25 sty 2014

36.All I want is nothing more to hear you knocking at my door cause' if I could see your face once more I could die a happy man, I'm sure.



“Happiness is not something ready made. It comes from your own actions.”

            Ostatnie popołudnie z chłopakami nie zadowalało mnie nawet w najmniejszym stopniu, a świadomość, że nie będę się widziała z Harry’m przez kolejne całe dwa miesiące była na tyle dobijająca, że nawet nie chciałam o tym zanadto myśleć. Nie rozstawałam się z nim na krok przez ostatnie cztery miesiące, a tymczasem miała nadejść nasza pierwsza tak długa rozłąka, i nie miałam pojęcia jak dam radę w niej przetrwać, lecz nie miałam innego wyjścia. Wchodząc w związek ze Styles’em od samego początku wiedziałam na co się piszę oraz, że takie sytuacje będą miały miejsce bardzo często. Długie okresy nie widzenia się i tęsknoty to jedne z głównych cech tej chaotycznej pracy, lecz postanowiłam być silna. Miałam Kathrin, a także resztę dziewczyn, które swobodnie mogą postawić się na moim miejscu, i także muszą to wszystko znosić, zupełnie tak jak ja, dlatego nie czułam się przez to zupełnie sama, co było choć odrobinę pocieszające.
            Tym razem byliśmy w komplecie wszyscy, oprócz Blake oczywiście, która niestety nie miała tak wielkiej szansy jak każda z nas, by spotkać się ze swoim ukochanym, dlatego moje współczucie w stosunku do niej nie znało końca, ale zarazem była ona najsilniejszą osobą, którą kiedykolwiek poznałam, więc wiedziałam, że doskonale da sobie radę. Danielle dołączyła do nas jakieś dwa tygodnie wcześniej, przez co miałyśmy tak wielką zabawę, jaka nie śniła się żadnej przeciętnej osobie. Oczywiście ja wciąż uważałam siebie za całkowicie przeciętną, bo w końcu wyróżniałam się tylko tym, że w prawdzie miałam zupełnie nieprzeciętnego chłopaka, i sama nie dowierzałam, że to wszystko przytrafiło się właśnie mnie. Wszystkie przygody, wspólne imprezy, wycieczki, zwiedzanie świata, a nawet normalne siedzenie w towarzystwie tych wszystkich ludzi było już czymś zupełnie nieprawdopodobnym, ale jak bardzo radosnym i niezwykłym. Z nimi czułam się szczęśliwa jak nigdy dotąd, a najpiękniejsze było to, że traktowali mnie zupełnie jak równą sobie, tylko dlatego, że oni w prawdzie również byli normalnymi chłopakami, oraz dziewczynami tych chłopaków, którym po prostu się poszczęściło w życiu trochę bardziej niż pospolitym ludziom. Choć może nie w każdym aspekcie tego słowa szczęście rzeczywiście odgrywało główną rolę, bowiem wzloty i upadki pozostawały wciąż niezliczone, ale jakoś sobie radzili, a największym skarbem jaki posiadali, który pomógł im przezwyciężyć wszystkie trudności była przyjaźń. Jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna przyjaźń, która zapewne już zawsze pozostanie tak bardzo zwięzłą i udaną jak teraz.
- Niall, chciałam cię o coś zapytać – zagadnęłam do chłopaka, gdy wszyscy siedzieliśmy w samolocie w drodze do Londynu, gdzie każda z nas miała wysiąść, a chłopcy w dalszej podróży udać się do Irlandii, przez co Annie również postanowiła z nimi zostać, bowiem z racji tego, iż był to rodzinny kraj blondyna, z radością chciała spędzić trochę czasu z jego rodziną i bliskimi, co całkowicie rozumiałam, i w prawdzie strasznie im tego zazdrościłam, ale ja również miałam swój czas, dlatego nie mogłam jakoś wybrednie narzekać. Następnie na ich liście znajdowały się całe Stany Zjednoczone i Azja, co niekoniecznie pałało we mnie radość, bowiem jednak zupełnie inny kontynent to całkiem inna sprawa, ale nie miałam innego wyjścia, jak pogodzenie się z zaistniałą sytuacją.
- Mianowicie o co, słońce? – uśmiechnął się szeroko, na co zachichotałam, bowiem tego typu zwroty w moim kierunku były jak zwykle na początku dziennym, i oczywiście miały jedynie znaczenie przyjacielskie, nic poza tym.
- Czy ten czerwony plecak, o tam w rogu – wskazałam palcem w przestrzeń za chłopakiem. – Należy do ciebie?
- Tak, a o co chodzi?
- Aaa o nic, zupełnie o nic – uśmiechnęłam się słodko, i czekając aż usiądzie i zajmie się rozmową ze swoją dziewczyną, wyjęłam po chwili porcję kanapek zapakowaną w sreberko i zaczęłam konsumować. Oczywiście należały do nikogo innego jak właśnie do Horan’a, lecz wydawało mi się, że lepszą opcją będzie mu nie mówić o mojej drobnej kradzieży.
- Wiesz, że jeśli się dowie, zapewne będzie planował zbrodnię, a że lecimy samolotem, nie będziesz miała gdzie uciec? – doszedł mnie szept Zayn’a z prawej strony, na co uśmiechnęłam się podstępnie.
- Jeśli, się dowie – podkreśliłam pierwsze słowo, i jak gdyby nigdy nic powróciłam do wcześniejszej czynności. Co jak co, ale brak zdolności w robieniu kanapek Niall’owi zarzucić nie można było pod żadnym względem. Niestety mój spokój nie trwał długo, bowiem po chwili poczułam na sobie groźny wzrok niebieskookiego, choć przecież jedzenie już dawno przetwarzało się w moim brzuchu.
- A tobie co? – zmarszczyłam czoło, przyglądając mu się z uwagą, gdy po chwili podszedł i podał mi swój telefon. Zdezorientowana wzięłam go do ręki, i w zasadzie wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, iż na pierwszej stronie instagrama widniało moje zdjęcie, dodane z profilu Harry’ego, gdzie bez żadnych skrupułów jak i powodów do zmartwień, konsumowałam kanapkę Horan’a.
- Eeee, zostały okruszki? – zrobiłam obrzydliwie słodką minę, myśląc, że może mój wyraz twarzy niczym kotka ze shrek’a coś da, ale w aspekcie jedzenia, Niall często stawał się bezlitosny.
- Zofio Olesińka – zaczął, wypowiadając moje polskie imię i nazwisko ze śmiesznym akcentem, co od samego początku nie wróżyło niczego dobrego. – Czy kiedykolwiek w świecie, dałem ci odczuć, że to co moje, jest i twoje? – stanął przede mną wrogo nastawiony, dlatego nie czekając dłużej skuliłam się, chowając głowę pod ramieniem Zayn’a, który co chwilę chichotał, jakby było to dla niego czymś niewiarygodnie zabawnym, lecz ja zdecydowanie nie czułam się zabawna.
- Tak? – pisnęłam, gdy przez szczeliny palców dłoni ujrzałam, że jego mina staje się mniej wroga.
- No więc dlaczego się tak kulisz złotko? – zmarszczyłam brwi, starając się znaleźć w jego wyrazie twarzy jakiegoś podstępu, ale wydawał mi się raczej szczery. – Gdybym wiedział wcześniej, zrobiłbym ci nawet więcej – ukazał rząd swoich białych zębów, targając przy tym moje włosy, co chyba ostatnio polubił jak dla mnie aż za bardzo, przez co zdecydowanie moje jasne kosmyki cierpiały bardziej, ale w takiej sytuacji, gdy on był miły, czy ja mogłam być zła?
- Jesteś super Nialler! – krzyknęłam, trącając przy tym ramieniem Malik’a.
- A to za co? – zrobił zdziwioną minę.
- Za twoje śmiechy, chichy. Jeszcze pytasz? – odparłam z pretensją, lecz teraz pozostała mi zupełnie inna misja. Spojrzałam na wprost, gdzie zupełnie bez jakichkolwiek domysłów siedział ten lokowaty potwór, nie dając nic po sobie poznać. Obierając swoje jabłko ze skórki, zachowywał całkowity spokój, nie odzywając się zupełnie słowem.
- Ty podstępny draniu! – wzięłam jabłko i rzuciłam za siebie. Znając mój traf, zapewne wpadło w ręce Horan’a, więc w sumie nawet byłam zadowolona. - Chciałeś mnie zdemaskować!
- No już, nie bierz sobie tak tego do serca – odparł, ściskając mnie za biodra, gdy po chwili wylądowałam na jego kolanach.
- A jak inaczej mam to potraktować? – chciał grać? Będę grać.
- Zdecydowanie łagodniej – pokiwał palcem, będąc pewny swoich słów.
- Wiesz, że nie potrafię się na ciebie gniewać – odparłam uśmiechając się szeroko, muskając jego pełne wargi.
- Tak lepiej – mruknął swoim jak zawsze nieziemsko seksownym głosem, który wprawiał mnie w stan całkowitej bezwładności, ale byłam na tyle twarda, aby się mu oprzeć. Chociaż raz.
- Zaraz przyjdę – odparłam pośpiesznie, po czym wstałam z jego kolan i skierowałam się w przeciwnym kierunku, gdzie akurat siedział Zayn, pisząc zapewne smsa do swojej ukochanej.
- Możesz mi się zrekompensować – szepnęłam na tyle, aby nikt mnie nie słyszał.
- Nie mam za co, Sofi – spojrzał na mnie z pod byka, robiąc swoją głupią, śmieszną minę, na co wywróciłam oczami.
- Nie ważne. I tak mi pomożesz – usiadłam obok niego, podpierając brodę na ręce. – Masz jakieś kompromitujące zdjęcia Harry’ego, które nie ujrzało światła dziennego?
- Jego nie da się skompromitować. Wiesz, że nie robi sobie nic z takich zdjęć, których i tak jest pełno w sieci.
- Wiem, ale muszę się jakoś odwdzięczyć. Proszę, poszukaj czegoś dla mnie – ustawiłam ręce jak do modlitwy, oczekując jego odpowiedzi, która oczywiście była pozytywna, bo przecież jak mogło być inaczej? Nikt nie potrafił mi się oprzeć.
- Zobaczmy. Powinienem mieć coś na telefon – westchnął w efekcie przegranej pozycji, a już po chwili miałam dokładnie to czego chciałam. Zaśmiałam się głośno tak, że zwróciłam tym samym uwagę wszystkich w samolocie, a było w nim naprawdę sporo ludzi, choć w zasadzie był ich prywatnym.
- A tobie co? – usłyszałam głos Louis’a, którego chyba przypadkiem wybudziłam z drzemki.
- Nic. Po prostu... – stukałam palcami o kant siedzenia, z bezradności wymyślenia jakiejkolwiek wymówki. – Em… Zayn? – spojrzałam kątem oka na bruneta, tym samym zrzucając wszystko na niego.
- Czytamy kawały – jak zwykle zbyt błyskotliwie jak na niego wybrnął z sytuacji, w efekcie czego nawet klasnęłam dłońmi.
- Dokładnie! Super śmieszne kawały – zaśmiałam się, szukając wsparcia u przyglądających się nam osób, ale niestety się nie doczekałam. – Eh, zupełny brak zrozumienia w tym samolocie – zakończyłam, wywracając oczami, a gdy w końcu na nowo każdy zajął się sobą, mogłam swobodnie wejść na swój profil i dodać to jakże cudownie rozkoszne zdjęcia Harry’ego, które wątpię, że jakoś bardzo go zezłości, bowiem raczej nie był do końca tego typem człowieka, ale zawsze coś. Po chwili zdołałam usłyszeć kolejno śmiechy naszych przyjaciół, którzy chwilami ledwo trzymali się na stołkach. Jak dla mnie owa reakcja była chwilami zbyt przesadna, bo w końcu wyszedł całkiem słodko i niewinnie. I tak niemiłosiernie kochałam go nawet w tej postaci, dlatego nie widziałam w tym jakiejś konkretnej, wielkiej rzeczy, ale jeśli rzeczywiście było to tak bardzo śmieszne, tym lepiej dla mnie.
- Myślę, że Sofi wygrała! – Annie przybiła mi piątkę, przysiadając u mego boku.
- Stary! Pamiętam, gdy mówiłeś, że to zdjęcie pod żadnym względem nie może wyjść do sieci, ale stało się – odezwał się Tomlinson, gdy lokowaty spojrzał na mnie wrogo. Od razu wziął swojego i-phona, i z łatwością mogłam przemyśleć co dokładnie zrobi. Wejście na instagrama, sprawdzenie aktualności, zobaczenie zdjęcia, spojrzenie na ilość polubień i komentarzy, złość i zbliżamy się do końca owego procesu, gdy patrzy na mnie obrażonym wzrokiem, podchodzi, bierze mnie za fraki i wyrzuca z samolotu. No dobrze, w zasadzie wszystko to było prawdą, z wyjątkiem tego ostatniego. No i przed ostatniego. O dziwo nie dotknął mnie nawet palcem. Stał tuż nade mną, gdy ja ściśle oglądałam swoje paznokcie, robiąc niewinną minę, lecz po chwili i tak zdołałam jedynie wybuchnąć śmiechem, bo chyba nic innego mi nie pozostało.
- Wiedz, że wciąż cie kocham. Nawet jakbyś był łysy – złapałam jego dłonie i splotłam z moimi, lecz to i tak nie zmieniło jego obojętnego wyrazu twarzy, gdzie usta wciąż pozostawały zaciśnięte, a brwi podniesione, przez co nie wyglądał nawet na złego, lecz raczej zażenowanego moich postępkiem.
- Rozejm? – zapytałam z nadzieją, na co jego postawa lekko się rozluźniła.
- Rozejm, podstępna wiewiórko.


            Lotnisko. Najgorsza część całego wyjazdu, choć każdy z nas miał od początku świadomość, że nastąpi szybciej niż się obejrzymy. Ale czy naprawdę musiała nastąpić aż tak szybko? Nie mogliśmy jednak bardzo rozpaczać. W końcu nie rozstawaliśmy się na zawsze, a wydawało się, iż wszyscy tak właśnie się czuliśmy.
- Będę bardzo za tobą tęsknić. Za twoimi włosami też… - odparłam, stojąc z Harry’m twarzą w twarz, obejmując jego kark.
- Ja za tobą i twoimi łakomymi kradzieżami również – powiedział rozbawiony, na co zachichotałam.
- Dwa miesiące, i do mnie wrócisz? – zapytałam, będąc i tak raczej tego faktu pewna. Nie wiem co musiałoby stanąć na naszej drodze, aby tak się jednak nie stało. Uśmiechnął się lekko, całując mnie w czoło.
- Dwa miesiące i wrócę.
- Tylko pamiętaj, dzwoń każdego dnia i zdawaj mi relacje. Chcę wiedzieć co się dzieję.
- Obiecuję, że będę dzwonił nawet trzy razy dziennie – zaśmiał się, gdy jedna łza spłynęła po moim policzku. Nawet nie wiedziałam dlaczego płaczę. Mój chłopak musiał wyjechać na dwa miesiące, co jeszcze nie było tragedią. Taką miał pracę i robił to czego chciał. Dawało mu to radość i cudowne doznania, dlatego nie musiałam się chyba o nic martwić.
- Przywieziesz mi figurkę statuy wolności? – odparłam smutno, gdy położył dłonie na moich rozgrzanych policzkach, ścierając tym samym łzy.
- Dla ciebie przywiozę nawet nie figurkę, a oryginał – ostatni raz pocałował moje usta, po czym bez słowa odwrócił się i zostawił mnie w miejscu, gdzie najlepsza podróż mojego życia została zakończona. Podróż, która nigdy nie wróci, lecz mam nadzieję, że ON jednak tak.

            W efekcie mojego powrotu, był jednak jeden wielki plus. Znów mogłam zobaczyć moją przyjaciółkę, za którą tak bardzo tęskniłam przez te całe cztery miesiące. Telefoniczny kontakt to zdecydowanie za mało, a ja byłam pełna radości, że znów mogłam z nią spokojnie porozmawiać i opowiedzieć o wszystkich wrażeniach i przeżyciach, które miałam okazję doznać.
            Siedziałyśmy właśnie w pobliskim barze, decydując się na małe świętowanie. Chociaż na tyle mogłyśmy sobie pozwolić, mając świadomość, iż obaj nasi chłopcy są w zupełnie innym kraju.
- Mam ochotę się porządnie nawalić – odezwała się blondynka, nie owijając w bawełnę, i tym razem i ja przyznałam jej całkowitą rację. Również miałam na to niebywałą ochotę, dlatego bez żadnych sprzeciwień się zgodziłam. – Tequila? – spojrzała na mnie z zadowoleniem i błyskiem w oku, na co uśmiechnęłam się satysfakcjonująco.
- Tequila!
- Czy to nie dziwne, że zeszłam się z Zayn’em, a nie minęło kilka tygodni, gdy na nowo musieliśmy się rozstać? – była smutna, widziałam to po niej od razu, czemu kompletnie się nie dziwiłam, bo gdybym była na jej miejscu, zapewne usiadłabym w wygodnym fotelu i płakała przez cały ten cholerny czas rozłąki.
- Nie jestem w stanie wyrazić mojego współczucia, i tego jak mi przykro. Ale to na razie ich ostatnia trasa na kolejny… rok? Później już wszyscy będą o was wiedzieli i bez problemu pojedziesz z nim gdzie tylko będziesz chciała. Musisz myśleć o nadchodzącym czasie, a nie o teraźniejszych smutkach.
- Tak, ale to cholernie dołujące – odezwała się, wypijając jednym chłystem całą zawartość kieliszka. – Ale nie ważne, nie mówmy o tym. Jesteś zadowolona podróżą?
- Właśnie na nowo zaczęłaś ten temat, a ja nie chcę cię bardziej dołować – poklepałam jej ramię, po czym powtórzyłam jej alkoholowy gest.
- Jeśli jesteś szczęśliwa, ja również jestem – uśmiechnęła się promiennie, za co kochałam ją najbardziej. To niemożliwe, jak bardzo jej uśmiech mógł wprawić człowieka w kompletny stan uradowania i zadowolenia.
- Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam cudownych przyjaciół, rodzinę, najlepszego chłopaka pod słońcem, a na dodatek zwiedziłam kawał świata. O co więcej mogłabym prosić?
- O więcej tequili! – zaśmiała się, zwracając do kelnera po kolejną porcję.
            Nawet nie wiem kiedy minęły kolejne trzy godziny, gdzie znienacka zadzwonił mój telefon, i z ledwością mogłam go wyciągnąć z mojej małej torebki, bowiem byłam chyba już na tyle pijana, iż moje niektóre kończyny odmawiały całkowitego posłuszeństwa.
- To Harry – spojrzałam zdesperowana na blondynkę, na co wybuchła śmiechem.
- Spoko! To tylko parę kropel tequili. Nic się nie dzieje – mówiła przepitym głosem, który śmieszył mnie za każdym razem coraz bardziej, gdy miałam okazję go usłyszeć.
- Harry, cześć! Co u ciebie? – odebrałam, jak zawsze pełna entuzjazmu.
- Jesteś pijana? – mogłam być pewna, że owe słowa usłyszę na samym wstępie.
- Tylko odrobinkę.
- To tak świętujesz nasze rozstanie? – w słuchawce usłyszałam czysty dźwięk jego śmiechu, przez co moje nogi coraz bardziej robiły się jak z waty.
- Nie mów tego w taki sposób. Czuję się wtedy, jakbyśmy zerwali!
- Wybacz, nie wiedziałem jakiego innego słowa użyć.
- Powiedzmy, że tak świętujemy z Kathrin to, że nie ma tu ani ciebie, ani również Zayn’a, dlatego pijemy także za was.
- Pijana, ale wciąż pomysłowa. Zaskakujesz mnie coraz bardziej – ponownie ten cudowny melodyczny dźwięk, przez który w moim sercu niespodziewanie pojawia się rażąca lawina.
- I zdarzy się to jeszcze nie raz! – zaśmiałam się, przy okazji również na widok Kathrin, która wciąż wpajała w siebie niezliczoną ilość kieliszków z trunkiem, przez co robiłam się trochę zdesperowana, bowiem obawiałam się, że sama nie dam sobie z nią do końca rady.
- Trzymam cię za słowo, i nie przeszkadzam. Zadzwoń do mnie jak tylko dojedziesz do domu.
- Dobrze mój złoty chłopaku, tak zrobię.
- Uważajcie na siebie. I pamiętaj, że cię kocham! – zakończył rozmowę, przez co mimowolnie się rozłączyłam. Na widok zapijaczono zrozpaczonej Kathrin mój mózg zaczął przyjmować nagłe, dość mądre wnioski, iż zdecydowanie nastała na nas pora. Jakimś cudem złapałam ją za ramię i wyszłam z miejskiego pubu, zamawiając wcześniej upragnioną taksówkę.
- Może pomóc? – doszedł mnie męski głos, na co automatycznie spojrzałam w tamtą stronę, gdzie ujrzałam postawnego blondyna z zarostem.
- No cóż, nastąpiła lekka awaria – zmieszana, zmierzwiłam lekko moje włosy, wciąż przytrzymując upitą blondynkę.
- W takim razie moja pomoc jest chyba wskazana – kąciki jego ust podniosły się ku górze, gdy wziął dziewczynę na ręce i zwinnie położył ją na tylnych siedzeniach samochodu.
- Dziękuje – odezwałam się, gdy stał już naprzeciwko mnie. – Chyba zaszalałyśmy aż za bardzo – westchnęłam, lekko się przy tym uśmiechając.
- Widać powody do świętowania były tego warte.
- No cóż… Rozstałam się z moim chłopakiem, więc opijałam smutki – zachichotałam, lecz po chwili zdałam sobie sprawę z nie do końca dobrze sformułowanych słów, lecz nie miałam głowy, ani tym bardziej sił, aby to sprostować.
- W takim razie rzeczywiście były tego warte – na nowo obdarzył mnie promiennym uśmiechem, lecz gdy przyjrzałam mu się bardziej, skądś miałam wrażenie, iż już widziałam tego rodzaju uśmiech.
- Czy ja cię skądś znam? – zapytałam z podejrzeniem, na co on swobodnie znalazł odpowiedź.
- Jeśli często tu wpadasz, to zapewne tak. Jestem stałym bywalcem.
- Oh – pokiwałam głową, w efekcie moich błędnych kojarzeń. – W zasadzie byłam tu pierwszy raz, więc musiałam się pomylić.
- Zapewne tak – odparł krótko, wciąż wpatrując się w moją twarz, co stawało się zdecydowanie niezręczne i dość niekomfortowe, dlatego postanowiłam jak najszybciej opuścić owe miejsce.
- Muszę iść. Dziękuje za pomoc.
- Zawsze do usług – odezwał się po chwili, gdy ja tymczasem mogłam swobodnie wejść do samochodu i kierować się tam, gdzie może nie koniecznie chciałam być najbardziej na świecie, ale w końcu nie mogłam wsiąść w samolot i polecieć do Irlandii, dlatego dom na obrzeżach Londynu na tę chwilę powinien być wystarczająco zadowalający, a z przyjaciółką u mego boku, co prawda zanadto wciętą, zdecydowanie taki był.

***

Witajcie skarby!
Jak podoba wam się taki przebieg zdarzeń.
Wiele zagadek i przemyśleń dla was, na kolejne rozdziały, których pozostało już tylko cztery + epilog.
Mam nadzieję, że będziecie ze mną do końca tej części, a zobaczymy czy jest jakaś szansa na kolejną.

KOCHAM!

19 komentarzy:

  1. Boski, czekam na następny. I jak to cztery części? Czemu mi to robisz?, Ale cóż i tak Cię kocham za to opowiadanie.
    weny życzę i dobrej nocy.
    Pozdrawiam Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  2. C u d o w n y rozdział *.*

    Jeeej doczekałam się :3

    4 słowa: KOLEJNA CZĘŚĆ MUSI BYĆ *_*

    KOCHAM twoje opowiadanie i CHCE kolejną część bardzo BARDZO bardzo :D

    Branoc :**

    @KissMeAgainBabe

    PS Moja stara nazwa -> @KKISS_YOU_1D :3

    OdpowiedzUsuń
  3. z każdym rozdziałem coraz bardziej kocham Harry'ego ♥
    i obiecuję, że dotrzymam do końca! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa! *-* Genialne! *-* Teraz to mi się wydaję, że ten gościu się jeszcze zjawi w tym opowiadaniu, stwierdzi, że Sophi nie ma chłopaka( wywnioskuje to po tych słowach. Co z tego, że to tak nie miało brzmieć xd ), więc ją pocaluje i będzie drama, lolz xd A tak btw to kolejna część MUSI być! Żadnego 'zobaczymy'! :D

    Czekam na NN ;* Weenyyy <3333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny!!! Kolejna część musi być ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze,nie mogę się doczekac nextu

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny! Nie mogę doczekać się kolejnych xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten koleś na końcu jest podejrzany! Ajajaj mam nadzieję, że się nie mylę xD Jak oni przeżyją dwumiesięczną rozłąkę? Nie mogę sobie tego wyobrazić :D
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że Sofia nie będzie z żadnym innym chłopakiem podczas nieobecność Harrego ;D
    Rozdział jak zawsze świetny. Czekam teraz tylko na nexta :)

    http://uciekacnadno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, uwielbiam, kocham <3 szkoda że 1D musiało wyjechać ale czuje że będzie sie działo! już nie lubię tego nowego kolesia z baru! hehh kcham :*/Add

    OdpowiedzUsuń
  11. Superowy , czekam na kolejne części / rysia

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :)
    jeżeli chcesz, możesz zajrzeć do mnie na http://cameandtakenaway.blogspot.com/ x

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny :) Już się nie mogę doczekać co będzie dalej :)
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny, jak zawsze ; 3 Obawiam się tylko, że on źle zrozumiał słowa Sophie; ale zapewne tak będzie ;/ No, ale bez takich akcji nie byłoby ciekawego opowiadanka, które piszesz niesamowicie ;)

    http://cant-control-it-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. CUDO :* Czekam na kolejnyy <3
    -
    http://you-and-i-fanfiction.blogspot.com/
    -
    Pozdrawiam! Xx
    / Haz.

    OdpowiedzUsuń
  16. CUDO *.* czekam na kolejny :>

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju, świetny rozdział. Coś czuję, że ten koleś co pojawił się na końcu rozdziału będzie miał tu jakąś większą rolę, tym bardziej, że Sophie powiedziała mu, że rozstała się z chłopakiem.. Czekam na kolejny z niecierpliwością. Pozdrawiam :) xx

    OdpowiedzUsuń
  18. kocham ♥
    kiedy możemy spodziewać się kolejnego rozdziału ?

    OdpowiedzUsuń
  19. Hahahaha XD o BOSH nie mogę z tego XD
    " Rozejm ty podstępna wiewiórko "
    Rozdział cudowny ❤️

    OdpowiedzUsuń