6 paź 2013

24.We're high on the wire with the world in our sight and I'll never tire of the love that you give me every night.



PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!

“Maybe some people just aren't meant to be in our lives forever. Maybe some people are just passing through. It's like some people just come through our lives to bring us something: a gift, a blessing, a lesson we need to learn. And that's why they're here. You'll have that gift forever.”

            Kolejne dni, a nawet tygodnie mijały w dość szybkim tempie. Nawet nie wiadomo kiedy zaczął się listopad, a dni stawały się coraz chłodniejsze i krótsze. Nigdy nie lubiłam deszczu, śniegu i zimy. Jak dla mnie, ta pora roku mogłaby w ogóle nie istnieć, a coraz większymi krokami przenosiła się w okolice Anglii.   
            W moim życiu nie zdarzyło się ostatnie czasy nic szczególnego. Moja praca wciąż pozostała taka sama, dalej mieszkałam w domu Kathrin, a Harry nieustannie spotykał się z Taylor, a ja tylko czekałam na moment, w którym ten cholerny koszmar dobiegnie końca. Nie miałam pojęcia ile to jeszcze potrwa, tak jak i sam Styles, i czasami miałam wrażenie, że jego menadżer specjalnie robi mu – nam, na złość, by nasz związek nigdy nie doszedł do skutku. Wróć. On nawet nie wiedział o naszym związku, więc zapewne popadałam już w lekką paranoję. Ale ile to mogło się jeszcze ciągnąć? Może niedługo usłyszę, że się pobierają lub kupili sobie na spółę angielskiego cocker spaniela? 
- Dlaczego nic nie mówisz? – zapytał lokowaty, siedząc przy biurku, buszując po internecie w laptopie, gdy ja tymczasem leżałam wygodnie rozłożona na łóżku.
- Czy muszę cały czas coś mówić? – zapytałam wzdychając, bowiem nie podobała mi się już ta sytuacja, a on dobrze o tym wiedział, więc nie miałam zamiaru udawać, że wszystko jest okej.
- Nie, ale dzisiaj jesteś wyjątkowo milcząca – odezwał się, nie spuszczając oczu z monitora.
- Po prostu myślę.
- No jasne. Jak zwykle o tym co zawsze.
- Dobrze zdajesz sobie sprawę, że ta sytuacja mnie wkurwia! – wybuchłam znienacka, przeklinając wyniośle, co nie było moją charakterystyczną cechą. Chłopak spojrzał na mnie w momencie, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
- Wow. Spokojnie skarbie. Jeszcze cię nie widziałem, żebyś mówiła takim językiem.
- W takim razie czuj się winny, że miałeś okazję mnie taką ujrzeć.
- Kiedy w końcu zakończymy ten temat? – zapytał, wyłączając urządzenie, siadając tym samym na brzegu łóżka, skierowany twarzą w moją stronę.
- Nigdy! – powiedziałam urażona gwałtownie siadając, na co się zaśmiał. – W ogóle nie rozumiesz powagi sytuacji.
- Rozumiem. Naprawdę rozumiem. Ale jesteś niewiarygodnie słodka kiedy się tak złościsz – ucałował mnie w policzek – Dobrze wiesz jaka jest sytuacja, a ja na nią nie mam wpływu.
- Tak, ale chyba mógłbyś jakoś przyspieszyć cały ten cholerny proces i walczyć o swoje.
- Gdybym mógł, już dawno bym to zrobił.
- Świetnie – uśmiechnęłam się niemrawo – Czyli nasz związek jest zależny od szczapy Swift i twojego niezmiernie lojalnego menadżera. Czy mogłabym być bardziej szczęśliwa?
- To już nie potrwa długo. Obiecuję.
- Obiecałeś mi to miesiąc temu i jeśli twoje „nie długo” oznacza kolejny miesiąc lub więcej, to z całego serca życzę nam powodzenia.
- A co jeśli ci coś puszczę? – zapytał, pokazując swoje dwa dołeczki, a ja nie mogłam być już dłużej zła, no bo powiedzcie sami, kto by był?
- Co? – zapytałam patrząc na niego wciąż lekko złym wzrokiem, lecz już nie tak zły jak minutę temu.
- Nasza nowa piosenka. Napisaliśmy ją wspólnie. No, można powiedzieć, że większą część napisałem ja. Na razie mamy tylko zwrotkę i refren, ale uznałem, że należy ci się przed premiera.
- Niby czemu chcesz, żebym usłyszała ją już teraz? – zapytałam, patrząc na niego ze zdziwieniem.
- Bo jest o tobie – uśmiechnął się ponownie i musnął szybko moje usta, wyszukując tytułu na telefonie, by po chwili mogły mnie dojść pierwsze nuty szybkiej piosenki.


She's so mean but I gotta love it - Ona jest wredna, ale muszę to pokochać
And I just can't let her go - Po prostu nie mogę pozwolić jej odejść
I'm so whipped on her tiny little -  Zmusza mnie do tego troszeczkę
She's a sexy Animal  - Ona jest seksownym zwierzęciem
Spends too much - Wydaje zbyt dużo
And I never tell her no - A ja nigdy jej nie odmawiam
Drives me nuts - Doprowadza mnie do szału
And she got me by the throat - I trzyma mnie za gardło.
She's so mean but I gotta love it - Ona jest wredna, ale muszę to pokochać
And I just can't let her go - Po prostu nie mogę pozwolić jej odejść

Patrzyłam na niego zahipnotyzowana, bowiem słowa, które do mnie docierały z jednej strony pochlebiały mojej osobie, lecz z drugiej pozostały niezrozumiałe. Zdawałam sobie sprawę, że owa piosenka nie jest dosłowna, bo zapewne nie wydaję dużo pieniędzy. Zdecydowanie nie pieniędzy Harry’ego, więc ten szczegół mogłam akurat ominąć.

Breaks a billion hearts – Łamie miliardy serc
I know I'm next in line – Wiem, że jestem następny w kolejce
But I don't mind yeah – Ale nie przeszkadza mi to

 Gdy skończył nucić swoją kwestię, usłyszałam dobrze znany mi głos Zayn’a.

I want her – Pragnę jej
Everybody wants to  – Wszyscy jej pragną
She knows it – Ona to wie
I want her but I better run away – Pragnę jej, ale lepiej jeśli ucieknę.

            Po chwili znów zaczął brzmieć ten sam refren, a ja ponownie skupiłam swoją uwagę na wyśpiewanych słowach. W pewnych momentach śmiałam się głośno, bowiem nie miałam pojęcia, iż Harry będzie tak odważny, by napisać taką, a nie inną piosenkę. Napisał ją o mnie. Już wiecznie zapadnie mu w pamięć, i co by się z nami nie stało, zawsze będzie przypominała mu właśnie o mojej osobie.
- Jest dość…zabawna – odpowiedziałam z wahaniem.
- Jest świetna.
- Ale chyba nie do końca o mnie.
- Wiem, wiem. To z wydatkami i gardłem było pomysłem Zayn’a. Musieliśmy dodać coś ostrzejszego. Ale poza tym, to wykapana ty, nie sądzisz?
- Nie jestem seksownym zwierzęciem! – wybuchłam ponownie śmiechem – No i nie łamię miliardów serc, proszę cię Harry!
- Oh, to była przenośnia. A może nie? Samym wyglądem łamiesz facetom serca i nawet nie zdajesz sobie sprawy ile ich jest. Wiem coś o tym! Też nim z początku byłem – pogroził mi palcem, na co spojrzałam na niego wymownie.
- Złamałam ci serce? – zapytałam robiąc smutną minę, by po chwili zaśmiać się głośno.
- No, może nie doszczętnie, ale jakaś część na pewno została uszkodzona. I to wcale nie jest śmieszne – podniósł się, a po chwili leżałam na materacu, a on zwisał tuż nade mną.
- Jesteś szaleńcem! Bezwzględnie chorym szaleńcem.
- Ale to chyba ta cecha pociąga cię we mnie najbardziej, nie mam racji? – zagryzł wargi i uśmiechnął się uwodzicielsko, a moje nogi powoli miękły coraz bardziej.
- Szczerze? Nie mam pojęcia co mnie w tobie pociąga, ale ta cecha jest niewątpliwie bezkonkurencyjna – pocałowałam jego drżące wargi i z łatwością mogłam powiedzieć, że dla takich chwil mogłam żyć. Dokładnie w takich momentach mogłam mu dać tyle szans, ile tylko chciał.   


            Była sobota, moje godziny pracy dobiegły już końca i pędziłam przez zatłoczone londyńskie ulice do restauracji ‘Chapters’, gdzie umówiłam się z Niall’em na lunch. Gdy ostatni raz rozmawiałam z nim przez telefon, czyli wczorajszego wieczoru, wydawał się bardzo zdezorientowany, zmartwiony i jednocześnie zamyślony. Zdecydowanie martwiłam się o chłopaka bardziej, niż o któregokolwiek członka zespołu, bowiem w jakiś sposób był najbliższym mi przyjacielem i choć tryskał humorem i radością życia, wydawał mi się również bezbronny i w jakiś sposób pokrzywdzony, niekochany. Nie chciałam by cierpiał, bowiem byłaby to jedna z najgorszych rzeczy, na które musiałabym patrzeć, a najgorsze było to, że nie miałam pojęcia jak mogłabym mu pomóc w tejże sytuacji.
            Ubrana jeszcze w strój roboczy, mianowicie czarne rurki, białą zwykłą koszulkę, czarne koturny i narzucony na to turkusowy płaszcz, otwarłam drzwi restauracji, a w prawym kącie przy niewielkim stoliku ujrzałam blond czuprynę. Nie zastanawiając się dłużej podeszłam do chłopaka, lecz widziałam, że jego mina nie wskazywała nic dobrego, mimo tego, że lekko uśmiechnął się na mój widok.
- Cześć blondasku – przytuliłam go mocno, ze świadomością dodania mu otuchy, że jestem tu dla niego i może powiedzieć mi zupełnie wszystko co go trapi.
- Zamówiłem ci bananowy koktajl, dokładnie tak jak lubisz – uśmiechnął się promiennie, pokazując gestem, żebym usiadła więc tak też zrobiłam.
- Dziękuje. Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny – wzięłam łyk napoju, i poczułam ulubiony posmak owoców.
- Co u ciebie Sofi? Czuję się jakbym nie widziałam cię z dziesięć lat, a minął tydzień – zmierzwił swoje włosy.
- Prawda? Mam takie samo zdanie. Nawet trochę wymężniałeś – zaśmiałam się ponownie, na co on zrobił śmieszną minę, pokazując, że jednak wcale się nie zmienił. To był ten sam beztroski Niall, którego pokochałam od początku. – W sumie nic nowego. Znasz dobrze sprawę. Z Harry’m układa się dobrze, ale mam świadomość, że na boku czyha Taylor, więc wciąż zastanawiam się co będzie dalej i tak w kółko – westchnęłam – A czy u ciebie się coś zmieniło?
- W prawdzie nic nowego. To samo monotonne nudne życie.
- A co z Annie? – zapytałam podejrzliwie, na co spojrzał na mnie niepewnie z żalem w oczach, i już całkowicie wiedziałam o co chodzi. – Niall, powiedz – zachęciłam go, trzymając za rękę.
- Byłem u niej. Przyjechała na krótkie wakacje do Londynu odwiedzić ojca, który ma największe filie swoich hoteli w mieście – zatrzymał się na chwilę – Cóż ci mogę powiedzieć? Jak zwykle się rozczarowałem – spojrzał w dół, jak gdyby chciał wymazać smutne wspomnienia.
- Niall… - zaczęłam spokojnie – Jestem tu dla ciebie. Możesz mi się zwierzyć.
- Zjawiłem się w jej hotelu, żeby zrobić jej niespodziankę. Już wcześniej rozmawialiśmy na ten temat i chcieliśmy się spotkać, ale postanowiłem, że sam wpadnę, no i bum… Widziałem ją z innym facetem. Zachowywali się jak para. Na pewno byli parą. Nie wiem co sobie myślałem – westchnął ciężko.
- Rozmawiałeś z nią o tym? – zapytałam, gdy spojrzał na mnie smutnym wzorkiem.
- Nie. Nie chcę o tym rozmawiać i znowu się rozczarować. To skończone.
- Jest dla ciebie ważna?
- Tak. I to cholernie. Przynajmniej była. Ale nie pozwolę sobie na kłamstwo, a ona robiła to od samego początku, wmawiając mi, że jest sama.
- Może miała ku temu jakiś powód? – zapytałam ostrożnie, lecz sama nie wiedziałam czy w to wierzyć. Annie wydawała się lojalną i szczerą osobą, więc trudno mi było przyznać, że tylko bawiła się Niall’em.
- Niby jaki? Zresztą to nie jest teraz ważne. Przyzwyczaiłem się, że jestem zabawką w rękach kobiet. Chwilową zabawką. Harry ma szczęście, że cię spotkał.
- Nie mówmy teraz o mnie i o Harry’m. Teraz są ważne twoje uczucia. Nie wierzę, że cię wykorzystała dla sławy, bo niby dlaczego miałaby to robić? W końcu jest cholernie bogata więc to zdecydowanie odpada. Moim zdaniem powinieneś do niej zadzwonić i wyjaśnić tą sytuację, bo inaczej nigdy się nie dowiesz.
- Sam nie wiem Sofi. Nie chcę się znowu przejechać. Już mam dość uganiania się za kobietami, które i tak nigdy nie będą moje. Może pisane jest mi życie wiecznego singla? Sam już nie wiem – oznajmił, dokończając swój koktajl.
- Nie mów bzdur Niall. Każdy z nas zasługuje na szczęście, a ty już najbardziej z nas wszystkich. Jesteś cudownym mężczyzną i uwierz, że kobiety biłyby się, by spędzić z tobą choć trochę czasu. Po prostu nie spotkałeś jeszcze tej odpowiedniej. A może spotkałeś i dajesz jej odejść? Zrób to dla mnie i zadzwoń do niej póki nie jest jeszcze za późno.
- Zastanowię się. Gdy to zrobię, dowiesz się pierwsza.

*

            Przechadzałam się ciemnymi uliczkami Londynu wraz z Harry’m przy boku. Nie trzymaliśmy się za ręce, co cholernie mnie irytowało, ale przecież musieliśmy zachować dystans i dyskrecję, jeśli nie chcieliśmy się spodziewać wizyty menadżera z gazetą w ręku, gdzie na pierwszej stronie zapewne byłabym pokazana z Harry’m w szczelnym uścisku, a pod tym nagłówek ‘Czy Harry Styles ma sekretny romans? A co z jego dziewczyną Taylor’ ? Oh, zwraca mi się na samą myśl.
- Jakie jest twoje marzenie? – zapytał lokowaty, po chwilowej ciszy, która panowała między nami, i nie była ona absolutnie niezręczna czy coś z tych rzeczy. Po prostu czasami potrzebowaliśmy tego dla swojego spokoju i przemyślenia kilku spraw.
- Sama nie wiem – zaśmiałam się cicho – Mam wiele marzeń.
- Na przykład jakich? Wymień te, które są najważniejsze.
- A co jeśli się nie spełnią? – spojrzałam na niego z pod byka mrużąc śmiesznie oczy.
- To tylko stereotyp. Jak byłem mały, każdemu kto mnie mijał, mówiłem, że chcę w życiu śpiewać i być znany, i co? Spełniło się bez problemu.
- No proszę proszę, szczęściarz z ciebie.
- No więc? – zapytał znów po chwili, na co westchnęłam.
- Chciałabym się w końcu spotkać z mamą – rozmarzyłam się na chwilę, spoglądając gdzieś przed siebie.
- Więc w czym problem?
- Po prostu… Na razie chyba nie jest to wskazane. Ona pracuje, ja też. Do tego ma na głowie babcie, która czasami jest jak dziecko we mgle – zaśmiałam się lekko, rozmyślając moje słowa. Oczywiście nie mogłam powiedzieć, iż najtrudniejsze w tym wszystkim było to, że brakowało mi pieniędzy może nie na samą podróż,  ale utrzymanie mamy w tym mieście. Bo w końcu gdyby miała przyjechać, na pewno nie opłacałoby się jej zostać na dzień lub dwa. Musiałoby to trwać trochę dłużej, ale nie miałam zamiaru o tym wspominać, bo znałam Harry’ego i wiem, że tylko pobudziłabym w nim poczucie żalu, a zapewne chęć dania mi pieniędzy na wszystko czego pragnę, a to było ostatnią rzeczą, której rzeczywiście pragnęłam. Chciałam po prostu, żeby wiedział, iż nie jestem z nim dla pieniędzy. Musiał mi zaufać.
- Na pewno w końcu dojdzie do tego, że ją zobaczysz. A jeśli nie przyjedzie tutaj, pojedziemy do niej razem – uśmiechnął się promiennie, a ja miałam ochotę przytulić go najmocniej jak się dało, ale wiedziałam, że muszę się powstrzymać.
- Poza tym, sama nie wiem. Mam marzenia jak każdy człowiek. Chcę mieć dobrego męża, gromadkę dzieci, dom…
- I psa?
- Tak – zaśmiałam się ponownie – Pies zdecydowanie również musi się pojawić. Kiedy byłam w Polsce, zawsze marzyłam o pomeranianie. To szpic miniaturowy. Wygląda jak białka, puszysta kulka. Jest niezwykle uroczy.
- Więc czemu go nie kupiłaś?
- Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Poza tym hodowle tych psów mają w Szwajcarii lub Francji. Nawet nie wiem dokładnie. Ciężko je zdobyć. Może kiedyś go zakupię, kto wie – spojrzałam na niego z rozbawieniem w oczach – A jakie są twoje marzenia? – nastała chwila ciszy.
- Chciałbym móc być wolny. Być sobą, przy każdej nowo poznanej osobie. Robić żywnie co mi się podoba i nie martwić się o konsekwencje. Chciałbym, żeby mojej rodzinie nigdy niczego nie brakowało i spędzać z nimi więcej czasu. Bardzo za nimi tęsknie – uśmiechnął się lekko pod nosem. – Ale jak na razie to wszystko nie jest do spełnienia. Nie wiem czy to się kiedykolwiek w ogóle spełni, ale bardzo tego pragnę.
- Spełni się – chwyciłam go znienacka za rękę, a on nie miał nic przeciwko – Jeśli w to uwierzysz – odezwałam się patrząc z radością na jego zielone oczy i pełne usta. Otoczył mnie szczelnym uściskiem, a ja tymczasem przyłożyłam swoją głowę do jego klatki piersiowej, czując szybkie bicie serca. Uwielbiałam ten dźwięk, bowiem była to ulubiona muzyka dla moich uszu. Nie przejmowaliśmy się tym, że ktoś może nas zobaczyć, choć i tak miejsce w którym staliśmy było dość opustoszałe i przez ostatnie dwadzieścia minut nie spotkaliśmy ani jednej żywej duszy, więc mieliśmy nadzieję, że było całkowicie bezpiecznie. Szkoda tylko, że ta myśl była tak bardzo błędna.

***



Witajcie kochani!
Kolejny rozdział = kolejne kłopoty.
Wydaję mi się on trochę monotonny i w sumie nic takiego się nie dzieję, ale potrzebne było lekkie wyciszenie dla tego bloga, więc postanowiłam na dość spokojny przebieg akcji, bowiem przez kolejne rozdziały naprawdę będzie się cholernie dużo działo i myślę, że was mocno zadziwię, bowiem takich wydarzeń na pewno się nie spodziewacie, dlatego jestem strasznie podekscytowana.
Na wstępie chciałam was serdecznie zaprosić na nowego bloga, na którym pojawił się już prolog.


Mam nadzieję, że będziecie wiernymi czytelnikami, i szczerze powiedziawszy, liczę na was!

Oto krótkie streszczenie:
Valerie Martin jest dwudziestosiedmioletnią wykładowczynią na University Collage London. Docenia wszystko, co życie dla niej przygotowało i jest w stanie się z tym zmierzyć. Jest związana ze starszym od siebie przystojnym prawnikiem i można by rzec, że jej życie toczy się zupełnie tak jak każdej kobiecie w jej wieku. Nowa profesorka wzbudza ogromny entuzjazm w gronie młodych studentów, a najbardziej w zielonookim dwudziestojednolatku, którego myśli cały czas krążą wokół pięknej blondynki. Czy Valerie zwróci uwagę na przystojnego, młodszego o sześć lat lokowatego szatyna i dane jej będzie zaznać szczęścia i przyszłości, której w żadnym wypadku nie planowała?
Dowiecie się śledząc losy bohaterów!

No i chciałam was jeszcze zaprosić na bloga mojej Endżi, która zaczyna SOLOWĄ karierę.
Mam nadzieję, że wpadniecie również do niej i dodacie otuchy na miły początek!


KOCHAM WAS!

21 komentarzy:

  1. Jeden dzień a tutaj aż 3 notki z moich ulubionych blogów.
    Jak ja kocham niedziele :)
    Biorę się za czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny. <3
    Szkoda mi ich. Taka potajemna miłość. Niech już ta Taylor znajdzie sobie kogoś innego i wtedy Harry i Sofi będą razem :). Ale nie ma tak dobrze. ;c
    Dodaje do obserwowanych te dwa blogi, które podałas. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle rozdział - świetny! Czekam na dalszy rozwój akcji i uwierz mi, wcale nie było monotonnie. Oczywiście wpadnę na obydwa blogi.

    Przy okazji zapraszam na moje wypociny ;c http://uciekacnadno.blogspot.com/ ale błagam jeśli ktokolwiek tam zajrzy, niech KOMENTUJE! hejt, nie hejt, obojętne mi to jest, chcę po prostu znać wasze zdanie i moje błędy ;)
    PZDR <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku! *_* Świetny rodział! Według mnie nie jest monotonny ;P Jest genialny :D Tylko cholernie mi szkoda Niall'a .. Ale mi się wydaję, iż to nie był chłopak Annie. Jakiś bliski przyjaciel, lub brat/kuzyn. Horan po prostu wariuje xd Ann na pewno by go tak nie zraniła ;P A co do Harry'ego i Soffi, to mam nadzieję, że wszystko będzie okey w następnych rozdziałach! Bo w tej notce napisałaś, że teraz będzie się tak dużo działo i wgl i ja kurde się boję .___. Ja nie chcę, żeby Styles pokłócił się z Soffi! D: Wydaję mi się (wnioskuję po tym ostatnim zdaniu w rozdziale), że na okładce najbliższej gazety, będzie pokazane jak się przytulają i Styles zapewne będzie miał niezłą aferę ;x Albo nawet Paul będzie kazał mu powiedzieć Soffi, że nigdy jej nie kochał i żeby dała mu spokój O_O Jezu, gdyby Paul tak zrobił to bym go zabiła na miejscu! Niech się do cholery odwali od nich X.X

    Czekam na NN ;* Weenyyy <3333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwki!
    Końcówka wydała mi się najlepsza!
    To że byli razem i wszyscy ich widzieli...
    Oo.. to było świetne! Kocham cię kochwna! Gratuluję udanego rozdziału! Całusy Elie ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezaprzeczalnie zejdę z tego świata. Powodem mojej śmierci będzie euforia w jaką wprowadzają mnie nowe rozdziały na LIP’ie. Serio, kochanie!
    A więc, apropos rozdziału – przyznaje Ci rację, czasami musi się nic nie dziać, żeby w przyszłości działo się wiele. Mam nadzieję, że dotyczy to również ludzkich egzystencji i chyba się nie mylę, bo... bo tak! A z resztą, co będę dużo mówić... GRUDZIEŃ! Ale mniejsza o to, wracam do opowiadania.
    Jestem pod wrażeniem tempa z jakim rozwija się miłość Harrego i Sofii. Osobno są cudowni, ale kiedy są razem... mamo, KOCHAM TO. Ale Ty już to dobrze wiesz, że nie widzę ani Sofii z nikim innym, ani Harrego z inną lafiryndą, ekhm ;) cóż, nie będziemy się oszukiwać – H&S to DESTINY i nie ma innej opszyn. HEHEHE ;)
    Jestem oczywiście oczarowana przyjaźnią między Sofii i Niallem, ale Ty to dobrze wiesz. Żałuje jedynie, że kurde molek, on tak szybko się poddaje.WHY?!
    HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA sram z samej siebie. No. Ale już mniejsza...
    HAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAAHAHHAHA

    Trudno to zrozumieć, ale z każdym kolejnym rozdziałem, albo ja jestem głupsza, albo kurde to opowiadanie jest lepsze. Bo chcę napisać coś mądrego – ale nie wiem co, bo kurde, już Ci wszystko pisze w między czasie, na komórce, na face – wszędzie i teraz brakuje mi słów. :O coś jest ze mną nie tak :O

    Chciałabym tylko powiedzieć, że LIP to najlepsze co mnie w życiu spotkało. A co za tym idzie TY ;) KOCHAM CIĘ.

    Twoja Endżi <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. rozpisalabym sie ale nie mam czasu ,musze kuc parametry z matmy. okropienstwo!. :/ to tak w skrocie Twoj blog jest jednym z moich ulubionych a sporo ich przeczytalam a twoj jest swietny. czekam z NIEcierpliwoscia na nastepny rozdzial :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Mi się wydaje, że ktoś im cyknął fotkę i będą mieli grzecznie mówiąc przerąbane :P Już się nie mogę tego doczekać. Mam nadzieję, że niedługo skończy się ten udawany związek Harrego i Taylor, bo mam już tego dosyć :) Czekam na kolejny ^^
    Dziękuję, że powiadomiłaś mnie o nowym rozdziale :***
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :)) czekam na next.
    Zapraszam do mnie
    http://sometimes-i-still-need-you.blogspot.com/ :)
    jak nie to sorki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy tylko moim zdaniem to nie jest nudny rozdział? Wg mnie twój żadny rozdział nie jest nudny....
    A tak poza tym robisz jeszcze szablony?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak robię :) zbieram zamówienia na twitterze :*

      Usuń
    2. A jak ktoś nie ma Twittera to się smuta ;c

      Usuń
    3. jak ktoś nie ma twittera to na maila :D paulinxoxo@gmail.com

      Usuń
  11. Jedno słowo BOSKIIIII !!! <3 Zapraszam tez do mnie ------- > http://give-me-love-opowiadnie-one-direction.blogspot.com/ xxx

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja cudowna Paulinko!
    PRZEPRASZAM
    PRZEPRASZAM
    PRZEPRASZAM
    PRZEPRASZAM
    PRZEPRASZAM
    Mogę tak do końca swojego wstrętnego życia. Jest mi ogromnie wstyd i wiele razy już przymierzałam się do tego komentarza, który swoją drogą jest tak samo beznadziejny, jak ja. Wiele razy obiecywałam, że będę z Tobą do końca i poniekąd umowy nadal dotrzymuje, bo jestem tutaj z każdym nowym rozdziałem, tylko może mniej uczestniczę w tym wszystkim. Nie pisałam komentarzy już od jakiegoś czasu i wiem, że możesz być na mnie zła(wcale się nie zdziwię), ale ja naprawdę nie mogłam. Nie potrafiłam wykrzesić z siebie ani jednego mądrego słowa, choć rozdziały bardzo mi się podobały, bo jak już kiedyś wspomniałam - jesteś cudowna.
    I to nie jest tak, że zaniedbałam tylko Ciebie.
    Już dawno nie komentowałam u innych ludzi, u niektórych nawet nie czytałam nowych postów. Zaniedbałam nawet swojego bloga.
    Nie wiem czy tylko ja, ale odniosłam takie dziwne wrażenie, że Harremu jest wygodnie tak, jak jest. Nie robi nic żeby zmienić ich sytuacje - choć pewnie nie może. Ale mam przeczucie, że jemu jest tak po prosu wygodnie. Mogę się oczywiście mylić i miejmy taką nadzieje. Sofia za to jest smutna i widać, że jej naprawdę zależy. Ale nie będę pisać o tym, co już wiesz. Chyba muszę już kończyć bo wyczerpałam limit słów.
    Pamiętaj, że bardzo mocno Cię kocham, a na nowego bloga z przyjemnością zajrzę <3

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie gniewam się kochanie! <3
      ja mam taką samą sytuację z blogami, więc rozumiem cię doskonale! :*:*

      Usuń
  13. woow przeczytałam bloga od początku do tego rozdziału co prawda zajęło mi to kilka dni ze względu na ograniczony czas, ale muszę przyznać, ze jest NIESAMOWITY! bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że będzie się działo jeszcze więcej niż teraz... no i nie pogniewałabym się gdybyś trochę podkręciła akcje Zayn'em wtedy to już wgl byłby najlepszy blog na świecie mam nadzieję, że to przeczytasz i weźmiesz moją propozycję do serca ^.^ wiem co mówie Zayn by podkręcił trochę sytuacje i zrobiłoby się jeszcze ciekawiej chyba, że już masz jakąś koncepcję na dalszą część opowiadanie więc nie musisz mnie słuchać ; ) życzę weny i duuużo nowych pomysłów!

    informujesz może o nowych rozdziałach? jeśli tak to mój TT- @Iziulka

    OdpowiedzUsuń
  14. Wybacz wybacz wybacz mi ! BARDZO CIE PRZEPRASZAM!

    Przeczytałam ten rozdział na samym początku gdy go dodałaś i nie miałam wtedy czasu na dodanie jakiekolwiek komentarza ';c Obiecałam sobie że dodam go poźniej, ale na śmierć zapomniałam, ponieważ wogóle nie mam czasu na nic/. Nawet nie wyrabiam się z czytaniem innych blogów, a co dopiero z pisaniem swoich ;c
    Więc wybacz mi , i postaram sie już nie tego wiecej robić i komentować na bieżąco ! ;d
    PRZEPRASZAM ! ;C

    A co do rozdziału, nie jest nudny ale po części bardzo smutny ! Bo widać i czuc to miłośc od nich na sto mil, a nie mogą sie nawet przytulić ! To jest takie smutne ! I ty wiesz, ze kurwa oni mają być wkońcu razem, ale znam ciebie i troche ich przeszkód pod nogi rzucisz, ale na koniec mają być szczęśliwy !
    Szczerze zazdroszcze im takiej miłości !
    Cudwony i czekam na nn <3
    KOchaaaam Cie i tego bloga :)
    Oczywiscie ze wejde na twoje nowe :*
    i zapraszam na moje <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej kochana. ;*
    Przepraszam, że zawracam ci gitarę, ale chciałam cię poinformować słońce, że na moim blogu pojawił się już rozdział 4.
    Proszę, zajrzyj.
    Będę wdzięczna za komentarz. <3

    http://turnyourface-changeyourlife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo bym prosiła informować w zakładce SPAM, bo takowa istnieje :)

      Usuń