“Let us always meet each other
with smile, for the smile is the beginning of love.”
Święta Bożego Narodzenia to czas radości. Czas
miłości, szczęścia i zbliżenia. Spędzenia chwil z rodziną i odpoczynku od
całego rocznego gwaru. Święta to dobro. Wielu ludzi spędza je na swój własny,
kulturowy sposób. Osobno, lecz jednak razem. Z partnerami, lub bez, ale wciąż
myślami właśnie przy nich. Zupełnie tak jak wszyscy nasi bohaterowie.
LOUIS
& ELEANOR

- Louis, pomożesz mi kroić indyka? – doszedł go głos
starszej brunetki, która krzątała się po kuchni niczym szalona, czego
absolutnie się nie dziwił, bo żeby dać radę zrobić perfekcyjną kolację dla
dwunastoosobowej rodziny, trzeba być mistrzem wyższej klasy i to zdecydowanie.
- Eleanor! Proszę, zrób mi makijaż! Chcę być
księżniczką! Zrób ze mnie księżniczkę! – odezwała się mała Daisy, ciągnąc za
skrawek sukienki brunetki.
- Ja też chcę, ja też! – dołączyła się jej
siostrzyczka, na co dziewczyna zaśmiała się uroczo.
- Dziewczynki, dajcie Eleanor spokój. To nie bal
przebierańców – odparła tym razem ich matka w pośpiechu.
- W porządku. To zajmie mi chwilkę. No chodźcie moje
księżniczki – odparła, goniąc dziewczynki do ich pokoju. Louis chwycił
delikatnie jej ramię, patrząc na nią z czułością.
- Nie… To one są niezwykłe – uśmiechnęła się do niego,
dając mu buziaka. Kąciki jego ust mimowolnie podniosły się ku górze, gdy miłość
jego życia zniknęła nagle z jego oczu. ‘Jak dobrze być znowu w domu’.
ANNIE

- A potem pojechaliśmy do Aspen na kilka dni!
– ojciec Palmer wybuchnął gromkim śmiechem, jakby wyjazd na narty był
najśmieszniejszą rzeczą na świecie. Rodzice spojrzeli na blondynkę wyczekująco.
Chyba liczyli, że także zacznie się śmiać, jednak jej myśli krążyły w zupełnie
innej części kuli ziemskiej.
-
Tak, Aspen jest świetne zimą – skomentowała krótko, wracając do własnego
świata. Do Niall’a. Do jego ciepłych rąk, zatapiając się we wspomnieniu jego
niebieskich oczu.
Kiedy chłopak zdecydował się już
wracać do siebie, Annie odprowadziła go do drzwi i próbując zachować jak
najmilszy wyraz twarzy.

-
Halo? – krzyknęła radośnie do słuchawki, podchodząc do ogromnego drzewka
ustrojonego w złoto-srebrne bombki i ozdoby świąteczne – Niall, mam Ci coś do
powiedzenia!
-
Tak? Coś czuję, że to będą dobre wiadomości. – odpowiedział śmiechem, a w
brzuchu blondynki wybuchły jak bomba miliony motylków drażniąc ją i pieszcząc –
Chcę już wszystko wiedzieć!
- Zerwali umowę! Matt zerwał umowę!
-
Czyli... – Horan przetrawił informację w zastraszająco szybkim tempie – Czyli
jesteś wolna?
-
Tak! – Annie usłyszała w słuchawce głośne krzyki blondyna, a po innych
odgłosach, domyśliła się, że skacze po łóżku.
-
Annie… – szepnął, kiedy uspokoił się na tyle, że mógł już rozmawiać.
-
Tak?
-
Kocham Cię.
LIAM & DANIELLE

-
Myślisz, że lepsze będzie wino pół-wytrawne, czy pół-słodkie?
-
Zapewne do jedzenia pije się pół-wytrawne, ale wiesz, że wole pół-słodkie –
uśmiechnęła się do niego szeroko, wyciągając do niego głowę z kuchni.
- W
takim razie niech będzie pół-słodkie – powiedział już do siebie, rozpalając po
chwili drzewo w kominku. Obydwoje mieli na sobie luźne ubrania, nie strojąc się
zanadto, ale i tak wbrew pozorom wyglądali bez skazy. Ona, z burzą brązowych
loków i minimalnym make-up’em, i on, z odkrytymi ramionami i włosami
zaczesanymi do góry. Zdawało się, iż świat nie widział bardziej perfekcyjnej
pary.
-
Jest cudownie. Nie mogłabym sobie wymarzyć czegoś lepszego – uśmiechnęła się
szeroko, odwracając do niego przodem, chwytając dłońmi za kark.
-
Czasami się zastanawiam jak trzy lata temu, mogłaś zwrócić na mnie uwagę. Byłem
smarkaty i zupełnie niedoświadczony.
-
Tak, ale… Podobały mi się twoje włosy – zaśmiała się cicho, powodując ten sam
gest u niego.
- Jeśli
chcesz, zawsze mogę zapuścić – podniósł do góry brew, wprowadzając ją tym samym
w stan euforii.
- Tak
też mi się podoba. Niedługo ty wyrobisz się jeszcze bardziej, a ja będę stara i
brzydka – powiedziała ze smutkiem, choć oboje wiedzieli, że do końca tak nie
myśli. Miała pewność, że nawet jeśliby tak było, Liam nie zostawiłby jej za
żadne skarby świata.
-
Nigdy! A wiesz dlaczego?
-
Dlaczego? – zapytała, patrząc na niego przepełnionym miłością wzrokiem.
- Bo
byłaś – musnął jej usta – jesteś – powtórzył gest – i będziesz, najpiękniejszą
kobietą jaką kiedykolwiek widziałem.- Dziewczyna zagryzła wargę i ponownie
wpiła się w usta chłopaka. Po krótkiej chwili, gdy usłyszeli bulgoczącą wodę w
garnku, szybko się od siebie oderwali, by mulatka mogła zapanować nad kolacją.
- To
gdzie to wino?
KATHRIN

-
Katharino skarbie, podaj mi proszę owoce morza – powiedziała jej matka zza
stołu, która zawsze zwracała się do niej bardzo oficjalnie. Nie lubiła tego,
ale wiedziała, że właśnie to jest tak bardzo charakterystyczne dla jej matki.
Mimo tego uśmiechnęła się do kobiety, i podała jej to o co prosiła.

- Ma
na imię ZAYN, tato. I nie jesteśmy ze sobą już od roku.
- Oh,
przepraszam. Zmieniasz chłopców tak często, że już się w tym gubię – zaśmiał
się siwowłosy mężczyzna, powodując tym samym chichot u swojej żony, co niestety
mało spodobało się Kathrin, ale nic nie mogła w tym przypadku zrobić.
- W
sumie to nie masz racji, tato. Teraz jestem dopiero w drugim poważnym związku…
- I
jak ten młodzieniec ma na imię?
-
Tayler – odpowiedziała krótko, biorąc kęs krewetki. Typowe świąteczne jedzenie.
- Widziałam
zdjęcie! Bardzo przystojny chłopiec, zawsze miałaś dobry gust – odezwała się
znowu blond włosa kobieta, powodując tym samym lekki uśmiech na twarzy córki.
- Mam
nadzieję, że jego zarobki są adekwatne do twojego stylu życia – popatrzył na córkę
z ukosa, wciąż będąc trochę rozbawiony, nie wiadomo nawet czym.
-
Mojego stylu życia? Uważasz, że jestem drogą księżniczką? – zdenerwowała się
trochę, bowiem granice zaszły już zbyt daleko.
- Oh,
Katharino, nie denerwuj się. Ojciec nie miał tego na myśli.

NIALL

-
Udało się?
-
Annie jest wolna. I tylko moja – szepnął, nadal patrząc w otwór kominka. Greg
poklepał brata po plecach i z dumą poczęstował go męskim uściskiem.
-
Najlepsze święt...
-
Greg! – blondwłosa szwagierka Horana weszła do salonu i trzymając na rękach
małego Theo, wskazała ruchem głowy na drzwi prowadzące do wnętrza kuchni –
Greg, może byś mi tak pomógł, co? – spojrzała wymownie na swojego małżonka, po
czym przeniosła wzrok na blondyna – Pobawisz się z Theo?

-
Chciałbym mieć takiego syna jak Ty – szepnął, poprawiając malusią bluzeczkę – Z
Annie. Z taką dziewczyną, którą bardzo kocham.
ZAYN

-
Mój kochany synek. Tak długo cię nie widziałam – w samym progu, przywitała go
piękna czarnowłosa kobieta, do której był tak bardzo podobny.
-
Jak się masz, mamo? – uścisnął ją mocno, rozkoszując się zapachem jej włosów. W
domu dało się wyczuć woń ciasteczek i budyniu.
-
Dobrze. A jak ty się masz? Stajesz się coraz mężniejszy – pogłaskała go po
policzkach, jak zwykle się wzruszając.
-
Nic nowego – westchnął – Niedługo premiera filmu – uśmiechnął się promiennie.
Uwielbiał przed mamą pokazywać swój zachwyt i radość z tego, czego dokonał z
pozostałą czwórką przyjaciół. – No i wychodzi płyta, i jeszcze zaplanowaliśmy
trasę koncertową – mówił jak najęty, gdy Patricia patrzyła na niego z wyrazem
miłości. Kochała swojego jedynego syna ponad wszystko. Dał im tak wiele, i miał
ogrom w nadmiarze. Nigdy nie traktowała go jako bankomat. Musiałaby być
najgorszą matką świata, żeby czynić coś tak okropnego. Gdy patrzyła tak na
niego, przypominały jej się wszystkie wspaniałe chwile. Kiedy latał po
mieszkaniu i śpiewał różnymi głosami, śmiejąc się całą buzią. Ona jak i córki
chwilami miały dosyć, ale ten widok sprawiał jej niebywałe szczęście. Jej mały
Zayn jednak dorastał, musiała się z tym pogodzić.
-
Jestem z ciebie bardzo dumna synku.

HARRY

- No
mów mi tu zaraz jak twój Matt’ie? – zaśmiał się, opatulając siostrę ramieniem.
- W
porządku – powtórzyła jego gest, gdy po raz kolejny usłyszała to śmieszne
zdrobnienie. – Jest nam razem wspaniale. Kiedy z nim przebywam, czuje się
naprawdę nieziemsko. To cię może śmieszyć, ale naprawdę tak jest.
-
Dlaczego pomyślałaś, że może mnie to śmieszyć? – popatrzył na nią
niezrozumiale.
- No
wiesz… Ty nigdy nie pochwalałeś takich związków. Sądziłeś, że jeszcze będziemy
mieli na to czas.

-
Czyli z tą dziewczyną tak na serio, serio? – powiedziała zaskoczona, na co
wybuchł śmiechem.
- To
takie dziwne, że jestem zakochany? – wywrócił oczami rozbawiony.
-
Tak! – spojrzała na niego znów zdumiona, nie wierząc, iż jej brat to rzeczywiście
ten sam człowiek, który stoi tuż naprzeciwko niej. – Ty!? Człowiek, który lubi
raczej krótkie przygody i dobrą zabawę? Ten sam, który wydawało mi się, że
przez przynajmniej kolejne dwadzieścia lat nie powie, że jest zakochany? Uwierz
lub nie, ale jestem zszokowana. Ty chyba też.
- Tu
ci przyznam rację, bo rzeczywiście jestem zaskoczony. Ale ona zmieniła moje
życie. Jest taka… normalna? Zupełnie normalna dziewczyna. A na dodatek
niewiarygodnie piękna i dobra. Zabawna, przyjazna i kochająca – pokręcił głową,
zdając sobie sprawę z ilości jej zalet. – Po prostu nie wierzę, że mnie to
spotkało. Nie wierzę, że chce właśnie mnie. Tyle przeszła. Tyle wypłakała. I
nadal ze mną jest – zaśmiał się pod nosem, powtarzając po raz kolejny te same
słowa. – Jak to możliwe? – skierował się tym razem do Gemmy.
-
Sama nie wiem jak to możliwe. Musi cię chyba bardzo kochać – zażartowała,
patrząc po chwili na niego poważnie – A czy ty kochasz ją? – nastała chwila
ciszy, gdy chłopak przymrużył oczy i wziął głęboki oddech, a po chwili znów
spojrzał na siostrę.

- W
takim razie nie pozwól jej odejść. Jeden błąd może zniszczyć wszystko, a gdy do
tego dojdzie, możesz już nigdy nie spotkać kogoś takiego jak ona.
Śmiech, zabawa, otwieranie prezentów
i wspomnienia. Można powiedzieć, że tak właśnie wygląda wigilijny wieczór
idealnej rodziny. I tak właśnie było. Harry miał idealną rodzinę. Nigdy temu
nie zaprzeczał, i choć przeżył w życiu swoje, miał świadomość, że rozwód
rodziców wpłynął na nich samych w pozytywny sposób. Bardzo lubił swojego
ojczyma, a jeszcze bardziej cieszyło go to, że jego matka jest przy nim równie
szczęśliwa.
-
Rzuciłam pięć!
- Nie
prawda kochanie, rzuciłaś trzy. Robisz trzy kroki.
- Jak
możecie mnie robić w balona? – odezwała się zdezorientowana Ann, siedząc ze
swoją rodziną na dywanie, grając przy tym w ulubioną grę. – Harry? Ile
rzuciłam?
-
Przykro mi mamo, ale Robin ma rację.
-
Ohh, nie wierzę! Wraz z Gemmą pasujemy! Nie gramy z oszustami!

-
Zaraz przyjdę, nie pozabijajcie się – mówił wciąż rozbawiony Harry, szybko
podbiegając do komórki.
-
Halo?
- Jak
przebiega twój wigilijny wieczór? – usłyszał ciepły, kobiecy głos, który tak
bardzo koił jego wszystkie zmysły. Na sam ten dźwięk uśmiechnął się szeroko,
modląc się, aby ta chwila trwała wiecznie.
-
Szczerze powiedziawszy to dom wariatów. Nigdzie indziej nie ma bardziej
szalonych świąt.
- A
co tam się dzieję?
-
Gramy w gry, oglądamy zdjęcia, mówimy o tobie… - odparł, przekazując jej w
zasadzie całą prawdę, bowiem jej imię zostało wypowiedziane w tym domu naprawdę
sporo razy. Ale jak mogłoby być inaczej, skoro chwalił się nią na każdym
możliwym kroku?
- O
mnie? Co takiego o mnie mówisz? – zachichotała cicho, a on ponownie poczuł się
jak w raju. Nie miał pojęcia, że osoba, która z samego początku cholernie go
denerwowała, może się okazać tak ważną i kochaną istotą.

- To
miłe. Jestem taka perfekcyjna nieprawdaż? Jak zareagowali?
-
Pokochali cię już od pierwszej cechy.
- Oh,
dzięki Bogu. Myślałam, że wąsy mogą być przeszkodzą – udała, że jego słowa
przyniosły jej ulgę, co rozśmieszyło go jeszcze bardziej. Niewiarygodne było
to, jak za każdym razem potrafiła wzbudzić ogromny uśmiech na jego ustach. Na
chwilę zapadła chwila ciszy. Zupełnie tak, jakby chcieli nacieszyć się sobą bez
żadnych słów. I choć nawet nie mogli się zobaczyć, sam dźwięk głosów,
doprowadzał ich niemalże do szaleństwa. – Bardzo, bardzo za tobą tęsknie –
odezwała się, cicho wzdychając. – Czy to nie dziwne? Nie widziałam cię dwa dni.
-
Powiedziałbym, że to raczej wspaniałe, a nie dziwne. Ale nie jesteś sama, bo ja
też cholernie tęsknie – oparł się o ścianę, marząc o tym, aby dotknąć jej
delikatnych dłoni, rozpalonych policzków i pełnych warg, które należały tylko i
wyłącznie do niego.
- W
takim razie zgaduję, że … to chyba miłość? – doszedł go ponownie jej głos, na
co serce zabiło mocniej.
-
Tak. To zdecydowanie miłość.
SOFIA

-
Cudownie przystrojona, prawda? – odezwała się piękna brunetka, podchodząc do
swojej córki, która stała właśnie przodem do zielonej choinki. Opatuliła ją od
tyłu ramionami, wdychając zapach jej słonecznych włosów.
- No
i trochę za dużo ozdób gdzieniegdzie. Dopiero teraz to zauważam.
-
Tata zawsze potrafił świetnie ubierać choinki, pamiętasz? – obróciła głowę do
matki. – Jako jedyny z nas zawsze miał to wyczucie. Brakuje mi go… - westchnęła
cicho, gdy łza zakręciła się w jej oku. Anna spojrzała na nią z bólem, i
przytuliła do klatki piersiowej.
-
Mnie też go brakuje. Bardzo – załkała, ale nie był to płacz smutku. Był to
płacz radości, iż wspomnienia o jej mężu zawsze będą w jej pamięci, i w
chwilach takich jak ta, gdy stoi z córką pełna szczęścia i miłości, może
wspominać, jakim cudownym człowiekiem był Robert. – Wierzę, że właśnie patrzy
na nas z góry. I wiesz co? Śmieje się, że rozmazujemy sobie cały makijaż –
zaśmiały się ponownie, wycierając łzy spod oczu.
-
Tak. Pewnie masz rację.

-
Mamo? – blondynka spojrzała na uśmiechniętą już matkę. – Jesteś najcudowniejszą
kobietą na świecie. Proszę cię, zostań już tu ze mną na zawsze… - wtuliła się
ponownie w jej ciepłe ramiona, modląc się, aby ta chwila trwała wiecznie.
- Oh,
skarbie. Jeśli zdecydujesz się tu zamieszkać na stałe, obiecuję, że nadejdzie
dzień, kiedy przyjadę i zamieszkam razem z tobą. Ale na razie nie mamy na to
odpowiednich warunków.
-
Tak… Masz rację – westchnęła cicho, zdając sobie sprawę z porażki. Wierzyła
jednak, że słowa matki okażą się słuszne, i rzeczywiście niebawem Londyn będzie
dla niej takim samym domem, jak dla Sofi. – Ale obiecaj, że tak się stanie.
- Czy
kiedykolwiek cię zawiodłam? – kąciki ich ust ponownie się podniosły, a
spojrzenia przepełnione były jeszcze większą miłością i ciepłem. – Obiecuję.
***
MOI
KOCHANI!
Najdłuższy
rozdział ever, jak sami widzicie. Ale chciałam opisać te święta w każdej
perspektywie, żebyście mieli dokładny obraz odczuć naszych bohaterów. Wydaje mi
się, że przez te właśnie perspektywy, poznaliście ich jeszcze bardziej i wiele
rzeczy, których się jednak nie spodziewaliście, zostało rozwiniętych. Mam
nadzieję, że wam się podoba. Jest słodko, nawet bardzo, ale jak na razie mam
dość kłótni, a życie jest piękne, więc dlaczego ma nie być słodko? Chcę po
prostu podkreślić jak wszyscy się bardzo kochają, co przecież również zdarza
się w prawdziwym życiu, nie mam racji?
Dziękuje
za komentarze, i choć niby było czterdzieści, ale w sumie tylko przez jedną
czytelniczkę, która dodała parę komentarzy za jednym razem, to jednak dodaję,
bo przecież nie mogę was tyle trzymać w niewiedzy!
Chcę jeszcze dodać, iż perspektywę Niall'a i Ann'ie pisała moja Endżi, za co strasznie jej dziękuje! KONIECZNIE WCHODZCIE NA JEJ BLOGA!
KOCHAM!
CUDOWNY !!!!!! *.*
OdpowiedzUsuńkocham Ciebie :D :* wspaniale piszesz, ten blog na prawdę jest wyjątkowy :3
Pozdrowienia i weny życzę xoxox
BOSKI! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny! Taki kochany jest ten rozdział:D Niall w końcu będzie naprawdę szczęśliwy. Tylko bardzo szkoda mi Zayna. On by mógł być z Kathrin. :D Już nie moge się doczekać następnego<3
OdpowiedzUsuńPrzy każdej perspektywie się wzruszyłam, a przy Niall'u i Sofii (jak rozmawiała z mamą) to normalnie ryczałam <3. Fajnie było zobaczyć ich wszystkich szczęśliwych. Gdy oni się uśmiechali ja również.Normalnie tak się w to wczułam jak bym była na ich miejscu.Ten rozdział jest G E N I A L N Y i do tego ten podkład,który dodaje uroku temu wszystkiemu.
OdpowiedzUsuńKocham Cię xx
Patka
O jeju!*-* Jak słodko! *O* I zgadzam się z Tobą, życie jest piękne :D Też mam dość kłótni <3 A tak btw to bardzo się cieszę, że ten rozdział jest taki długi :D Dużo perspektyw, z czego również jestem zadowolona *-* No i w końcu Annie jest wolna! Niall może już z nią być! Mam nadzieję, że między nimi będzie taka wielka miłość jak między Harry'm i Sofi *_____*
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <333333333
Aww świetny rozdział! Nagłówek bloga jest śliczny!
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział EVER!!! Jest po prostu świetny, boski, wspaniały... Już się nie mogę doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńjust-you-and-one-direction.blogspot.com
Agan :*
Zmieniłaś szablon *o* ... śliczny.
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zawsze przecudny. Wg, to tak coś czułam, że Zayn kocha Kath ;)
Perfekcyjny rozdział *.* ♥
OdpowiedzUsuńTak pięknie, pięknie.. i jeszcze raz pięknie opisujesz uczucia bohaterów ♥
Jesteś cudowna :* ♥ ♥
Uwielbiam Twoje opowiadanie! Jeju ja je po prostu KOCHAM ♥
Wczułam się w postać Sofi, to chyba dobrze ^^
Chciałabym kiedyś mieć choć w połowie tak cudownego chłopaka jakim jest Harry *.* ♥
Mam nadzieje, że w miare niedługo go znajde lub on znajdzie mnie... Kto wie?
W ostatnich dniach troche podłamał mnie fakt, że moge nigdy nie znaleźć tej "drugiej połówki"..
Uświadomiłam sobie też, że tak naprawde nigdy nie spotkam chłopców...
Nie powiem im ile dla mnie znaczą i jak ich mocno, mocno całym secem kocham... ♥
Ale co ja tu będę zanudzała Cie swoimi problemami... albo "problemami"
Rozdział jest świetny i tak strasznie, strasznie chce przeczytać następny i następny ;)
Masz ogromny talent do pisania :) Nie zmarnuj go ^^
Powiem ci w tajemnicy heh, że czytam rozdziały po kilka razy i i tak mi mało ;)
Buziaki :**
нαяяу'ѕ ωιfє ♥
@KKISS_YOU_1D
Aż zachciało mi się świąt xD Cudowny rozdział *^* prawie się rozkleiłam przy opisie uczuć Zayna xD
OdpowiedzUsuńNie prawda ja też dodałam kilka. :** rozdział przecudowny. Pisz dalej i weny życzę. *-*
OdpowiedzUsuńDziękujemy za nexta ! <3 Mówiłas ze w tym rozdziale chciałaś podkreślic to jak bardzo oni wszuscy sie kochaja i wiesz co ? Udało Ci się ! <3
OdpowiedzUsuńMatka Sofi to naprawdę modrą kobieta. Ta jej mowa o jej mezu Robercie była naprawdę wzruszająca i wydobywała się prosto z serca :>
A jak opisywałaś ten moment świąt w domu Harrego i Sofi, ten moment w którym ze soba rozmawiali to az serducho rośnie że oni potrafia kochć się aż tak MOCNO .! Nom i te słowa Hazzy "Kocham ją do szaleństwa. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że może istnieć tak wielka miłość. Że można naprawdę, w prawdziwym życiu, być kimś tak bardzo zafascynowanym… Tak dobrze się z kimś czuć" Normalnie cud miód malina <3
Oj dawaj nexta kochanie :3
@JustNikaPlease
Wspaniały rozdział. :D
OdpowiedzUsuńOpisane święta wszystkich. Słodko. Wszyscy są naprawdę szczęśliwi... Zazdroszczę im.
Niall nareszcie będzie mógł być z Annie. :D
Co się stało Zaynowi... ? Biedaczek... :/
Biedna Kathrin. Jej rozdzice są żałośni. Czy to ważne ile zarabia i jak ? Ważne chyba jest to, żeby ich córka była szczęśliwa... Według mnie..
Zmieniłaś szablon. Wspaniały. :D
Czekam na next.
Pozdrawiam. <3
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
Cudowny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńTe obchody świąt u wszystkich. Jej. Uroczo.;)
Louis i Eleanor. <3 Cudowna para, jak i w Twoim blogu i w rzeczywistości. Oraz te księżniczki. :D
Liam i Danielle oraz winko. <3 Hehe cudnie. :D
Niall i Annie mogą być nareszcie razem. Jejejejejjej. <3
Fajnie by było jakby Kathrin i Zayn zeszli się, ale wiadomo świat biznesu. Chociaż z jednej strony Harry'emu i Sofi się udało. :)
Współczuję Kathrin. Smutne, że rodzice się wcale nią nie interesują. :( No cóż, takie życie. :(
Zauważyłam, że więcej twarzyczek Sofi i Harry'ego doszło no szablonu. Jest cudowny! *.*
W skrócie biorąc wszyscy wspaniale i szczęśliwie spędzili ten czas. Czas nie tylko w radości, ale przede wszystkim w miłości. <3
Czekam na kolejny, kochana!!
Wenyy! ;***
*.*
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ! <33333
OdpowiedzUsuńWszystkie perspektywy są świetne! WOW. Zayn... :( /Add
OdpowiedzUsuń(*(*(*(*(*.*)*)*)*)*)
OdpowiedzUsuńits-just-a-game-fanfiction.blogspot.com/ tu jest nowo rozpoczęte fanfiction o Niallu, którego prowadzę z koleżanką. Jak Ci się będzie nudzić to wpadniesz??
Przepraszam za spam, naprawdę, ale chciałybyśmy mieć więcej komentarzy ;c
jeśli chcesz mieć więcej pozytywnych komentarzy, to zostawiaj proszę tego typu wiadomości w zakładce SPAM :) pozdrawiam :*
Usuń