“You know you're in love when you can't fall asleep because reality
is finally better than your dreams.”
Nadszedł sam początek lutego. Z łatwością
mogę powiedzieć, iż święta, sylwester jak i cały styczeń, minęły bardzo szybko. Zanim się
obejrzałam, czas uciekał mi przed oczami. Dokładnie dziewięć miesięcy temu
opuściłam mój kraj, by dostać się właśnie tutaj. Do Anglii. Podejrzewam, że ta
właśnie decyzja, była najlepszą z możliwych w moim życiu. Bo w końcu ile się
wydarzyło od tego czasu? Kto w ogóle by podejrzał, że do tego dojdzie? Ja.
Zofia Olesińska. Partnerka Harry’ego Styles’a. Nie jakiegoś tam zwykłego
Harry’ego Styles’a, ale właśnie tego, który jest znany na cały świat.
Niemożliwe, prawda? A jednak. Najlepsze było to, że dla mnie był
najnormalniejszym w świecie człowiekiem, i choć rzeczywiście kiedyś za nim
szalałam, teraz po prostu traktowałam go jak swojego chłopaka. Nie było ważne
dla mnie nic więcej. Równie dobrze gdyby była taka konieczność, mogłabym z nim
spać pod mostem,. Nie obchodziły mnie jego pieniądze, sława i przyjaciele
‘celebryci’. W sumie nawet rzadko o tym myślałam. Czasami kupowałam gazetę,
gdzie widziałam go na okładce i pytałam samą siebie „Boże, co mój Harry robi na
okładce gazety?”. No właśnie. Później cała rzeczywistość przychodziła z
prędkością światła, i wtedy już wiedziałam, że taka jego rola w świecie. Wydaję
mi się, że lokowatemu potrzebna była taka dziewczyna. Ktoś, kto kocha go za to
jaki jest, a nie za to kim jest. Raz nawet zadałam mu pewne pytanie, które
korciło mnie od pewnego czasu, co oczywiście lekko go zamurowało, ale w jakiś
sposób potrafił z tego wybrnąć.
-
Przecież jestem z moją fanką – uśmiechnął się szeroko, całując mnie w czubek
głowy.
-
W prawdzie byłam nią kiedyś, nie pochlebiaj sobie – zachichotałam – Ale chodzi
mi o konkret.
-
Sam nie wiem. Bałbym się, że moja fanka uważałaby mnie za kompletny ideał, i
robiła wszystko co bym jej kazał.
-
Myślę, że nie byłoby aż tak źle. Mówię raczej o tych normalnych fankach.
-
Sam nie wiem. Gdyby lubiła moją muzykę, to zdecydowanie by pomogło.
-
Ale nie mówisz tego ze stu procentową pewnością – odparłam, patrząc na niego
podejrzanie. – Wyobraź sobie sytuację, gdzie wiążesz się z normalną kobietą,
która cię nie zna. Następnie dowiaduje się kim jesteś, ale, że jest kompletną
suką, stopniowo wykorzystuje twoją karierę i pieniądze. Czy w takiej sytuacji
nie wolałabyś normalnej fanki, która kocha cię całym sercem za twoją muzykę, poczucie
humoru i całokształt? Kocha cię za to jaki jesteś? Jestem pewna, że żadna z
nich nie ma na uwadze twoich pieniędzy. Na przykład zastanawiam się, czemu
gwiazdy wiążą się z gwiazdami? Po co to wszystko? Tak, jakby normalni ludzie
byli gorsi i nie mieli dostępu do waszego świata – mówiłam jak najęta,
trzymając głowę na jego brzuchu.
-
Widzę, że zebrało ci się na zwierzenia – zaśmiał się, lecz
ja wciąż byłam
dramatycznie poważna.
-
Nie, po prostu zawsze mnie to interesowało. A ty co o tym sądzisz?
-
Sofi, nie mam pojęcia. Trochę się w tym zagmatwałem. Jeśli chodzi o twoje
porównanie kobiety wykorzystującej moją sławę i fanki, która kochałaby mnie
prawdziwą miłością, to wiadome, że wybrałbym drugą opcję.
-
Ale najśmieszniejsze jest to, że gwiazdy prawie nigdy nie spotykają się ze
swoimi fanami, chociaż jestem pewna, że okazaliby się lepszymi partnerami, niż
jakieś tam poznane w show biznesie celebrytki.
-
Hej, obrażasz mnie – zwrócił mi uwagę, wciąż rozbawiony.
-
Wybacz, nie mówiłam o tobie. To znaczy trochę tak. No bo popatrz. Związek z
Taylor. Po co to komu? Oboje jesteście sławni, oboje siedzicie w tym samym świecie,
ale różnicie się tym, że ona jest zepsuta do szpiku kości, a ty w miarę
normalny.
-
W miarę? – spojrzał na mnie spod byka.
-
Noo, jesteś normalny. Teraz już jesteś. Poznałeś mnie, zwykłą dziewczynę i się
wyrobiłeś – zażartowałam, na co zaczął mnie łaskotać. – Dobrze, przepraszam! –
zaczęłam się śmiać. – Zawsze byłeś normalny, już koniec!
-
Tutaj muszę ci jednak przyznać rację. Normalni ludzie wpływają na nas w inny
sposób. Gdy przebywamy wśród sław, czujemy się ważniakami, jakbyśmy mieli u
stóp cały świat. Osoby z poza tej branży, które żyją normalnym życiem, stawiają
nas na ziemie i pokazują, którą drogą powinniśmy dalej dążyć. Tak było w naszym
przypadku – mówił, spoglądając na mnie swoim przepełnionym miłością wzrokiem,
gdy ja zatapiałam się coraz bardziej we wszystkich słowach. – Stałaś się moją
nadzieją na normalne, zdrowe życie. Bez ciebie bym nie istniał.
Harry również był moją nadzieją. Bez
niego nie istniałabym tak samo, jak on nie istniałby beze mnie. I dlatego
właśnie to wszystko było tak bardzo niezwykłe. Teraz miałam świadomość, że
mogłam pochwalić się niespotykanym związkiem, który miałam nadzieję, przetrwa
wszystko co stanie na naszej drodze. A po każdej trudności, którą daliśmy radę
przejść, wiem, że uda nam się ze wszystkim.
Z racji tego, iż dzisiejszy dzień
był bardziej wyjątkowy, bowiem Harry kończył już swoje dwudzieste urodziny,
zaprosił cały zespół z ich dziewczynami do ulubionego pubu. Nie chciał większej
imprezy, i marzył o tym, aby spędzić ten szczególny dzień właśnie z nami. Niedawno
wybrałam się z Annie na zakupy, i sprezentowałam mu śliczny nowy zegarek z
czarnym, skórzanym paseczkiem. Uwielbiał mieć ten gadżet zawsze przy sobie,
więc zdecydowałam, że mu się spodoba. Poza tym, co innego miałam kupić osobie,
która może mieć wszystko? To było naprawdę ciężkie, ale wiedziałam, iż
Harry’ego ucieszyłby zwykły pocałunek, a już wisienką na torcie byłoby coś
jeszcze bardziej osobistego, ale to i tak zostawię na koniec.
-
Mam coś dla ciebie – złapał mnie od tyłu w pasie, gdy stałam w ubikacji przed
lustrem robiąc makijaż. Miał już na sobie granatową koszule w białe serduszka,
która zdecydowanie należała do moich ulubionych, czarną marynarkę oraz tego
samego koloru rurki, więc jak zwykle prezentował się lepiej niż zjawiskowo, i
wciąż zastanawiałam się w duchu jak można być tak pięknym?
-
Co takiego? – uśmiechnęłam się, muskając pomadką usta.
-
To coś w czym możesz dzisiaj iść. Chodź – wziął mnie za rękę, i poprowadził do
pokoju, z którego niewiadomo skąd wyciągnął papierową torbę z Burberry.
-
Jeśli to jest to o czym myślę, to chyba padnę na zimie – zaśmiałam się co do
moich podejrzeń, i gdy zajrzałam do torby, rzeczywiście było tak jak myślałam.
Wyciągnęłam nowiutką damską wersję tej samej koszuli, którą miał właśnie na
sobie, lecz w odcieniu bordowym. Na sam widok wybuchłam śmiechem, na co chłopak
zareagował tak samo. Albo po prostu śmiał się z tego, że ja się śmieje. Mnie
również uśmiech sam pojawiał się na twarzy, gdy widziałam jego. – Jest cudowna!
Wezmą nas za bliźniaków.
-
Przynajmniej będzie zabawnie.
-
Dziękuje – zbliżyłam się, by musnąć go w usta. Moje ręce na jego karku, oraz
siła pożądania z jaką mnie całował wskazywało tylko na jedną czynność, którą
zapewne oboje mieliśmy ochotę wykonać, lecz niestety cholerny czas gonił, więc
niechętnie się od niego oderwałam i szybko przebrałam we wcześniej przygotowany
zestaw, lecz zamiast białej zwykłej koszuli, wybrałam to cudo, które przed
chwilą mi podarował. Nie minęło trzydzieści minut, a już oboje byliśmy w
pub’ie, gdzie czekała na nas cała reszta.
- Wszystkiego najlepszego! – doszły nas
pojedyncze głosy, które tak dobrze znaliśmy. Po kolei każdy z zebranych
dochodził do Harry’ego i składał mu życzenia, oraz dawał drobne podarunki.
-
Hej! Wyglądacie jak bliźniaki! – zwróciła nam uwagę Annie, która jak zwykle
prezentowała się perfekcyjnie. Szary sweterek, czarne botki oraz niezwykle
ciekawa czarno-biała spódniczka, a do tego bordowy kapelusz, który dodawał
całości nutkę szaleństwa.
-
No cóż, czysty przypadek! – zaśmiałam się, patrząc na Harry’ego z rozbawieniem.
Gdy cała gromada zdążyła już powiedzieć swoje, stanęłam naprzeciwko szatyna, i
wyjęłam zza pleców małe pudełeczko.
-
Wszystkiego najlepszego, kochanie – położyłam ciepłe dłonie na jego policzkach
i musnęłam usta, które były niezwykle rozkoszne i smakowały ulubionymi owocami.
Nie mogłam uwierzyć, że ten piękny mężczyzna był właśnie ze mną.
Atmosfera jak zwykle rozkręciła się
do granic możliwości, a większej odwagi dodawały nam litry wypitych alkoholi,
których w dniu dzisiejszym akurat absolutnie sobie nie żałowaliśmy. Nawet Liam
był już wstawiony, chociaż nigdy raczej nie praktykował dużej ilości procentów,
lecz nikt z nas jednak nie był na tyle wcięty, aby nie wiedzieć co się dzieje.
Po prostu dopisywały nam dobre humory, i to chyba było najważniejsze.
Siedzieliśmy przy okrągłym stoliku,
a każdy z nas obok swojego partnera. No może oprócz Zayn’a i Kathrin, bowiem
niestety ani Perrie ani Tayler nie mogli się dzisiaj zjawić, co mogło być
również trochę niezręczne dla tej dwójki, zwłaszcza, że kiedyś byli razem, a
teraz siedzieli osobno bez swoich drugich połówek. Po mojej prawej znajdował
się Harry, natomiast po lewej Blake. Naprzeciwko miałam widok całującej się
Annie z Niall’em, przez co od razu się zaśmiałam. Nie dlatego, że śmieszyła
mnie ta sytuacja, tylko po prostu niezwykłe było dla mnie widzenie Horan’a w
takim stanie. Był wręcz upity całą tą miłością,
z czego byłam niezmiernie
szczęśliwa.
-
No cóż, nasz bawidamek jest już dorosły – odezwał się Liam, trzymając w
szczelnym uścisku swoją dziewczynę.
-
Nawet nie jesteś już nastolatkiem – powiedziałam ze smutkiem, trzymając go za
rękę. – Za to możesz pochwalić się młodziutką dziewczyną – potrząsnęłam włosami
z dumą, na co usłyszałam głośny śmiech pozostałych.
-
Już wszyscy mamy ponad dwadzieścia lat. To straszne! – odparł tym razem Niall,
o dziwo przerywając intymne chwile ze swoją blondyneczką.
-
Ale wciąż jesteśmy niewiarygodnie seksowni – zwrócił uwagę lokowaty, cmokając
po tym moje usta.
-
No i mamy niewiarygodnie seksowne dziewczyny! – odezwał się Lou, uśmiechając do
ślicznej brunetki obok.
-
Tu się zgodzimy – odparłyśmy dumnie z El.
-Wypijmy
za najseksowniejsze pary świata! – Danielle podniosła swój pełny kieliszek, po czym
wszyscy zrobiliśmy łyka. Po chwili spojrzałam na Kathrin, która patrzyła w
jeden punkt, nie odzywając się ani słowem. Widziałam po jej minie, że coś jest
nie tak, lecz nie miałam pojęcia o co może chodzić.
-
Wszystko w porządku? – dotknęłam jej ramienia w celu dodania otuchy.
-
Tak – uśmiechnęła się lekko, lecz i tak po tej paromiesięcznej znajomości
znałam ją jak mało kto.
-
Nie widzę tego, Kathrin – dziewczyna westchnęła i poparzyła niepokojącym
wzrokiem.
-
Pójdziesz ze mną do toalety? – zapytała, a ja kiwając potwierdzająco głową,
wstałam i skierowałam się z dziewczyną w bardziej ustronne miejsce. Weszłyśmy
do obszernego pomieszczenia, gdzie dookoła wisiało pełno luster. Dziewczyna
podeszła do umywalki, i zniżyła głowę.
-
Tayler mnie zdradził – powiedziała na jednym tchu, a moje oczy rozszerzyły się
jeszcze bardziej.
-
Co? – powiedziałam już również lekko załamana. – Ale jak to? Kiedy?
-
Wczoraj mi o tym powiedział. Mówił, że nie chciał i był pijany.
-
Ale to żadna wymówka, Kathrin.
-
Myślisz, że tego nie wiem? – odwróciła się do mnie przodem, mając łzy w oczach.
- Ja po prostu zauważyłam, że między nami coś zaczęło wygasać. Ten związek nie
funkcjonował tak jak powinien. Powiedziałam o tym nawet Zayn’owi – westchnęła,
a ja byłam lekko zaskoczona jej słowami, bowiem nie miałam pojęcia, iż to
akurat Malik okaże się złotą radą na rozpad jej związku.
-
I co on na to? – dopytywałam się zaciekawiona.
-
Pomógł mi. Porozmawiał. Mówił tak dużo wspaniałych rzeczy – uśmiechnęła się pod
nosem, zapewne na samo wspomnienie. – Ale to nic nie znaczy – otrząsnęła się
nagle z zadumy. – Jestem trochę zmęczona. Będziesz miała coś przeciwko jeśli
pojadę do domu? Do naszego domu. Bo teraz będę mieszkać z tobą.
-
Oczywiście, że nie kochanie. Bardzo się cieszę, że ze mną będziesz. Jeśli nie
wrócę w nocy, to znaczy, że śpię u chłopaków.
-
Dobrze… - uśmiechnęła się pod nosem, przytulając mnie na koniec. – Dziękuje za
wszystko.
-
Gdybym wiedziała od razu, zachowywałabym się inaczej. A tymczasem gdy ty byłaś
załamana, ja kipiałam szczęściem – mówiłam, nie darując sobie jak potoczył się cały
ten dzień.
-
To nic. Masz swoje życie, i zasługujesz na szczęście. Nie możesz się przejmować
mną.
-
I tak nie jestem z siebie zadowolona – odsunęłam się, patrząc w jej niebieskie
jak lazur oczy. – Dasz sobie radę. Zawsze dajesz – założyłam kosmyk jej włosów za
ucho, uśmiechając lekko. Po chwili wyszłyśmy z toalety, a z pod ziemi
niespodziewanie wysunął nam się Zayn.
-
Wszystko w porządku? – zapytał, patrząc troskliwie na blondynkę.
-
Tak, wszystko okej. Po prostu wracam do domu. Jestem trochę zmęczona –
uśmiechnęła się lekko, spoglądając na mnie przepraszająco.
-
Odprowadzę cię, jeśli chcesz – odezwał się mulat, a ja byłam niezmiernie
zadowolona z tej propozycji. Nie, żebym chciała kogoś swatać, ale po prostu
było to dla mnie pocieszające.
-
Nie, nie trzeba. Zostań z Harry’m.
-
Myślę, że Harry się nie obrazi, a ty nie możesz wracać sama po nocy. Pozwól mu
się odprowadzić – odparłam, patrząc na nią z nadzieją, na co westchnęła i
przyznała mi rację. Po chwili obydwoje zniknęli mi z oczu, a ja ponownie
powróciłam do chłopaka, lecz już nie w tak dobrym humorze, w jakim byłam
paręnaście minut temu.
-
Co tam się stało? – zapytał lekko zaniepokojony szatyn, gdy pocałowałam jego
rozgrzany policzek.
-
Zayn poszedł odprowadzić Kathrin.
-
Źle się poczuła?
-
Nope… Tayler ją zdradził – westchnęłam smutno, przypominając sobie jej
wyznanie.
-
A to skurwysyn.
-
Tak. Wyjąłeś mi to z ust.
Po kolejnych dwóch godzinach, wydaję
mi się, że mało kto z nas wiedział jak się nazywa, a tym bardziej jak dojść do
domu. To znaczy może i to wiedzieliśmy, ale w sumie było nam wszystko jedno.
Szliśmy całą gromadą przez ciemną ulice Londynu, a po obu naszych stronach były
rzędy jednorodzinnych domków. Dziwiłam się, że jeszcze nikt nie nasłał policji,
bowiem dochodziła druga w nocy, a my robiliśmy niemały hałas. Z racji tego, iż
nogi bolały mnie niemiłosiernie, Harry postanowił, że weźmie mnie na barana, co
oczywiście z początku nie było łatwe, bo gdy wskakiwałam mu na plecy, obydwoje
prawie wylądowaliśmy na ziemi, ale dzięki pomocy Louis’a i El jakoś daliśmy
radę, więc tak oto już od przeszło piętnastu minut, mój dzielny bohater nosił
mnie bez zająknięcia.
-
You and I…. We don’t wanna be like them, we can make it till the end, and
nothing can come between you and I – słyszałam głośny śpiewa Niall’a, który
może jednak nie brzmiał zbyt czysto, a słowa nie były wypowiedziane do końca
wyraźnie, ale jakoś dało się słuchać.
-
Ohhh, You and I – dokończył następnie mój chłopak, przesuwając głowę w bok i
dając mi soczystego całusa w brodę.
-
Jestem taki szczęśliwy! – wykrzyczał znienacka Tomlinson, gdy spojrzałam na
niego rozbawionym wzrokiem. Koło niego szła już nieźle nawalona El, której
dziwiłam się, że w ogóle starcza jeszcze sił na wędrówkę w tak wysokich butach.
-
Annie, moja słodka Annie – mówił blondyn, przytulając się do dziewczyny, która
śmiała się co chwilę z każdego słowa. Zawsze wiedziałam, że mam do czynienia z
nadzwyczaj wesołą ekipą, ale, że aż tak?
-
Harrrrrrryyy! Kocham cie bardzo! – mówiłam rozmarzona, trzymając się kurczowo
jego szyi.
-
Ja też cię kocham, Sofi! – krzyknął pasiasty, na co zaśmiałam się pełną gębą.
- Nawet się
całowałyśmy! – powiedziała dumnie, a ja automatycznie przypomniałam sobie tą pamiętną chwilę.
-
Zaraaaaaz. Czemu mnie tam nie było? – Ann zrobiła smutną minę, odrywając się od
swojego chłopaka, tym samym przybliżając się do mnie i Calder, która szła obok,
i trzymała mnie za rękę, mimo iż wciąż siedziałam na plecach Styles’a.
-
Oh, Annie! Nie znałyśmy się. Albo znałyśmy? Cholera nie wiem – myślałam na głos
dość intensywnie, co i tak średnio mi wychodziło.
-
Było ostro – zaśmiała się Dan, trzymając w ręku butelkę szampana, z której co
chwilę brał ktoś sporego łyka.
-
A może zrobimy zawody? Każdy całuje się z każdym? – zaproponował Liam, na co
jego dziewczyna jedynie wybuchła śmiechem.
-
Hej, jestem pijany, ale nie na tyle, że dam komuś całować moją kobietę! –
zwrócił mu uwagę lokowaty.
-
Nie martw się grubasku. Jestem cała twoja – powiedziałam rozbawiona, patrząc na
jego wybuchową reakcję. MÓJ MĘŻCZYZNA!
Gdy weszliśmy do domu, na szczęście
mnie i Harry’mu trochę przeszło i czuliśmy się w miarę w porządku. Zapewne
dlatego, iż zimne powietrze wywiało z naszych mózgów niepotrzebne procenty,
natomiast cała reszta niestety była bez zmian. Liam i Dan poszli do pokoju
chłopaka, natomiast pozostałe dwie pary postanowiły przenieść imprezę do
salonu, więc zapewne alkohol dalej lał się strumieniami. Wraz z lokowatym
skierowałam się na górę, i w szybkim tempie znaleźliśmy się ponownie w tym
zaczarowanym pomieszczeniu, gdzie po raz pierwszy nasze usta złączyły się w
jedną całość. Za każdym razem, gdy tu wchodziłam, przypominałam sobie ten
właśnie moment.
-
Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo zmęczona – mruknął mi do ucha, przygryzając
jego płatek.
-
Ani mi się śni – powiedziałam do jego ust, oblizując dolną wargę. Szybko
pozbyłam się jego marynarki, i odpięłam guziki koszuli, odsłaniając tym samym
jego nad wyraz imponujący tors. Zwinnym ruchem popchnął mnie na łóżko, tak abym
na nim siedziała. Uklęknął przede mną i rozsunął moje drżące nogi. Ciepłymi
dłońmi błądził po wewnętrznej linii ud, będąc coraz bliżej swojego celu. Mój
oddech stawał się coraz bardziej nierównomierny, gdy powoli zdejmował czarne
figi. Przegryzłam wargę, gdy patrzył na mnie rozpalonym wzrokiem. Wiedziałam,
że miał ochotę przyspieszyć cały ten proces, i wejść w moje ciało bez
jakichkolwiek przeciwwskazań, ale na sam początek miał chyba całkiem inny plan.
Jeszcze bardziej podwinął moją spódniczkę, i zaczął błądzić nosem coraz to
wyżej. W końcu pocałował mnie w najbardziej intymne terytorium na całym moim
ciele. Moja głowa mimowolnie pochyliła się w tył, a z ust wydobyło ciche
westchnienie. Gdy do całego tego szalonego procesu dołączył język, czułam się jak
w niebie, bowiem nie dało się opisać słowami, jak wielkie cuda potrafił nim
zdziałać.
Dłońmi kurczowo ściskałam prześcieradło, by jakimś cudem stłumić
niekontrolowane jęki, wydobywające się z mojego gardła.
-
Harry, nie wytrzymam – udało mi się wyszeptać, lecz chłopak nie miał w zamiarze
przestać ofiarować mi tak wielkiej rozkoszy. Gdy już nie wytrzymałam będąc w
pozycji siedzącej, moje plecy dotknęły miękkiego materaca, a nogi pozostawały
zaciśnięte wokół jego ramion. Ta chwila mogła trwać wiecznie, lecz nie
wiedziałam, ile jeszcze jestem w stanie znieść. Po chwili, gdy moje zmęczone
powieki z ciężkością się otworzyły, w końcu mogłam ujrzeć piękno jego twarzy.
-
Nie chcę pytać gdzie się tego nauczyłeś, ale jesteś w tym dobry – powiedziałam
na ostatkach tchu, gdy obdarował mnie promiennym uśmiechem. Oblizał swoje pełne
wargi, i wtopił się namiętnie w moje usta. Stopniowo pozbywaliśmy się swoich
ubrań, by po chwili zostać całkiem nadzy. Tym razem moja ręka powędrowała
wzdłuż jego tali, by po chwili mogła zacisnąć pokaźnego członka. W równomierny
sposób przesuwałam nią w górę i w dół, a gdy widziałam, że tym razem to jego
oddech stawał się szybszy, moje ruchy również stały się coraz bardziej
intensywne.
-
Jeśli chcesz dokończyć to co zaczęliśmy, lepiej przestań – powiedział z
trudnością, co było dla mnie wyraźnym ostrzeżeniem. Oczywiste było, że wcale
nie chciałam kończyć w ten sposób. Obydwóm należało nam się coś zdecydowanie
więcej.
-
Chciałabym ci się odwdzięczyć w inny sposób, ale… - zająknęłam się, patrząc na
niego ze wstydem. – Nie jestem chyba jeszcze gotowa – kąciki jego ust ponownie
się podniosły, gdy dłonią dotknął mojego policzka.
-
To nie jest gra ‘coś za coś’. Nie musisz mi się odwdzięczać. Zresztą już to
zrobiłaś, gdy widziałem twój spełniony wyraz twarzy. To była największa
nagroda.
-
W takim razie po prostu to zróbmy – odparłam, zagryzając dolną wargę. Po chwili
wszystko działo się szybko. Albo mnie po prostu wydawało się, że minęło tak
mało czasu. Seks z Harry’m był najlepszą rzeczą, jaka może istnieć na całym
świecie. Czasem powolny i delikatny, czasem stanowczy i namiętny. Lecz jaki by
nie był, zawsze doskwierała nam ta bliskość i wzajemne nienasycenie. Czy
miałabym tak już z każdym? Czy raczej zależy to właśnie od osoby, z którą to
robisz oraz wzajemnej fascynacji i pragnienia, które doskwierają przy każdym
wspólnym razie? Na chwilę obecną, nie miałam o tym pojęcia, lecz nawet nie
chciałam mieć o tym pojęcia. Chciałam, aby Harry na zawsze pozostał facetem,
przy którym czułam się tak, a nie inaczej. Chciałam, aby zostało tak już na
zawsze.
***
Yaho
moje misie!
Z
okazji 100 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ POSTANOWIŁAM DODAĆ ROZDZIAŁ, NAWET TROCHĘ DŁUŻSZY
NIŻ ZAZWYCZAJ.
Po
prostu jestem strasznie podekscytowana i szczęśliwa! Było/Jest was tu naprawdę
wiele, i nie miałam pojęcia, że historia Sofi i Harry’ego tak bardzo was
zagłębi.
Dzisiaj
trochę śmiechu, trochę smutku, trochę pasji. Mam nadzieję, że ta mieszanka
zadziałała na was w pozytywny sposób. Co myślicie o tych wszystkich
wydarzeniach? I jak myślicie co będzie dalej z Kathrin i Zayn’em? Czekam na
wasze opinie! I proszę! Postarajcie się bardziej. Dla mnie?
A ! I ZAPRASZAM NA NOWOPOWSTAŁEGO BLOGA!
Cholera, nie wyrobię kiedyś, ale mam cudowny pomysł!
Może nawet jeszcze dziś się coś pojawi!
KOCHAM!
Hej kochana!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Harry i Sofi są tacy słodcy. Uwielbiam ich wspólne momenty. Na początku tego opowiadania w życiu nie spodziewałam się, że między nimi może być tak fantastycznie. Szkoda mi Kathrin. Zdrada to najgorsze co może być. Zayn zachował się naprawdę wspaniale. Przyznam, że mam cichą nadzieje, że między nimi coś będzie. Bardzo bym się z tego powodu cieszyła. No nic, pozdrawiam :*
http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/
Bspsosvsnxg*-* Boże, rozdział jest niesamowity! *O* I tak, mieszanka zarąbista! :D Cieszę się, że Sophi i Harry są na razie bez żadnych kłótni :D Mam nadzieję, że tak zostanie, haha :D A co do Kathrin i Malik'a to mam wrażenie, że zrobią TO xD Tak więc można powiedzieć, że na razie wszystkim się dobrze układa :P
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <33333333333
Żeby Kathrin była z Zaynem! Oni muszą być ze sobą! Co do reszty rozdziału to jest wspaniały<3 Już nie mogę się doczekać dalszych losów:)
OdpowiedzUsuńhttp://one-story-with-many-tears.blogspot.com/
Brak mi słów ten rozdział jest taki gygcfchxfvdyfhdfhsbseththtgyhfugayfgvuyvhuydy *_* ♥
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham, kocham i jeszcze raz K O C H A M Twoje opowiadanie :* ♥
Masz OGROMNY talent do pisania ;)
Tak strasznie, strasznie bym chciała przeczytać już następny i następny rozdział ^^
I czekam na to 'coś' co ma się pojawić na Twoim kolejnym blogu ;)
Oczywiście będę go na 100% czytała :*
Dodałam się już nawet do "WIDZOW" na http://astray-soul.blogspot.com/ :) x
PS. Hmm... CUDOWNY rozdział *.* ♥
нαяяу'ѕ ωιfє ♥
@KKISS_YOU_1D
Rozdział jest świetny! Coś mi się wydaje, że Kathrin i Zayn będą razem :D Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAgan :*
coś cudownego..! *__*
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! A dopasowane koszulki były słodkie *^*
OdpowiedzUsuńCiekawe opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńNominuje Cię do Liebsten Awards ! Szczegóły na blogu ---> http://never-let-mi-go.blogspot.com/
<3!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! Mąż naprawdę wielki talent :*
OdpowiedzUsuńMasz*
UsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńC.
Rany *.* Ten rozdział jest niesamowity, cudowny, fantastyczny, doskonały, fenomenalny, godny podziwu, imponujący, niezwykły, bajeczny, porywający i taki hdslhflrhlhdfhhd <3 Kocham go!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się związek Harry''ego i Sofii. Są cudowną parą, która darzy się ogromną miłością, która na pewno jeszcze dużo razy ich uratuje.
Uwielbiam w tym opowiadaniu przyjaźń, która stanowi jedną z najważniejszych stosunków w tym opowiadaniu (albo przynajmniej tak mi się wydaje).
Jesteś cudowna i masz ogromny talent, które zazdrości Ci wiele osób. Stworzyłaś piękną historię, która ściska za serce Twoich czytelników. Osiągnęłaś bardzo wiele i życzę Ci, abyś osiągnęła jeszcze więcej.
Kocham scenę MIŁOŚCI Harry'ego i Sofii. To taki cudowny dowód na to, że kochają się bezgranicznie.
Pozdrawiam i życzę weny <33