zaskakująco szybko.
Zapewne byłby to całkiem normalny dzień, gdyby nie to, iż właśnie dziś miało
się odbywać wesele menadżera chłopaków. Od samego rana byłam lekko podenerwowana,
bo prawdą było, że nie miałam pojęcia jak zachować się w takiej sytuacji. Na dodatek
szłam bez Kathrin, co było jeszcze większym obciążeniem, bowiem zawsze gdy była
w pobliżu, czułam się o wiele bardziej swobodnie. Cieszyłam się natomiast, że
pojawi się Eleanor i Danielle, bo przysięgam, że sama z panną Swift nie wytrzymałabym
ani jednej minuty. Jedynie czym mogłam się zadowolić, to fakt, iż miałam na ten
dzień doskonałą sukienkę, którą znalazłam parę dni temu w jednym z moich
ulubionych butików w samym centrum Londynu. Była droga. Nawet bardzo. Ale przez
ostatnie czasy, wpadła mi do rąk całkiem niezła suma, dzięki pracy u Pana
Stevensona, więc od czasu do czasu mogłam pozwolić sobie na małe szaleństwo.
Nie licząc oczywiście tego, że co jakiś czas wysyłałam również pieniądze mamie,
która zapewne siedziała w moim kraju i dzielnie trzymała za mnie kciuki.
-
Będziesz wyglądać nieziemsko! Niall będzie miał najlepszą partnerkę na całym
ślubie! – krzyknęła uradowana Kathrin, prostując moje lśniące, blond włosy, do
których byłam przekonana coraz bardziej. W prawdzie pasował mi ten kolor.
Miałam włosy do pasa, więc gdy się je wyprostowało, wyglądały jeszcze bardziej
imponująco. Miałam tylko nadzieję, że nie będę wyglądać jak kopia Taylor, bo
wtedy byłabym kompletnie załamana.
-
Stresuję się zupełnie tak, jakby to był mój ślub – powiedziałam zakłopotana,
siedząc na krześle, naprzeciwko eleganckiej toaletki.
-
Niby dlaczego?
-
Sama nie wiem – westchnęłam – Po prostu czuję jakąś presję. A co jeśli nikt
mnie nie polubi, lub zacznie gadać, że nie ma pojęcia co robię na tym weselu z
jednym z członków One Direction?
-
Sofi! Uspokój się. Oni wcale nie są tacy źli! Paul jest naprawdę w porządku. No
może nie licząc tego, że zakazuje im kompletnie wszystkiego i każe spotykać się
z tymi, których chce on… - zaczęła wymieniać, a ja co raz bardziej byłam
zestresowana.
-
Nie pomagasz Kathrin!
-
No ale, ogólnie to jest całkiem miły. Nie przejmuj się! Dasz radę.
-
Chyba nie ma na świecie drugiej takiej osoby, która wierzyłaby we mnie bardziej
niż ty – uśmiechnęłam się promiennie, na co ona odwzajemniła gest.
-
O to chodzi w przyjaźni, czyż nie? Jeśli coś by się działo, daj znać, to od
razu po ciebie przyjadę. Nie masz się o co martwić, zaufaj mi – powiedziała na
koniec, gdy ja tymczasem ponownie pochłonęłam się myślą o dzisiejszym
wieczorze. Po chwili dziewczyna zaczęła malować moją twarz, tak, aby idealnie
pasowała do sukienki, którą miałam w zamiarze założyć. Efekt musiał być
idealny, bowiem w końcu chciałam się pokazać od jak najlepszej strony. Nie
miałam pojęcia, dlaczego tak bardzo mi na tym wszystkim zależało. Czyżbym miała
nadzieję, że Paul zmieni zdanie, i pozwoliłby Harry’emy spotykać się właśnie ze
mną? Niby dlaczego? Przecież tu nie chodziło o wygląd, lecz sławę i pieniądze.
Tylko to miało jakiekolwiek znaczenie. – No i gotowe! – usłyszałam ponownie jej
głos, i automatycznie spojrzałam w dużych rozmiarów lustro. Wyglądałam naprawdę
olśniewająco, a Kathrin miała tak wielki talent, że czasami sama miałam
problemy z poznaniem siebie. Najbardziej byłam zachwycona przedstawieniem moich
oczu, bowiem złoty cień na powiekach dodawał mi odwagi, a czarne wykończenia
drapieżności, przez co nie wyglądałam jak grzeczna dziewczynka. Do tego jasna
pomadka oraz róż na policzkach, i mogłam powiedzieć, że efekt był taki, jaki
dokładnie chciałam.
Dochodziła godzina czternasta, a
Niall miał się po mnie zjawić pół godziny później, by skierować się do willi
ich menadżera, gdzie w dużym ogrodzie odbędzie się początek uroczystości, na
którym złożą sobie przysięgi, natomiast później, część mniej oficjalna, czyli
tańce i zabawy.
Pośpiesznie założyłam na siebie złotą
sukienkę,
którą byłam zachwycona od razu, gdy tylko zawiesiłam na niej oko, do
tego czarne szpilki, również ze złotymi dodatkami oraz biżuterię. Musnęłam
szyję ulubionymi perfumami, i można powiedzieć, że byłam gotowa na wieczór
pełen niespodzianek. Tylko jeszcze zastanawiałam się czy tych dobrych, czy
wręcz przeciwnie.
-
Jak wyglądam? – stanęłam w przedpokoju, uśmiechając się w stronę Blake, która zatykała
dłonią usta. Podejrzewałam, że z wrażenia, a przynajmniej miałam taką nadzieję,
bo o to w tym wszystkich chodziło.
-
Gdybym była facetem, już dawno znalazłabyś się w moim łóżku. Szkoda, że nie
jestem lesbijką – westchnęła załamana, na co się zaśmiałam.
-
Nie myślisz, że trochę przesadziłyśmy z wyglądem?
-
Żartujesz? To przecież wesele, a nie wyjście do sklepu. Jak na moje oko, jest
wręcz idealnie. Nie obrażając El i Dan, no i może panny młodej, będziesz tam
najpiękniejsza. Jestem tego pewna! Oh, moja siostro! – pisnęła, i szybko
opatuliła mnie ramionami.
-
Przestań, bo jeszcze się popłaczę – obdarowałam ją ponownie szerokim uśmiechem,
a po chwili obie usłyszałyśmy dźwięk dzwonka, który powiadamiał o pojawieniu
się gościa, którym w tym przypadku zapewne był Niall. No cóż, Harry musiał się
zjawić w innych drzwiach. Przykre, ale prawdziwe.
Pośpiesznie otworzyłam drzwi i
zobaczyłam uroczego blondaska, w białej koszuli, czarnym garniturze i tego
samego koloru krawacie. Jego włosy tym razem były postawione, co mnie
ucieszyło, bo zdecydowanie wolałam go w takim wydaniu. Szeroki uśmiech zagościł
na jego twarzy, gdy ujrzał moją osobę.
-
Sofio! Jesteś bardziej olśniewająca niż zwykle.
-
Dziękuje Ci przyjacielu. Również wyglądasz bardzo szykownie – mówiłam w bardzo oficjalnym
języku, co śmieszyło nas obojga.
-
Szkoda, że z nami nie jedziesz Kathrin – skierował się do blondynki, która
stała tuż obok mnie.
-
Oh, nie przejmujcie się, tylko bawcie dobrze. Dopilnuj, żeby nie miała jakiś
nieprzyjemnych sytuacji.
-
Kathrin, potrafię jeszcze o siebie zadbać – przerwałam jej ‘prośbę’, wywracając
przy tym oczami.
-
Wiem, wiem, ale nie zaszkodzi mieć jakiegoś wsparcia. A teraz idź i daj czadu –
przytuliła mnie, jak i blondyna na pożegnanie, po czym wyszliśmy i udaliśmy się
do czarnego Range Rover’a.
-
No, z tobą jeszcze nie jechałam samochodem, masz szansę na popis – odezwałam się,
siadając wygodnie w skórzanym fotelu, zapinając przy tym pasy.
-
Absolutnie. Musisz wiedzieć, że jestem bardzo rozważnym kierowcą. Nic ci przy
mnie nie grozi – odpowiedział, powtarzając moją czynność. – A, i tak na
marginesie. Naprawdę pięknie wyglądasz. Nie chcę widzieć miny Harry’ego, gdy
cię ujrzy. Chociaż? Przynajmniej będę mógł zrobić zdjęcie, aby uwiecznić tą chwilę
– powiedział spokojnie, na co się zaśmiałam.
-
Proszę cię Niall. Bez żadnych przedstawień. Chcę, aby to był spokojny wieczór.
Mam tylko nadzieję, że nikt go nie zakłóci.
Po niecałych dwudziestu minutach,
dojechaliśmy do rezydencji Higgins’a, która była wręcz ogromna. Jeszcze większa
niż dom chłopaków. Fajnie jest być menadżerem. Może zastanowię się nad pracą na
tym stanowisku? Kto wie? Niall jako dżentelmen, szybko podbiegł do strony moich
drzwi i otworzył je na rozcież, bym mogła swobodnie wysiąść, a wszystkim
wiadomo, że dziewczynom w sukienkach, trudno to przychodzi. Kiedy już byłam na
drodze do wejścia, ujrzałam tłumy ludzi, ubranych bardzo elegancko i wytwornie.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam niepewnie na Horan’a.
-
Nie denerwuj się – powiedział do mojego ucha – Będzie dobrze – wziął mnie po
ramię, i poprowadził w stronę wejścia, gdzie miała na nas czekać reszta
chłopaków ze swoimi partnerkami. Z każdą chwilą, mój wzrok był coraz
pewniejszy, gdy ujrzałam poszczególnych ludzi, uśmiechających się w moją
stronę, których kompletnie nie znałam. Wydawało mi się, że był to bardzo miły
gest, więc z odwagą również go odwzajemniałam.
Uroczystość oficjalna skończyła się
dość szybko, a ja wciąż nie widziałam Harry’ego. Było dużo ludzi, ale bez
przesady, nie było chyba aż tak trudne zobaczyć lokowatego szatyna z chudą
cizią przy swoim boku. Razem z Horan’em wyszliśmy z ogrodu, i znaleźliśmy się w
ogromnym pomieszczeniu, który przypominał salę balową, niczym w filmach o
królewskich rodach. Jednym słowem – czad.
-
Witaj Paul! Wszystkiego najlepszego – usłyszałam nagle głos blondyna, bowiem
staliśmy obok postawnego bruneta, o wiele starszego od nas. Zapewne był to
właśnie pan młody.
-
Miło cię widzieć Niall, cieszę się, że jesteś i znalazłeś idealną partnerkę –
spojrzał tym razem na mnie, uśmiechając się szeroko. Nie jest tak źle. – Mogę wiedzieć
jak się nazywasz?
-
Sofia Olesińska, proszę pana – uśmiechnęłam się nieśmiało, podając mężczyźnie
dłoń.
-
Nie mów mi pan, proszę. Jestem Paul. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze
bawić – odezwał się na odchodne i w sumie tylko go widzieliśmy.
-
Widzisz? Mówiłem, że będzie okej – pocieszył mnie blondas, gdy ja automatycznie
spojrzałam w prawą stronę, gdzie aktualnie stała cała czwórka pozostałych
chłopaków. Najzabawniejsze było to, że wszyscy byli ubrani dokładnie tak samo,
a Niall również się do nich zaliczał. Nie wiem czy się umówili, czy był to
czysty przypadek, ale raczej stawiam na to pierwsze. Zauważyłam również
Eleanor, która miała na sobie granatową sukienkę do kolan, oraz Danielle, w
pięknym, obcisłym szarym kombinezonie, który jeszcze bardziej podkreślał jej
idealną sylwetkę. Na domiar złego, spostrzegłam również Taylor, która po chwili
podeszła do lokowatego, uśmiechając się do niego promiennie, dając całusa w
usta, co kompletnie nie było mi na rękę. Można powiedzieć, że wręcz gotowałam
się od środka, ale bywa i tak. Najgorsze było to, że wyglądała zupełnie jak ja,
nie licząc różnic w twarzy i tego, że miała grzywkę i srebrną sukienkę. Włosy wyglądały
identycznie, a kolor ubioru jak na złość, był przeciwny do mojego. Czyżby to
jakiś znak?
-
Idę na chwilę do toalety. Będziesz z chłopakami? – skierowałam swojego słowa do
mojego partnera.
-
Porozmawiam jeszcze z przyjacielem, i zaraz dołączę do zespołu. Na pewno gdzieś
mnie znajdziesz – odpowiedział, a ja nie drążąc dalej tematu, skierowałam się w
stronę ubikacji, które pokazał mi tutejszy kelner. Co prawda był on jednym z
dziesięciu tutaj, ale dobre i to.
Stanęłam przy umywalce, opierając
się o nią obiema dłońmi, spuszczając głowę w dół. Musiałam choć trochę oswoić
się z tą sytuacją, bowiem nie miałam zamiaru tam wparować i niechcący zrobić
burdy. Nie wiem dlaczego tak bardzo działał na mnie widok Taylor i Harry’ego we
dwójkę. Ha! Chociaż to ani trochę nieskomplikowane pytanie. Po prostu jestem
zakochana w tym gnojku, a moje uczucia są jeszcze bardziej nakręcone.
-
No proszę, proszę, kogo my tu mamy. Zwykła kelnerka na weselu menadżera
najsławniejszego boysbandu na kuli ziemskiej. Tylko pozazdrościć – usłyszałam ten
cholernie irytujący głos za moimi plecami, na co automatycznie się odwróciłam.
Patrzyła na mnie z wyższością i kpiną, czego nie można było nie zauważyć i
zwyczajnie ignorować, ale wiedziałam, że nie mogę wybuchnąć, bo to zapewne
całkowicie zniszczyłoby moją reputację.
-
Myślisz, że wyglądasz świetnie, ale muszę cię zasmucić, bo jesteś w okropnym
błędzie – zaczęła mówić ponownie, z udawaną smutną miną – Zapewne oszczędzałaś
na tą kieckę miesiącami… Ewentualnie przespałaś się z kimś, żeby ci ją kupił,
lub w najgorszym wypadku dostałaś ją na zwykłym bazarze lub ukradłaś. No cóż,
tak też bywa – zaśmiała się ironicznie, a ja dalej próbowałam utrzymać powagę,
co było widać po mocnym zaciśnięciu moich pięści. – Nie wiesz, że srebro jest oznaką
idealizmu? Taka właśnie jestem. Twoja podróba złota, nie robi na nikim wrażenia
kochana, ale to całkiem śmieszny zbieg okoliczności – ciągnęła swój monolog,
gdy ja patrzyłam na nią bez mrugnięcia powiek, nie odzywając się absolutnie nic
– Nic nie powiesz? Czyżby zabrakło ci mowy kochana? - uśmiechnęła się ponownie, na co zbliżyłam
się do niej na niebezpieczną odległość, przy czym lekko się wzdrygnęła, a na
jej twarzy można było dostrzec przestraszony wzrok.
-
Może i mowa jest srebrem, ale to milczenie jest złotem. Zapamiętaj sobie na
przyszłość, bo ze swoją wygadaną gębą nigdy nic nie wskórasz, choćbyś była
najbardziej wyidealizowanym człowiekiem na ziemi – uśmiechnęłam się tym razem
ja, co było nie lada wyczynem – Dobrej zabawy – powiedziałam na odchodne i
szybko ją wyminęłam, trącając lekko ramieniem. Gdy tylko znalazłam się ponownie
w tej ogromnej sali, od razu usłyszałam w głośnikach jeden z moich ulubionych
utworów.
Szybko kierowałam się w stronę Niall’a,
bowiem zobaczyłam go od razu, ale niestety ktoś mnie zatrzymał, a ja byłam tak
mocno zdezorientowana, że nawet nie wiedziałam kto pociągnął za moją dłoń. W
ekspresowym tempie odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego jak Harry’ego.
-
Nic – odpowiedziałam krótko, błądząc wzrokiem, aby tylko nie spojrzeć w jego
oczy.
-
Znam cię i widzę, że coś cię gnębi. Ktoś ci dokuczył?
-
Dlaczego od razu miał mi ktoś dokuczać? Bo co? Bo jestem z niższej sfery? Nie
jestem na tyle bogata, żeby tu być? A może dlatego, że ktoś podejrzewa, iż
pieprzyłam się z byle kim, aby kupić sukienkę, którą właśnie mam na sobie? –
mówiłam coraz głośniej, ale szybko się opamiętałam, gdy poczułam na sobie wzrok
jakiegoś starszego mężczyzny, stojącego tuż obok nas.
-
Taylor! – odezwał się, jakby odkrył coś niesamowitego. Brawo Harry, główka
pracuje.
-
No co ty nie powiesz. Ty i tak jesteś na to wszystko obojętny.
-
Dlaczego myślisz, że jestem na to obojętny? Dobrze wiesz, że to nie prawda. Nie
przejmuj się tą daremną osobą! Już powtarzałem ci to setki razy, a ty dalej na
nią reagujesz. Nie rozumiesz, że chce, abyś trzymała się jak najdalej mnie? Na
co ja absolutnie nie pozwolę.
-
I co niby zrobisz? – zapytałam, patrząc tym razem pewnie w jego zielone oczy.
-
Chodź – powiedział z uśmiechem, prowadząc mnie na ogromny parkiet, gdzie wokół
nas krzątało się już pełno zadowolonych par. Złapał pewnie za moją talię, a
jedną z moich rąk ułożył sobie na szyi, natomiast drugą chwycił w swoją dłoń,
która mieściła się w niej idealnie. Zaczął nami bujać w coraz szybszym tępię, by
dostosować się do owego rytmu muzyki. Nie czułam się pewnie w takich
piosenkach, bowiem mój taniec nie należał do najlepszych, wiec nie myślcie
sobie, że we wszystkim byłam perfekcyjna, ale czując jego zapach i ciało, które
napierało się o moje, byłam pewna, że sobie poradzę, bowiem prowadził mnie właśnie
ON.
-
I po co to wszystko Harry? – powiedziałam, patrząc mu głęboko w oczy.
-
Chcę jej udowodnić, że chociaż jesteśmy parą w życiu kamer, nie jesteśmy nią
prywatnie. Musi w końcu zrozumieć, że to co robi jest niestosowne, a ja sobie
tego nie życzę. I nie, nie jestem na to obojętny.
-
Przyszłam tu z Niall’em. Powinnam tańczyć z nim – westchnęłam cicho, gdy
znienacka mój wzrok wylądował na osobie po prawej stronie, którą była wysoka
blondynka, której policzki wręcz stawały się purpurowe ze złości, gdy zobaczyła
mnie i ‘swojego’ chłopaka.
-
Tak? W takim razie dlaczego do niego nie pójdziesz? – zapytał do mojego ucha,
gdy tylko ujrzał, iż obserwuję reakcję Taylor.
-
Bo to ty jesteś mój, a nie on – skierowałam swój wzrok znów na niego, gdzie w
wyrazie jego twarzy mogłam ujrzeć radość i satysfakcję.
-
Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem – uśmiechnął się promiennie, przegryzając
wargę, na co całkowicie straciłam głowę. Dobrze wiedział jak na mnie działał, i
ja dobrze wiedziałam, jak działałam na niego, lecz różniłam się od niego tym,
że nie prowokowałam go przy każdej dobrej chwili, ale to musiało się w końcu
zmienić. Chciałam, żeby zapragnął mnie jeszcze bardziej, aby skończyć tą głupią
grę ze związkiem z Taylor i jakoś postawić na swoim i być ze mną. Tylko ze mną.
A ja wiedziałam, że w końcu tego dokonam.
***
Hej hej moi najcudowniejsi!
Co u was? Jak szkoła? Dobrze, że mam jeszcze miesiąc wakacji bo zapewne bym padła, więc współczuję wam z całego serca.
Dzisiejszy rozdział wydaję mi się całkiem okej. Jest trochę Taylor, której fanów bardzo przepraszam, że przedstawiam ją w takim świetle, ale taka jest właśnie jej misja w tym opowiadaniu. Poza tym zmieniłam szablon, bo niektórzy się skarżyli, że przy czytaniu na telefonie, nie widzą literek, więc mam nadzieję, że jakoś to naprawiłam. Czekam na wasze opnie!
KOCHAM WAS Z CAŁEGO SERCA!
O Jezus Maria!
OdpowiedzUsuńKobieto... Nie.. Nie wierzę. Taylor, tępa dzido!
Nie. Nie należy przejmować się, zjaraną Tay...
Nie ma potrzeby! Ważne, że Harry cię kocha, a ty jego. Wiem, że Swift, jeszcze wpierdoli się w ich życie, ale jeśli to naprawdę zrobi, to sama jej wpierdolę.
Pozdrawiam, Elie!
Rozdział genialny. :**
OdpowiedzUsuńSzablon wspaniały i dziękuję, że go zmieniłaś. o wiele lepiej się czyta. <3
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ^^
A szkoła, szkoda gadać. :( W tym tygodniu same kartkówki, a w przyszły tydzień zaczynam testem z gramatyki z języka polskiego. ;( Ech, życie :(
Tejlor*.... A TO SUKA!
OdpowiedzUsuńJa to bym ją w tej łazience za te obrzydliwe kudły wytargała do kabiny i głowę do kibla!
BUAHAHAHA!!
tak, wiem. Jestem nienormalna.
SZABLON ŚLICZNY! ;***
*mówie Ci, to prowokacja! Zrobiłam to specjalnie XD
Nie, no sram :) dawno, barrrdzoooo dawno nikt nie wprowadził mnie w taki stan zadowolenia i szczęścia, jak Twój nowiutki, prze świeżutki rozdział. Ilość endorfin w moim organizmie wzrosła niebezpiecznie, więc szykuj się na... najgłupszy komentarz świata!
OdpowiedzUsuńJa, czyli DJ ENDŻI, chcę Ci powiedzieć, że kłaniam się nisko, buduje ołtarze i inne tego typu budowle (na razie na świątynie mnie nie stać, ale na szczęście świeczki nie są aż tak drogie!), bo ja, czyli DJ ENDŻI, jestem mega happy i, kuźwa coś tam jeszcze, bo mogę być TWOJĄ największą fanką. TAK. Jestem zdecydowanie największą fanką Twojej twórczości. Ale w międzyczasie jestem cholernie zdruzgotana, że dawno Ci tego nie mówiłam i, że na blożku nie pojawiały się moje wywody. Ale mimo wszystko, kocham to co piszesz z każdym dniem mocniej i mocniej, i w sumie szczerze powiedziawszy nie wiem czy można jeszcze mocniej, rozumiesz? :) cieszę się bardzo! A teraz przechodzę do konkretów...
JESTEM ZDECYDOWANIE ZA:
a) Niall’em w garniaku
b) Tejlor na księżycu
c) Harrego i Sofi w jeziorze (hihi), w łóżku, w toalecie, lub innych wygodnych, mniej wygodnych, ale jakże erotycznych miejscach. PS kiedy będzie... no, wiesz? wiesz, jak to lubię, nie? :O :>
Ech. Słifti, moja kochana. No i Sofio, czemu żeś jej nie strzeliła? Z liścia? Tak żeby nasza kochana, wyidealizowana dziwka w srebrze jebła i już nie wstała? WHY? Czemu ona nic nie zrobiła? No, okej. Riposta – rozumiem, ale przemoc fizyczna jest bardziej ekscytująca. Przerażająca. Krew. Pogotowie. Policja. HA HA HA :) żartuje.
Ale, oczywiście w momentach kiedy jest Sofi i Harry, sram po majtaskach. OŁ EM DŻI. Kocham ich. Kocham ich jak moją mamę. Jak moje ubrania. Jak jedzenie. Jak Niall’a i kij wie, co jeszcze kocham bardziej od S&H. Czyli w gruncie rzeczy – Ciebie i Styles’a? Mojej ukochanej, najlepszej parki? SRAM.
W ogóle, Niall James Horan, powinien poznać na tym weselu, jakąś fajną laskę, najlepiej jakby miała na imię Anna, Annie lub Ann. Miała okulary i fajny tyłeczek? No, wiesz, nie w rozmiarze 42, a 36? :O
HA HA HA.
Mówił Ci ktoś, że masz psychiczną współautorkę opowiadań?
Jeśli nie, to Ci mówię!
A tak podsumowując mój dzisiejszy wywód, to słucham sobie piosenki „DNA” i stwierdzam wszem i wobec, że One Direction mają cholernie dobre DNA... nasze dzieciaczki też takie będą miały <3 Irlandzko-polskie i polsko-angielskie. SRUM. :D
KOCHAM TEN ROZDZIAŁ, jest super, na bardzo wysokim poziomie, czyli tak jak lubię. I kocham Ciebie, moja mała pisarko. KOCHAM MOCNO!!!! <3
Chciałam napisać, coś jeszcze, ale skończyły mi się pomysły na głupi komentarz. :(
JUŻ WIEM! to nie będzie głupie, ale powiem to - jestem ZAKOCHANAAAA!!!! <3 FALL IN LOVE Z CAŁEJ EPUNI...
UsuńKOCHAM TWÓJ NOWY NAGŁÓWEK !!!! :)
Super , super, super, a tą piosenką Lany to już mnie w ogóle zaczarowałaś, gdyż jestem jej fanką :) A co do rozdziału to jest meeega, 1D w garniakach (zgon). Nie mogę się doczekać następnego, mam nadzieję, że będzie niedługo !
OdpowiedzUsuńBuziaki :***
świetny rozdział <3 czekam na next :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział zajebisty :D czekam na następny ! A ta cała Taylor to jakaś straszna wredota , pff
OdpowiedzUsuńBoski :) Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńAgan :*
everslifeandstyle.blogspot.com zapraszam :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny i już się nie mogę doczekać kolejnego.:)
OdpowiedzUsuńSzablon baardzo mi się podoba, chociaż tamten też był śliczny
Dodaj szybkoo kolejny rozdział <3
o JEZIU, jeziu ! *O* KOCHAM CIĘ, DZIEWCZYNO <3 Jesteś moim miszczem wiesz ? *_* Ten rozdział jest taki dgfrv *O* Boże, umieram <33 Ta końcówka to już totalnie mnie powaliła <33 Takie słodkie, że aww <33 Boże, to było takie świetne, że czytałam tą końcówkę aż 4 razy! <3 Bo po prostu CUDOO *__* Mam teraz nadzieję, że między Sofi a Harry'm zostanie taka atmosfera <3 A tak btw to dobrze, że zmieniłaś szablon, haha :D Bo na telefonie nie mogłam czytać, ale teraz już wszystko dokładnie widzę :D
OdpowiedzUsuńWww.imaginyy-1d.blogspot.com
Czekam na NN ;* Weenyyy <3333333333333
Harry nie jest szatynem tylko brunetem... czy tego nie widać ?
OdpowiedzUsuń