23 lut 2014

40.You are the guy who stole my heart I am the girl you're always fighting for, we have a love people dream about, a real life fairytale.



“You can have anything you want, if you go out and get it. If you claim it as your own.

You have a right to it.”

Rok później

                Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz na jaki smak trafisz. Tak było w moim przypadku. Przyjeżdżając do Londynu nie miałam pojęcia co może mnie spotkać. Czy podołam? Czy wrócę szybciej niż w ogóle przyjadę? Czy ludzie okażą mi trochę szacunku i zawrę nowe znajomości? Czy praca będzie dostatecznie dobra, abym mogła się sama utrzymać? Czy nie będę tęsknić za rodziną? Czy jestem wystarczająco silna, aby zostać zupełnie sama w tak wielkim mieście? A może spotka mnie coś tak niespodziewanego, że sama nie będę mogła w to wszystko uwierzyć? Jak się okazało, tak się właśnie stało. To właśnie ja. Jedyna na kilkadziesiąt milionów ludzi, której przytrafiła się tak wspaniała historia. Los sprawił mi tyle niespodzianek, że do tej pory nie potrafię ich zliczyć. Przez ostatnie dwa lata wiele się zmieniło. Po pierwsze, byłam już prawowitą dwudziestodwulatką i sama nawet nie miałam najmniejszego pojęcia kiedy czas tak szybko zleciał. Zyskałam wiele cudownych przyjaźni na całe życie. Odkryłam jaki świat naprawdę bywa piękny i że można kochać. Prawdziwą, jedyną w swoim rodzaju miłością, która nie boi się jakichkolwiek przeszkód. Niejednokrotnie miałam okazję się o tym przekonać, bowiem na mojej drodze stawało wiele przeciwności, ale pokonałam je, a moim najwierniejszym pomocnikiem okazał się ten, którego tą miłością darzyłam ponad wszystko. Nigdy się nie poddał. Był przy moim boku nawet przy najgorszych doznaniach i postarał się, aby nie stała mi się krzywda. Często obwiniał się za coś, na co kompletnie nie miał wpływu, i chyba to wyraźnie pokazywało jego skruchę i ogromną miłość, którą mnie darzy.  Można by stwierdzić, że to wszystko działo się zupełnie tak, jakbym odgrywała główną rolę w magicznej bajce, która nie ma swojego własnego końca. Jak do tej pory nie znałam jej zakończenia, ale na razie nie chciałam o nim wiedzieć. Liczyło się tu i teraz. A najbardziej to, że w końcu odnalazłam siebie. Odnalazłam szczęście.

You are my light, you are my star, you are my sunshine and my dark,
You are the everything I dreamed about...

                To zabawne jak wiele wspomnień może powrócić, gdy pojawiasz się w tym samym miejscu po raz drugi. Nastał czerwiec, a temperatura na zewnątrz sięgała prawie trzydziestu stopni. Jaką szkodą byłoby odmówić kolejnej wycieczki do domu letniskowego Liam’a, gdzie przeżyliśmy tak wiele cudownych chwil? W jedno z upalnych popołudni, po raz kolejny postanowiliśmy rozbić camping w naszym ulubionym lasku. Chłopcy nieśli ze sobą namioty, zaś my targałyśmy cały potrzebny prowiant. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego towarzystwa, od tej znakomitej dziewiątki.
- Dziś ma być pełnia. Módlcie się, żeby nie zaczęło padać –odezwał się Lou, prowadząc nas swobodnym krokiem.
- Ostatnim razem pogoda nam dopisała. Powinniście się raczej obawiać dzikich zwierząt – powiedziała Kathrin, łaskocząc i naśmiewając się przy okazji z biednego Zayn’a.
- Hej, to nie jest śmieszne. Jak już mówiłem, oglądałem takie coś w filmach, więc czemu nie miałoby się zdarzyć w prawdziwym życiu?
- Słyszałem, że takie biwaki są również popularne wśród wampirów – zagadnął Liam, na co zachichotałam, wywracając przy tym oczami.
- Naoglądałeś się za dużo seriali – skitowała go mulatka, całując przy tym w policzek.
- Zapowiada się kolejny, udany wieczór – Eleanor westchnęła, na co przyznałam jej całkowitą rację.
- Nie będzie żadnych wampirów ani dzikich zwierząt –odezwałam się rozbawiona, idąc u boku lokowatego. – Ty jesteś odważny, prawda? – musnęłam jego policzek, chwytając za rękę.
- On odważny? – prychnął Niall, śmiejąc się przy tym wniebogłosy. – Chciałabyś go widzieć przy oglądaniu Paranormal Activity. Myślałem, że już nigdy nie pozbiera.
- Nie powiem kto ostatnio wchodził pod łóżko przy seansie horrorów, który podkreślam, wymyśliłeś ty sam – Annie spojrzała na niego wymownym wzrokiem, na co lekko się zmieszał.
- Dziękuje ci skarbie. Wiedziałem, że na tobie mogę zawsze polegać.
- Cała przyjemność po mojej strony, kochany. 
- Chyba zgubiłam już wątek waszych rozmów – westchnęła Blake, przystając na chwilę. – Muszę się napić. Ta droga mnie wykończy.
- Możesz już tak zostać. Właśnie doszliśmy do celu –Liam klasnął w ręce, a po chwili wszyscy mieliśmy okazje pokazać swoje niebywałe zdolności w rozkładaniu namiotów, co oczywiście nie każdemu szło zbyt łatwo. Niby skąd miałam wiedzieć jak rozłożyć namiot, skoro nigdy wcześniej nie miałam z tym do czynienia? Wiem jedno. Gdybym pozostała sama na bezludnej wyspie, zapewne nie wytrwałabym maksymalnie dwóch dni, zresztą zupełnie tak jak mój partner, który w tejże czynności niestety nie był zbyt błyskotliwy.
- To idzie w tą stronę? –zapytał, patrząc na mnie w sposób, jakbym była osobą wszechwiedzącą. Dziwiłam się, bo zdawało mi się, że przez te wszystkie wspólne chwile, raczej zdołał poznać mnie na tyle, aby upewnić się w kwestii, iż dużo mi do tego brakuje.
- Serio mnie o to pytasz? Mogę ci podać przepis na ciasteczka z czekoladą, ale nie instrukcję jak rozbijać namiot.
- Hej, każdy potrafi zrobić ciasteczka z czekoladą – blondyn spojrzał na mnie pewnym wzrokiem, na co wzruszyłam ramiona.
- No właśnie o tym mówię – rozejrzałam się po całej grupie, i o dziwo dwa namioty pozostawały już dawno rozłożone. Danielle pakowała rzeczy do ich wspólnego ‘lokum’, natomiast Zayn i Kathrin siedzieli rozluźnieni na leżakach, z radością patrząc na nasze porażki.
- Co jak co, ale nie pomyślałabym, że wasza dwójka zrobi to pierwsza – wskazałam na nich palcem, w efekcie czego usłyszałam chichot przyjaciółki.
- Tylko wyglądamy na mało inteligentnych, ale w rzeczywistości pobijamy was wszystkich na głowy.
- Przepraszam bardzo, ale  ja wyglądam na bardzo inteligentnego – zwrócił jej uwagę brunet, na co wywróciła oczami.
- Oczywiście – westchnęła, powracając do dalszego spożywania chipsów. Po całej konwersacji, w końcu odwróciłam się do Harry’ego, w celu dalszej walki z tym cholernym namiotem, ale widok jaki zastałam przeszedł moje wszelkie oczekiwania.
- Sam to zrobiłeś? – spojrzałam na niego zaskoczona, kiedy namiot był już w pełnej gotowości.
- Mów co chcesz, ale twój chłopak potrafi czynić cuda – uśmiechnął się szeroko, gdy w tym samym czasie zjawił się obok mnie Payne.
- Jeśli twój chłopak ma na imię Liam, to prawda. Potrafi czynić cuda – odparł na odchodne, kierując się w szybkim tempie do mulatki. Skarciłam lokowatego wzrokiem, który w efekcie zmieszania podrapał się po głowie.
- No cóż… Może masz ochotę na pianki?
- Nic nie mów.

You ran around inside my head, when you passed out, I felt dead
And I realized you make me live...

                Gdy nastał późny wieczór, wszyscy swobodnie rozłożyliśmy się wokół ogniska, delektując się tą cudowną atmosferą jak i znakomitym towarzystwem. To niebywałe ile wspólnych chwil zdołaliśmy ze sobą przeżyć, a jeszcze wiele z nich czekało na nas otworem. Z radością każdy z nas mógł stwierdzić, że w stu procentach pozostawał najbardziej spełnionym człowiekiem na całej kuli ziemskiej. Rozglądając się po kolei po przyjaciołach, dostrzegłam Zayn’a i Kathrin, którzy roześmiani, nieustannie konwersowali i nabijali z siebie nawzajem. To chyba oni z nas wszystkich musieli tak dużo przejść. Kochali się ponad wszystko, lecz bywało wiele momentów, gdy niestety los całkowicie rujnował ich wspólne plany. Życie w show biznesie nie było łatwe, a o tym nie przekonałam się jedynie ja z Harry’m, ale również i oni. Byli w tym temacie niebywale doświadczenie, ale przetrwali. Choć zdarzało się wiele upadków, oni dzielnie wstawali, nie oglądając się wstecz, by w końcu dotrwać do wygranej, którą było ich wspólne życie. Tuż obok nich usadowił się Liam z Danielle. Trzymający się za dłonie, byli absolutnie jedną z najbardziej perfekcyjnych par jakie miałam kiedykolwiek okazję poznać. Wydaję mi się, że ani razu nie byłam świadkiem jakiejkolwiek ich kłótni, a nawet przypuszczałam, że jeśli takowe miały miejsce, to jednak niebywale rzadko. Oboje byli bardzo dojrzali, co było widać w ich wzajemnej relacji. Odczuwałam, że są sobie pisani od samego początku, i nie było możliwości, aby egzystowali w tym świecie osobno. Louis’a i Eleanor kochałam ponad wszystko. To właśnie szatyn okazał się na początku moim najlepszym przyjacielem, co oczywiście ukazywało się do tej pory. On jako pierwszy pokazał mi ich chaotyczny świat i zaufał na tyle, abym mogła mieć miano jego bratniej duszy. Tomlinson od początku walczył o to, abym czuła się jak najbardziej swobodnie w ich towarzystwie. Chronił mnie przed początkowo ‘wrednym’ Harry’m i wierzył w moją osobę, jak w żadną inną. To właśnie z jego ust wynikły słowa: ‘Ty byłabyś dla niego idealna…’. Mówiąc ON, oczywiście miał na myśli nikogo innego jak Styles’a, z którym jak wiadomo od samego początku nie poczułam zbyt silnej więzi, a jedyne na co miałam ochotę to walnąć w jego twarz tak mocno, aż w końcu odzyskałby wszystkie zagubione rozumy. Na szczęście jednak obeszło się bez rękoczynów, a lokowaty na nowo stał się osobą, jaką nie tylko oni chcieli, żeby był, ale tą, w którą on sam pragnął się na nowo przemienić. Obok nas rozsiadł się Niall z Annie. O tej dwójce mogłabym mówić bez końca, zważając głównie na to, jaką wielką radość sprawiał mi ich związek. Horan zawsze okazywał niesamowitą wrażliwość i pomoc. Był po prostu niewiarygodnie dobrym człowiekiem, który niestety nie miał zbyt dużego szczęścia w miłości. Wiedziałam od początku, jak bardzo załamany był, gdy między nim a blondynką zaczynało się psuć, choć jeszcze nie nastąpił konkretny początek ich wspólnej relacji. Miałam pojęcia, jak bardzo jest delikatny na tego typu sprawy, dlatego nie do końca byłam pewna, czy to właśnie zabiegana Annie jest dla niego dobrym wyborem, lecz po głębszym jej poznaniu i znalezieniu bliskiej przyjaciółki, z łatwością mogłam wymierzyć wyrok, którym było ich niebywałe zakochanie. Uzupełniali się w każdej kwestii, i oboje byli równie zabawni, dlatego nie mogłam znaleźć dla nich innego wyjścia. Gdy skierowałam swój wzrok w lewą stronę, zastałam chyba jeden z tych piękniejszych widoków, które na szczęście miałam okazję widywać każdego kolejnego dnia i ani mi się śniło, żeby kiedykolwiek wpatrywanie w jego osobę zaczęło mnie nudzić. Był jak perfekcyjny obraz, z którego człowiek nie ma najmniejszej ochoty spuszczać oczy. Jego kasztanowe podkręcane włosy, które zawsze pozostawały w pełnym nieładzie. Cudowna twarz, która miała w sobie ogromnie dużo męskości, lecz znalazło się w niej również coś, co pozostawiało zarys dziecka. Najpiękniejszy w świecie uśmiech, dający wokół tyle radości i szczęścia, o jakie nigdy nie miałam odwagi prosić i wykwintne ciało, zdobione niewiarygodnie dużą liczbą tatuaży, których już dawno zdążyłam się  nauczyć na pamięć z każdym najmniejszym szczegółem. Najbardziej jednak niebywałe było to, że ten właśnie człowiek związał się właśnie ze mną. Na kilka miliardów kobiet, to właśnie ja stałam się tą idealnie dobraną kandydatką, która z radością mogła potwierdzić, że owy mężczyzna należy jedynie do niej. Nikogo więcej.
- Kto by pomyślał, że spotkamy się po półtora roku czasu w tym samym miejscu i w tym samym komplecie? –odezwał się lokowaty, spozierając kolejno po wszystkich zebranych.
- Nie koniecznie w tym samym – zwrócił mu uwagę Niall, dokończając swoje piwo.
- No tak, żałuje, że nie było mnie z wami za pierwszym razem, ale w końcu się doczekałam – oznajmiła z uśmiechem Annie.
- Ze śmiałością mogę stwierdzić, że jesteś o wiele lepszym zastępstwem poprzedniej kandydatki – odezwał się Louis, spoglądając znacząco na mnie i Harry’ego.
- Byłem młody i głupi, cóż poradzić – zielonooki obdarował mnie ciepłym spojrzeniem, ściskając moją dłoń.
- Głupi to mało powiedziane, ale dobrze, że pojawiła się nasza super bohaterka – zaśmiał się blondyn.
- No już, dajmy spokój pannie Swift. Jestem pewna, że gdyby spotkała na swojej drodze właściwą osobę, która wyciągnęłaby z niej dobre cechy, nie byłoby tak źle – odparłam wzdychając, a najlepsze w tym wszystkim było to, że naprawdę w to wierzyłam. Taylor może należała do osób nieco aroganckich, egoistycznych i chamskich, ale na dobrą sprawę, nie wydawało mi się do końca, że miała złe serce.
- Tyle przez nią wycierpiałaś, lecz wciąż ją bronisz – rzekła z zadumą El. – Dlatego właśnie tak wszyscy cię kochamy.
- To prawda. W prawdzie powiedziawszy nie wiem czy byłoby między nami wszystkimi tak kolorowo, gdybyś nie pojawiła się w naszym życiu –
Liam uśmiechnął się do mnie pogodnie, na co odwzajemniłam gest.
- Po prostu jesteś naszym małym promyczkiem. Od początku wiedziałam, że jest coś między waszą dwójką – Danielle wskazała na mnie i Harry’ego, gdy oboje zachichotaliśmy.
- Oh, było wcześniej niż zdążyłaś się zorientować – zagadnęła Blake.
- Jak to? – zapytałam, patrząc na nią zdezorientowanym, ale jednocześnie rozbawionym wzrokiem.
- No już nie bądźcie tacy cnotliwy. Wszyscy wiemy co działo się, kiedy obydwoje przypadkiem zgubiliście się w lesie, a potem postanowiliście plusnąć do jeziorka – Louis spojrzał na nas usatysfakcjonowanym wzrokiem, na co oboje lekko się zarumieniliśmy.
- Hej, chcesz powiedzieć, że to wszystko było ustalone? – zapytał z podejrzeniem Harry.
- Oczywiście! – odezwał się Niall. – Myślisz, że naprawdę się wtedy zgubiłem, a oni nie poszli was szukać? W jakim ty świecie żyjesz?
- Jak widać wykonaliśmy całkiem dobrą robotę – rzekła z pewnością Calder.
- W innym przypadku mógłbym mieć wam za złe – zaczął lokowaty. – Ale na pewno nie w tym – kąciki jego ust podniosły się, gdy na mnie spojrzał. Musnęłam jego policzek, wdychając przy tym jego cudowny zapach.
- Jak myślicie? W jaki sposób potoczy się dalej nasze życie? – zagadnął po chwili ciszy Zayn.
- Mam nadzieję, że nasza kariera potrwa jeszcze parę lat, a później doznamy w końcu wyciszenia – odezwał się Liam, na co Niall przyznał mu rację.
- Tak. Założymy w końcu własne rodziny… - spojrzał znacząco na Annie. – I będziemy tu przyjeżdżać każdego roku, aby później pokazywać naszym dzieciom to wspaniałe miejsce wspomnień… - dokończył, gdy Louis spojrzał na niego z podejrzeniem. – No co tak patrzysz? Wiem, że marzysz o gromadce dzieci z El!
- To prawda – westchnął pasiasty, obejmując swoją dziewczynę. – Jak każdy z was. Właśnie z tymi kobietami, z którymi jesteście tu dzisiaj – uśmiechnęłam się w duchu, gdy Harry spojrzał na mnie z radością. – Jesteśmy najlepszą drużyną, jaka kiedykolwiek miała szansę zaistnieć. Nie wyobrażam sobie w tym gronie kogoś innego. Wszyscy jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i wspieramy się jak tylko to możliwe.
- To powinien być nasz pakt – wyrwała się Kathrin. – Coroczna wycieczka w to właśnie miejsce, i nie chcę widzieć przeciwstawień.
- Zgoda! – Louis wstawał, jak gdyby miał podpisywać umowę na śmierć i życie, z czego chciało mi się jednoznacznie śmiać, ale po chwili dostrzegłam, że reszta również nie pozostaje mu dłużna i powtarza jego czynność.
- Zgoda! – Niall i Annie uśmiechnęli się szeroko, tuląc w swoich ramionach.
- Oczywiście, że zgoda – odparli usatysfakcjonowani Danielle i Liam. Harry po chwili również wstał, podając mi swoją dłoń, na którą popatrzyłam z zadumą. Po chwili chwyciłam ją, by równać się z resztą przyjaciół.
- Zgoda – pokiwałam twierdząco głową, po raz kolejny patrząc w oczy chłopakowi. Oczy, które właśnie tak jak teraz, miałam nadzieję, że już zawsze będą przepełnione dumą, szczęściem i miłością.

You are the guy who stole my heart
I am the girl you're always figting for
We have a love people dream about...

                Po długo oczekiwanej pełni, każdy z nas zadomowił się w swoich namiotach, niebywale padnięty po niezmiernie ekscytującym, ale jakże cudownie wspólnie przeżytym dniu. Gdy sama już miałam ochotę położyć się spać, nagle ktoś zatrzymał mnie, chwytając delikatnie za ramię.
- Z tobą jeszcze nie skończyłem – Harry uśmiechnął się tajemniczo, gdy spojrzałam na niego z podejrzeniem.
- Chcesz mnie porwać, mam rację?
- Jesteś bardzo spostrzegawcza.
- Znam cię lepiej niż myślisz – chwyciłam mocno jego dłonią, by mógł prowadzić mnie w miejsce tak bardzo przez nas zapamiętane. Miejsce, gdzie nastąpił ogromny przełom naszej znajomości, dzięki któremu również poznaliśmy się lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej. Gdzieś, gdzie nasze uczucia zostały podane na tacy, a wspólna relacja nigdy już nie była taka jak wcześniej. Na tafli przejrzystego jeziora pozostawał odbity ogromny księżyc, a wokół panowała tak relaksująca cisza, że jedynie co mogliśmy usłyszeć, to dźwięk naszych oddechów.
- Jest przepięknie – westchnęłam cicho, zamykając na chwilę oczy.
- To miejsce już zawsze zapadnie nam w pamięci…
- Kto by pomyślał, że stanie się to w jeziorze – zachichotałam, czym zwróciłam jego uwagę. Przypatrywał mi się przez dłuższą chwilę, kładąc na policzku swoją ciepłą dłoń. – Co? – odparłam, uśmiechając się do niego promiennie.
- Uwielbiam dźwięk twojego śmiechu… - musnął moje wargi delikatnie, i choć tak bardzo przyzwyczaiłam się do miękkości jego ust, za każdym razem smakował zupełnie inaczej, lecz na swój sposób wyjątkowo. – Czy myślałaś nad tym co powiedział Zayn? Jak potoczy się dalej nasze życie? – zapytał, spoglądając na mnie z nadzieją.
- Myślę, że los już dawno wybrał dla nas prawidłową drogę. Musimy mieć jedynie nadzieję, że będziemy podążać tą samą ścieżką...
- Nie wyobrażam sobie w tej podróży kogokolwiek innego, od ciebie.
- Uważaj o co prosisz, bo może to zostać spełnione…
- Wiem o co proszę – pokiwał głową, obdarowując mnie znowu czułym wzrokiem.
- O co? – szepnęłam, rozchylając lekko wargi.
- O to, żebyś mnie kochała… - uśmiechnęłam się lekko, a w moich oczach wyraźnie można było dostrzec świecące od blasku księżyca iskierki.
- Ta prośba już dawno została spełniona.
- W takim razie nigdy mnie nie opuszczaj –przybliżył się bardziej, bym swobodnie mogła czuć jego spokojny oddech.
- Więc zawsze przy mnie bądź.

***

Kochani moi!
Nie wiem czy mam płakać z rozpaczy czy z radości, chyba jedno i drugie, ale jestem jednak podłamana tym, że to już ostatni rozdział tego opowiadania, ale jednocześnie niezmiernie usatysfakcjonowana, że doprowadziłam je do końca.
LIP zawsze był moim ulubieńcem i traktowałam je jak własne dziecko. Wniosło do mojego życia wiele szczególnych wartości, które już na zawsze ze mną pozostaną. Dzięki niemu mogłam również poznać i wasze odczucia, które często były bardzo różne, zaczynając od śmiechu kończąc na płaczu, ale ja byłam z wami przez cały ten czas i przeżywałam dokładnie to samo.
Chyba nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia, bo nigdy nie byłam jednak fanką smutnych końcówek. Oczywiście przed nami jeszcze epilog, więc mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do samego końca.

KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ!

17 komentarzy:

  1. jak zwykle perfekcyjne :( rycze razem z tobą

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże, to jest chyba najlepsze zakończenie bloga jakie w życiu czytałam. Strasznie mi się podoba. Piszesz fantastycznie! Cieszę się, że wszystkie się dobrze skończyło i wszyscy są ze sobą szczęśliwi. Chyba zaraz się popłaczę ze szczęścia. Jesteś cudowna. Dziękuję, że pisałaś dla nas tą historię. Jesteś niezwykła. Dziękuję jeszcze raz. Pozdrawiam, Weronika z http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/ :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały! <3 już koniec:(

    OdpowiedzUsuń
  4. To takie smutne, że to już koniec! Choć ciesze się, że nadal piszesz inne historie, ale ta rzeczywiście była wyjątkowa. Rozdział jest po prostu wspaniały i byłoby szkoda gdyby zakończył się jakoś tak smutno! Świetny jest ten moment kiedy siedzą przy ognisku lub rozkładają namioty<3
    Już nie moge się doczekac epilogu!<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe opowiadanie! Smutne trochę, że jest to już koniec. Liczę jednak, że zaszczycisz nas drugą częścią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Cię za to opowiadanie ! Chociaż jestem już PRAWIE dziewiętnastolatką to fiksuję jak widzę nowy rozdział :D Trochę mi przykro, że to już koniec, ale cieszę się, że zakończenie jest szczęśliwe, bo jestem urodzoną romantyczką. Muzykę wybrałaś znakomicie, nawet teraz cały czas leci na moim laptopie ;)) z niecierpliwością czekam na epilog i mam również nadzieję, że niedługo wrócisz do swojego boskiegoukochanegoprzeprzeudownego opowiadania Terrific Mistake. Pozdrawiam Cię i dziękuję za to, że dzięki temu co piszesz mogę choć na chwilę oderwać się od ponurej rzeczywistości. xx :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże , leżę i płacze . Nie mogę uwierzyć , ze to koniec. Mam nadzieje , ze tylko chwilowo . Mam pytanie czy będzie druga cześć ?

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie ! Szkoda, że to już koniec :( Płaczę normalnie jak o tym myślę. Takie cudowne opowiadanie i no już nie bd miała co czytać :'( Mam nadzieje że pojawi się jeszcze coś innego lub druga część ;) Reasumując cudowne opowiadanie i mam nadzieje, że niedługo znów się "spotkamy".
    Kocham i powodzenia z innymi opowiadaniami <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały!
    Jest mi trochę smutno, że to już koniec, ale jestem zadowolona z właśnie takiego zakończenia..
    Fajnie że znaleźli się teraz tam gdzie wszystko się zaczęło. Podoba mi się ich mała obietnica. Taka na całe życie, że zawsze będą paczką. ♥
    Nie pomyślałabym że ich mały wypad nad jezioro był zaplanowany przez ich przyjaciół...A to spryciarze..
    Teraz zostało mi tylko czekać na epilog...
    ~ @Roxy_Wachowiak
    ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak strasznie żałuję, że już ostatni rozdział tej historii. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę napisać nic innego niż to, że ten blog jest po prostu cudowny ♥

    http://uciekacnadno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Samo opowiadanie w sobie...cóż brak mi słów. Szkoda że to już koniec. Wszystko ma swój koniec i początek. To historia się już zakończyła. Masz jeszcze dwa świetne opowiadania. Mam nadzieje ze znajdziesz coś na miejsce LIP. To opowiadanie było szczególne. Na razie jednak zrób sobie małe wakacje. Należy ci się, bo wykonałaś kawał dobrej robry. Naprawdę to opowiadanie zmienia perspektywę na niektóre sprawy. Dobrze jest marzyć, a chwile w których czytasz to opowiadanie daje tą możliwość. Dziękuję za to że jesteś. W każdym słowie jakie tu napisałaś jest coś magicznego co zostaje na zawsze w głowie. Sposób w jaki opowiadasz nawet najprostsze czynności bohaterów jest magiczny i taki prawdziwy. Nie ma tu prostych i nic nie wartych słów. Wszystko jest na swoim miejscu. Oddałaś tutaj kawałek siebie i to jest piękne.

    Julka :^

    Ps. Powinnaś zastanowić się nad zawodowym pisarstwem

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszce jedno. Czy będzie jakaś kontynuacja. Na przykład i życie z dziećmi, po ślubie czy coś takiego ? Proszę zastanów się nad tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BARDZO DZIĘKUJE ZA CUDOWNE SŁOWA NIE TYLKO TOBIE, ALE WSZYSTKIM ! :* Jeśli chodzi o drugą część to dokładnie taki miałam zamiar, ale o tym dowiecie się w epilogu. BUŹKI :*

      Usuń
  14. Jeju genialne! Płaczę bo to już koniec. Masz niesamowity talent. Dopiero niedawno znalazłam twojego bloga i po nocach nie spałam, żeby tylko to przeczytać, bo było mega wciągające. Mam nadzieję, że będzie kontynuacja. Już się nie mogę doczekać.
    Ps. Jakbyś miała chwilę to zapraszam do siebie. Byłoby miło gdybys skomentowała i poznałabym twoją opinię :) xx
    http://when-i-cant-believe.blogspot.com/
    http://dark-story-with-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. jejciuuu *.* aż miałam łzy w oczach - oczywiście łzy szczęścia takie piękne to opowiadanie i piękny koniec i ciesze sie że też dotrwałąm razem z Tobą do końca chociaż nie od początku... ale do końca i to sie liczy :)
    dziękuje za wspaniałe opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział :) Szkoda, że to już ostatni, będzie mi brakować tego wspaniałego opowiadania :')
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń