6 gru 2013

31.I wish that I could take you to the star I'd never let you fall and break your heart.



“You know you're in love when you can't fall asleep because reality
is finally better than your dreams.”

            Nadszedł sam początek lutego. Z łatwością mogę powiedzieć, iż święta, sylwester jak i  cały styczeń, minęły bardzo szybko. Zanim się obejrzałam, czas uciekał mi przed oczami. Dokładnie dziewięć miesięcy temu opuściłam mój kraj, by dostać się właśnie tutaj. Do Anglii. Podejrzewam, że ta właśnie decyzja, była najlepszą z możliwych w moim życiu. Bo w końcu ile się wydarzyło od tego czasu? Kto w ogóle by podejrzał, że do tego dojdzie? Ja. Zofia Olesińska. Partnerka Harry’ego Styles’a. Nie jakiegoś tam zwykłego Harry’ego Styles’a, ale właśnie tego, który jest znany na cały świat. Niemożliwe, prawda? A jednak. Najlepsze było to, że dla mnie był najnormalniejszym w świecie człowiekiem, i choć rzeczywiście kiedyś za nim szalałam, teraz po prostu traktowałam go jak swojego chłopaka. Nie było ważne dla mnie nic więcej. Równie dobrze gdyby była taka konieczność, mogłabym z nim spać pod mostem,. Nie obchodziły mnie jego pieniądze, sława i przyjaciele ‘celebryci’. W sumie nawet rzadko o tym myślałam. Czasami kupowałam gazetę, gdzie widziałam go na okładce i pytałam samą siebie „Boże, co mój Harry robi na okładce gazety?”. No właśnie. Później cała rzeczywistość przychodziła z prędkością światła, i wtedy już wiedziałam, że taka jego rola w świecie. Wydaję mi się, że lokowatemu potrzebna była taka dziewczyna. Ktoś, kto kocha go za to jaki jest, a nie za to kim jest. Raz nawet zadałam mu pewne pytanie, które korciło mnie od pewnego czasu, co oczywiście lekko go zamurowało, ale w jakiś sposób potrafił z tego wybrnąć.
- Gdyby nie było mnie, związałbyś się z fanką?
- Przecież jestem z moją fanką – uśmiechnął się szeroko, całując mnie w czubek głowy.
- W prawdzie byłam nią kiedyś, nie pochlebiaj sobie – zachichotałam – Ale chodzi mi o konkret.
- Sam nie wiem. Bałbym się, że moja fanka uważałaby mnie za kompletny ideał, i robiła wszystko co bym jej kazał.
- Myślę, że nie byłoby aż tak źle. Mówię raczej o tych normalnych fankach.
- Sam nie wiem. Gdyby lubiła moją muzykę, to zdecydowanie by pomogło.
- Ale nie mówisz tego ze stu procentową pewnością – odparłam, patrząc na niego podejrzanie. – Wyobraź sobie sytuację, gdzie wiążesz się z normalną kobietą, która cię nie zna. Następnie dowiaduje się kim jesteś, ale, że jest kompletną suką, stopniowo wykorzystuje twoją karierę i pieniądze. Czy w takiej sytuacji nie wolałabyś normalnej fanki, która kocha cię całym sercem za twoją muzykę, poczucie humoru i całokształt? Kocha cię za to jaki jesteś? Jestem pewna, że żadna z nich nie ma na uwadze twoich pieniędzy. Na przykład zastanawiam się, czemu gwiazdy wiążą się z gwiazdami? Po co to wszystko? Tak, jakby normalni ludzie byli gorsi i nie mieli dostępu do waszego świata – mówiłam jak najęta, trzymając głowę na jego brzuchu.
- Widzę, że zebrało ci się na zwierzenia – zaśmiał się, lecz
ja wciąż byłam dramatycznie poważna.
- Nie, po prostu zawsze mnie to interesowało. A ty co o tym sądzisz?
- Sofi, nie mam pojęcia. Trochę się w tym zagmatwałem. Jeśli chodzi o twoje porównanie kobiety wykorzystującej moją sławę i fanki, która kochałaby mnie prawdziwą miłością, to wiadome, że wybrałbym drugą opcję.
- Ale najśmieszniejsze jest to, że gwiazdy prawie nigdy nie spotykają się ze swoimi fanami, chociaż jestem pewna, że okazaliby się lepszymi partnerami, niż jakieś tam poznane w show biznesie celebrytki.
- Hej, obrażasz mnie – zwrócił mi uwagę, wciąż rozbawiony.
- Wybacz, nie mówiłam o tobie. To znaczy trochę tak. No bo popatrz. Związek z Taylor. Po co to komu? Oboje jesteście sławni, oboje siedzicie w tym samym świecie, ale różnicie się tym, że ona jest zepsuta do szpiku kości, a ty w miarę normalny.
- W miarę? – spojrzał na mnie spod byka.
- Noo, jesteś normalny. Teraz już jesteś. Poznałeś mnie, zwykłą dziewczynę i się wyrobiłeś – zażartowałam, na co zaczął mnie łaskotać. – Dobrze, przepraszam! – zaczęłam się śmiać. – Zawsze byłeś normalny, już koniec!
- Tutaj muszę ci jednak przyznać rację. Normalni ludzie wpływają na nas w inny sposób. Gdy przebywamy wśród sław, czujemy się ważniakami, jakbyśmy mieli u stóp cały świat. Osoby z poza tej branży, które żyją normalnym życiem, stawiają nas na ziemie i pokazują, którą drogą powinniśmy dalej dążyć. Tak było w naszym przypadku – mówił, spoglądając na mnie swoim przepełnionym miłością wzrokiem, gdy ja zatapiałam się coraz bardziej we wszystkich słowach. – Stałaś się moją nadzieją na normalne, zdrowe życie. Bez ciebie bym nie istniał.
            Harry również był moją nadzieją. Bez niego nie istniałabym tak samo, jak on nie istniałby beze mnie. I dlatego właśnie to wszystko było tak bardzo niezwykłe. Teraz miałam świadomość, że mogłam pochwalić się niespotykanym związkiem, który miałam nadzieję, przetrwa wszystko co stanie na naszej drodze. A po każdej trudności, którą daliśmy radę przejść, wiem, że uda nam się ze wszystkim.   
            Z racji tego, iż dzisiejszy dzień był bardziej wyjątkowy, bowiem Harry kończył już swoje dwudzieste urodziny, zaprosił cały zespół z ich dziewczynami do ulubionego pubu. Nie chciał większej imprezy, i marzył o tym, aby spędzić ten szczególny dzień właśnie z nami. Niedawno wybrałam się z Annie na zakupy, i sprezentowałam mu śliczny nowy zegarek z czarnym, skórzanym paseczkiem. Uwielbiał mieć ten gadżet zawsze przy sobie, więc zdecydowałam, że mu się spodoba. Poza tym, co innego miałam kupić osobie, która może mieć wszystko? To było naprawdę ciężkie, ale wiedziałam, iż Harry’ego ucieszyłby zwykły pocałunek, a już wisienką na torcie byłoby coś jeszcze bardziej osobistego, ale to i tak zostawię na koniec.
- Mam coś dla ciebie – złapał mnie od tyłu w pasie, gdy stałam w ubikacji przed lustrem robiąc makijaż. Miał już na sobie granatową koszule w białe serduszka, która zdecydowanie należała do moich ulubionych, czarną marynarkę oraz tego samego koloru rurki, więc jak zwykle prezentował się lepiej niż zjawiskowo, i wciąż zastanawiałam się w duchu jak można być tak pięknym?
- Co takiego? – uśmiechnęłam się, muskając pomadką usta.
- To coś w czym możesz dzisiaj iść. Chodź – wziął mnie za rękę, i poprowadził do pokoju, z którego niewiadomo skąd wyciągnął papierową torbę z Burberry.
- Jeśli to jest to o czym myślę, to chyba padnę na zimie – zaśmiałam się co do moich podejrzeń, i gdy zajrzałam do torby, rzeczywiście było tak jak myślałam. Wyciągnęłam nowiutką damską wersję tej samej koszuli, którą miał właśnie na sobie, lecz w odcieniu bordowym. Na sam widok wybuchłam śmiechem, na co chłopak zareagował tak samo. Albo po prostu śmiał się z tego, że ja się śmieje. Mnie również uśmiech sam pojawiał się na twarzy, gdy widziałam jego. – Jest cudowna! Wezmą nas za bliźniaków.
- Przynajmniej będzie zabawnie.
- Dziękuje – zbliżyłam się, by musnąć go w usta. Moje ręce na jego karku, oraz siła pożądania z jaką mnie całował wskazywało tylko na jedną czynność, którą zapewne oboje mieliśmy ochotę wykonać, lecz niestety cholerny czas gonił, więc niechętnie się od niego oderwałam i szybko przebrałam we wcześniej przygotowany zestaw, lecz zamiast białej zwykłej koszuli, wybrałam to cudo, które przed chwilą mi podarował. Nie minęło trzydzieści minut, a już oboje byliśmy w pub’ie, gdzie czekała na nas cała reszta.
 - Wszystkiego najlepszego! – doszły nas pojedyncze głosy, które tak dobrze znaliśmy. Po kolei każdy z zebranych dochodził do Harry’ego i składał mu życzenia, oraz dawał drobne podarunki.
- Hej! Wyglądacie jak bliźniaki! – zwróciła nam uwagę Annie, która jak zwykle prezentowała się perfekcyjnie. Szary sweterek, czarne botki oraz niezwykle ciekawa czarno-biała spódniczka, a do tego bordowy kapelusz, który dodawał całości nutkę szaleństwa.
- No cóż, czysty przypadek! – zaśmiałam się, patrząc na Harry’ego z rozbawieniem. Gdy cała gromada zdążyła już powiedzieć swoje, stanęłam naprzeciwko szatyna, i wyjęłam zza pleców małe pudełeczko.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie – położyłam ciepłe dłonie na jego policzkach i musnęłam usta, które były niezwykle rozkoszne i smakowały ulubionymi owocami. Nie mogłam uwierzyć, że ten piękny mężczyzna był właśnie ze mną.


            Atmosfera jak zwykle rozkręciła się do granic możliwości, a większej odwagi dodawały nam litry wypitych alkoholi, których w dniu dzisiejszym akurat absolutnie sobie nie żałowaliśmy. Nawet Liam był już wstawiony, chociaż nigdy raczej nie praktykował dużej ilości procentów, lecz nikt z nas jednak nie był na tyle wcięty, aby nie wiedzieć co się dzieje. Po prostu dopisywały nam dobre humory, i to chyba było najważniejsze.
            Siedzieliśmy przy okrągłym stoliku, a każdy z nas obok swojego partnera. No może oprócz Zayn’a i Kathrin, bowiem niestety ani Perrie ani Tayler nie mogli się dzisiaj zjawić, co mogło być również trochę niezręczne dla tej dwójki, zwłaszcza, że kiedyś byli razem, a teraz siedzieli osobno bez swoich drugich połówek. Po mojej prawej znajdował się Harry, natomiast po lewej Blake. Naprzeciwko miałam widok całującej się Annie z Niall’em, przez co od razu się zaśmiałam. Nie dlatego, że śmieszyła mnie ta sytuacja, tylko po prostu niezwykłe było dla mnie widzenie Horan’a w takim stanie. Był wręcz upity całą tą miłością,
z czego byłam niezmiernie szczęśliwa.
- No cóż, nasz bawidamek jest już dorosły – odezwał się Liam, trzymając w szczelnym uścisku swoją dziewczynę.
- Nawet nie jesteś już nastolatkiem – powiedziałam ze smutkiem, trzymając go za rękę. – Za to możesz pochwalić się młodziutką dziewczyną – potrząsnęłam włosami z dumą, na co usłyszałam głośny śmiech pozostałych.
- Już wszyscy mamy ponad dwadzieścia lat. To straszne! – odparł tym razem Niall, o dziwo przerywając intymne chwile ze swoją blondyneczką.
- Ale wciąż jesteśmy niewiarygodnie seksowni – zwrócił uwagę lokowaty, cmokając po tym moje usta.
- No i mamy niewiarygodnie seksowne dziewczyny! – odezwał się Lou, uśmiechając do ślicznej brunetki obok.
- Tu się zgodzimy – odparłyśmy dumnie z El.
-Wypijmy za najseksowniejsze pary świata! – Danielle podniosła swój pełny kieliszek, po czym wszyscy zrobiliśmy łyka. Po chwili spojrzałam na Kathrin, która patrzyła w jeden punkt, nie odzywając się ani słowem. Widziałam po jej minie, że coś jest nie tak, lecz nie miałam pojęcia o co może chodzić.
- Wszystko w porządku? – dotknęłam jej ramienia w celu dodania otuchy.
- Tak – uśmiechnęła się lekko, lecz i tak po tej paromiesięcznej znajomości znałam ją jak mało kto.
- Nie widzę tego, Kathrin – dziewczyna westchnęła i poparzyła niepokojącym wzrokiem.
- Pójdziesz ze mną do toalety? – zapytała, a ja kiwając potwierdzająco głową, wstałam i skierowałam się z dziewczyną w bardziej ustronne miejsce. Weszłyśmy do obszernego pomieszczenia, gdzie dookoła wisiało pełno luster. Dziewczyna podeszła do umywalki, i zniżyła głowę.
- Tayler mnie zdradził – powiedziała na jednym tchu, a moje oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej.
- Co? – powiedziałam już również lekko załamana. – Ale jak to? Kiedy?
- Wczoraj mi o tym powiedział. Mówił, że nie chciał i był pijany.
- Ale to żadna wymówka, Kathrin.
- Myślisz, że tego nie wiem? – odwróciła się do mnie przodem, mając łzy w oczach. - Ja po prostu zauważyłam, że między nami coś zaczęło wygasać. Ten związek nie funkcjonował tak jak powinien. Powiedziałam o tym nawet Zayn’owi – westchnęła, a ja byłam lekko zaskoczona jej słowami, bowiem nie miałam pojęcia, iż to akurat Malik okaże się złotą radą na rozpad jej związku.
- I co on na to? – dopytywałam się zaciekawiona.
- Pomógł mi. Porozmawiał. Mówił tak dużo wspaniałych rzeczy – uśmiechnęła się pod nosem, zapewne na samo wspomnienie. – Ale to nic nie znaczy – otrząsnęła się nagle z zadumy. – Jestem trochę zmęczona. Będziesz miała coś przeciwko jeśli pojadę do domu? Do naszego domu. Bo teraz będę mieszkać z tobą.
- Oczywiście, że nie kochanie. Bardzo się cieszę, że ze mną będziesz. Jeśli nie wrócę w nocy, to znaczy, że śpię u chłopaków.
- Dobrze… - uśmiechnęła się pod nosem, przytulając mnie na koniec. – Dziękuje za wszystko.
- Gdybym wiedziała od razu, zachowywałabym się inaczej. A tymczasem gdy ty byłaś załamana, ja kipiałam szczęściem – mówiłam, nie darując sobie jak potoczył się cały ten dzień.
- To nic. Masz swoje życie, i zasługujesz na szczęście. Nie możesz się przejmować mną.
- I tak nie jestem z siebie zadowolona – odsunęłam się, patrząc w jej niebieskie jak lazur oczy. – Dasz sobie radę. Zawsze dajesz – założyłam kosmyk jej włosów za ucho, uśmiechając lekko. Po chwili wyszłyśmy z toalety, a z pod ziemi niespodziewanie wysunął nam się Zayn.
- Wszystko w porządku? – zapytał, patrząc troskliwie na blondynkę.
- Tak, wszystko okej. Po prostu wracam do domu. Jestem trochę zmęczona – uśmiechnęła się lekko, spoglądając na mnie przepraszająco.
- Odprowadzę cię, jeśli chcesz – odezwał się mulat, a ja byłam niezmiernie zadowolona z tej propozycji. Nie, żebym chciała kogoś swatać, ale po prostu było to dla mnie pocieszające.
- Nie, nie trzeba. Zostań z Harry’m.
- Myślę, że Harry się nie obrazi, a ty nie możesz wracać sama po nocy. Pozwól mu się odprowadzić – odparłam, patrząc na nią z nadzieją, na co westchnęła i przyznała mi rację. Po chwili obydwoje zniknęli mi z oczu, a ja ponownie powróciłam do chłopaka, lecz już nie w tak dobrym humorze, w jakim byłam paręnaście minut temu.
- Co tam się stało? – zapytał lekko zaniepokojony szatyn, gdy pocałowałam jego rozgrzany policzek.
- Zayn poszedł odprowadzić Kathrin.
- Źle się poczuła?
- Nope… Tayler ją zdradził – westchnęłam smutno, przypominając sobie jej wyznanie.
- A to skurwysyn.
- Tak. Wyjąłeś mi to z ust.

            Po kolejnych dwóch godzinach, wydaję mi się, że mało kto z nas wiedział jak się nazywa, a tym bardziej jak dojść do domu. To znaczy może i to wiedzieliśmy, ale w sumie było nam wszystko jedno. Szliśmy całą gromadą przez ciemną ulice Londynu, a po obu naszych stronach były rzędy jednorodzinnych domków. Dziwiłam się, że jeszcze nikt nie nasłał policji, bowiem dochodziła druga w nocy, a my robiliśmy niemały hałas. Z racji tego, iż nogi bolały mnie niemiłosiernie, Harry postanowił, że weźmie mnie na barana, co oczywiście z początku nie było łatwe, bo gdy wskakiwałam mu na plecy, obydwoje prawie wylądowaliśmy na ziemi, ale dzięki pomocy Louis’a i El jakoś daliśmy radę, więc tak oto już od przeszło piętnastu minut, mój dzielny bohater nosił mnie bez zająknięcia.
- You and I…. We don’t wanna be like them, we can make it till the end, and nothing can come between you and I – słyszałam głośny śpiewa Niall’a, który może jednak nie brzmiał zbyt czysto, a słowa nie były wypowiedziane do końca wyraźnie, ale jakoś dało się słuchać.
- Ohhh, You and I – dokończył następnie mój chłopak, przesuwając głowę w bok i dając mi soczystego całusa w brodę.
- Jestem taki szczęśliwy! – wykrzyczał znienacka Tomlinson, gdy spojrzałam na niego rozbawionym wzrokiem. Koło niego szła już nieźle nawalona El, której dziwiłam się, że w ogóle starcza jeszcze sił na wędrówkę w tak wysokich butach.
- Annie, moja słodka Annie – mówił blondyn, przytulając się do dziewczyny, która śmiała się co chwilę z każdego słowa. Zawsze wiedziałam, że mam do czynienia z nadzwyczaj wesołą ekipą, ale, że aż tak?
- Harrrrrrryyy! Kocham cie bardzo! – mówiłam rozmarzona, trzymając się kurczowo jego szyi.
- Ja też cię kocham, Sofi! – krzyknął pasiasty, na co zaśmiałam się pełną gębą.
- A ja wolę El! – odparłam, uśmiechając się do dziewczyny. 
- Nawet się całowałyśmy! – powiedziała dumnie, a ja automatycznie przypomniałam sobie tą pamiętną chwilę.
- Zaraaaaaz. Czemu mnie tam nie było? – Ann zrobiła smutną minę, odrywając się od swojego chłopaka, tym samym przybliżając się do mnie i Calder, która szła obok, i trzymała mnie za rękę, mimo iż wciąż siedziałam na plecach Styles’a.
- Oh, Annie! Nie znałyśmy się. Albo znałyśmy? Cholera nie wiem – myślałam na głos dość intensywnie, co i tak średnio mi wychodziło.
- Było ostro – zaśmiała się Dan, trzymając w ręku butelkę szampana, z której co chwilę brał ktoś sporego łyka.
- A może zrobimy zawody? Każdy całuje się z każdym? – zaproponował Liam, na co jego dziewczyna jedynie wybuchła śmiechem.
- Hej, jestem pijany, ale nie na tyle, że dam komuś całować moją kobietę! – zwrócił mu uwagę lokowaty.
- Nie martw się grubasku. Jestem cała twoja – powiedziałam rozbawiona, patrząc na jego wybuchową reakcję. MÓJ MĘŻCZYZNA!


            Gdy weszliśmy do domu, na szczęście mnie i Harry’mu trochę przeszło i czuliśmy się w miarę w porządku. Zapewne dlatego, iż zimne powietrze wywiało z naszych mózgów niepotrzebne procenty, natomiast cała reszta niestety była bez zmian. Liam i Dan poszli do pokoju chłopaka, natomiast pozostałe dwie pary postanowiły przenieść imprezę do salonu, więc zapewne alkohol dalej lał się strumieniami. Wraz z lokowatym skierowałam się na górę, i w szybkim tempie znaleźliśmy się ponownie w tym zaczarowanym pomieszczeniu, gdzie po raz pierwszy nasze usta złączyły się w jedną całość. Za każdym razem, gdy tu wchodziłam, przypominałam sobie ten właśnie moment.
- Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo zmęczona – mruknął mi do ucha, przygryzając jego płatek.
- Ani mi się śni – powiedziałam do jego ust, oblizując dolną wargę. Szybko pozbyłam się jego marynarki, i odpięłam guziki koszuli, odsłaniając tym samym jego nad wyraz imponujący tors. Zwinnym ruchem popchnął mnie na łóżko, tak abym na nim siedziała. Uklęknął przede mną i rozsunął moje drżące nogi. Ciepłymi dłońmi błądził po wewnętrznej linii ud, będąc coraz bliżej swojego celu. Mój oddech stawał się coraz bardziej nierównomierny, gdy powoli zdejmował czarne figi. Przegryzłam wargę, gdy patrzył na mnie rozpalonym wzrokiem. Wiedziałam, że miał ochotę przyspieszyć cały ten proces, i wejść w moje ciało bez jakichkolwiek przeciwwskazań, ale na sam początek miał chyba całkiem inny plan. Jeszcze bardziej podwinął moją spódniczkę, i zaczął błądzić nosem coraz to wyżej. W końcu pocałował mnie w najbardziej intymne terytorium na całym moim ciele. Moja głowa mimowolnie pochyliła się w tył, a z ust wydobyło ciche westchnienie. Gdy do całego tego szalonego procesu dołączył język, czułam się jak w niebie, bowiem nie dało się opisać słowami, jak wielkie cuda potrafił nim zdziałać.
Dłońmi kurczowo ściskałam prześcieradło, by jakimś cudem stłumić niekontrolowane jęki, wydobywające się z mojego gardła.
- Harry, nie wytrzymam – udało mi się wyszeptać, lecz chłopak nie miał w zamiarze przestać ofiarować mi tak wielkiej rozkoszy. Gdy już nie wytrzymałam będąc w pozycji siedzącej, moje plecy dotknęły miękkiego materaca, a nogi pozostawały zaciśnięte wokół jego ramion. Ta chwila mogła trwać wiecznie, lecz nie wiedziałam, ile jeszcze jestem w stanie znieść. Po chwili, gdy moje zmęczone powieki z ciężkością się otworzyły, w końcu mogłam ujrzeć piękno jego twarzy.
- Nie chcę pytać gdzie się tego nauczyłeś, ale jesteś w tym dobry – powiedziałam na ostatkach tchu, gdy obdarował mnie promiennym uśmiechem. Oblizał swoje pełne wargi, i wtopił się namiętnie w moje usta. Stopniowo pozbywaliśmy się swoich ubrań, by po chwili zostać całkiem nadzy. Tym razem moja ręka powędrowała wzdłuż jego tali, by po chwili mogła zacisnąć pokaźnego członka. W równomierny sposób przesuwałam nią w górę i w dół, a gdy widziałam, że tym razem to jego oddech stawał się szybszy, moje ruchy również stały się coraz bardziej intensywne.
- Jeśli chcesz dokończyć to co zaczęliśmy, lepiej przestań – powiedział z trudnością, co było dla mnie wyraźnym ostrzeżeniem. Oczywiste było, że wcale nie chciałam kończyć w ten sposób. Obydwóm należało nam się coś zdecydowanie więcej.
- Chciałabym ci się odwdzięczyć w inny sposób, ale… - zająknęłam się, patrząc na niego ze wstydem. – Nie jestem chyba jeszcze gotowa – kąciki jego ust ponownie się podniosły, gdy dłonią dotknął mojego policzka.
- To nie jest gra ‘coś za coś’. Nie musisz mi się odwdzięczać. Zresztą już to zrobiłaś, gdy widziałem twój spełniony wyraz twarzy. To była największa nagroda.
- W takim razie po prostu to zróbmy – odparłam, zagryzając dolną wargę. Po chwili wszystko działo się szybko. Albo mnie po prostu wydawało się, że minęło tak mało czasu. Seks z Harry’m był najlepszą rzeczą, jaka może istnieć na całym świecie. Czasem powolny i delikatny, czasem stanowczy i namiętny. Lecz jaki by nie był, zawsze doskwierała nam ta bliskość i wzajemne nienasycenie. Czy miałabym tak już z każdym? Czy raczej zależy to właśnie od osoby, z którą to robisz oraz wzajemnej fascynacji i pragnienia, które doskwierają przy każdym wspólnym razie? Na chwilę obecną, nie miałam o tym pojęcia, lecz nawet nie chciałam mieć o tym pojęcia. Chciałam, aby Harry na zawsze pozostał facetem, przy którym czułam się tak, a nie inaczej. Chciałam, aby zostało tak już na zawsze.

***


Yaho moje misie!
Z okazji 100 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ POSTANOWIŁAM DODAĆ ROZDZIAŁ, NAWET TROCHĘ DŁUŻSZY NIŻ ZAZWYCZAJ.
Po prostu jestem strasznie podekscytowana i szczęśliwa! Było/Jest was tu naprawdę wiele, i nie miałam pojęcia, że historia Sofi i Harry’ego tak bardzo was zagłębi.
Dzisiaj trochę śmiechu, trochę smutku, trochę pasji. Mam nadzieję, że ta mieszanka zadziałała na was w pozytywny sposób. Co myślicie o tych wszystkich wydarzeniach? I jak myślicie co będzie dalej z Kathrin i Zayn’em? Czekam na wasze opinie! I proszę! Postarajcie się bardziej. Dla mnie?

A ! I ZAPRASZAM NA NOWOPOWSTAŁEGO BLOGA!
Cholera, nie wyrobię kiedyś, ale mam cudowny pomysł! 
Może nawet jeszcze dziś się coś pojawi!


KOCHAM!

13 komentarzy:

  1. Hej kochana!
    Cudowny rozdział. Harry i Sofi są tacy słodcy. Uwielbiam ich wspólne momenty. Na początku tego opowiadania w życiu nie spodziewałam się, że między nimi może być tak fantastycznie. Szkoda mi Kathrin. Zdrada to najgorsze co może być. Zayn zachował się naprawdę wspaniale. Przyznam, że mam cichą nadzieje, że między nimi coś będzie. Bardzo bym się z tego powodu cieszyła. No nic, pozdrawiam :*
    http://you-and-me-equals-we.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bspsosvsnxg*-* Boże, rozdział jest niesamowity! *O* I tak, mieszanka zarąbista! :D Cieszę się, że Sophi i Harry są na razie bez żadnych kłótni :D Mam nadzieję, że tak zostanie, haha :D A co do Kathrin i Malik'a to mam wrażenie, że zrobią TO xD Tak więc można powiedzieć, że na razie wszystkim się dobrze układa :P

    Czekam na NN ;* Weenyyy <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Żeby Kathrin była z Zaynem! Oni muszą być ze sobą! Co do reszty rozdziału to jest wspaniały<3 Już nie mogę się doczekać dalszych losów:)
    http://one-story-with-many-tears.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak mi słów ten rozdział jest taki gygcfchxfvdyfhdfhsbseththtgyhfugayfgvuyvhuydy *_* ♥
    Kocham, kocham, kocham, kocham i jeszcze raz K O C H A M Twoje opowiadanie :* ♥

    Masz OGROMNY talent do pisania ;)

    Tak strasznie, strasznie bym chciała przeczytać już następny i następny rozdział ^^

    I czekam na to 'coś' co ma się pojawić na Twoim kolejnym blogu ;)
    Oczywiście będę go na 100% czytała :*
    Dodałam się już nawet do "WIDZOW" na http://astray-soul.blogspot.com/ :) x

    PS. Hmm... CUDOWNY rozdział *.* ♥


    нαяяу'ѕ ωιfє ♥
    @KKISS_YOU_1D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest świetny! Coś mi się wydaje, że Kathrin i Zayn będą razem :D Czekam na kolejny rozdział :)
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  6. coś cudownego..! *__*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział cudowny! A dopasowane koszulki były słodkie *^*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe opowiadanie :)
    Nominuje Cię do Liebsten Awards ! Szczegóły na blogu ---> http://never-let-mi-go.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział!!! Mąż naprawdę wielki talent :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam <3
    C.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rany *.* Ten rozdział jest niesamowity, cudowny, fantastyczny, doskonały, fenomenalny, godny podziwu, imponujący, niezwykły, bajeczny, porywający i taki hdslhflrhlhdfhhd <3 Kocham go!
    Podoba mi się związek Harry''ego i Sofii. Są cudowną parą, która darzy się ogromną miłością, która na pewno jeszcze dużo razy ich uratuje.
    Uwielbiam w tym opowiadaniu przyjaźń, która stanowi jedną z najważniejszych stosunków w tym opowiadaniu (albo przynajmniej tak mi się wydaje).
    Jesteś cudowna i masz ogromny talent, które zazdrości Ci wiele osób. Stworzyłaś piękną historię, która ściska za serce Twoich czytelników. Osiągnęłaś bardzo wiele i życzę Ci, abyś osiągnęła jeszcze więcej.
    Kocham scenę MIŁOŚCI Harry'ego i Sofii. To taki cudowny dowód na to, że kochają się bezgranicznie.
    Pozdrawiam i życzę weny <33

    OdpowiedzUsuń